Słuchacze rapu w Polsce niezmiennie starają się przeciwstawiać sobie stary i nowy vibe, legendy i młodych graczy. Fajnie, tylko po okresie gdy inspiracje nowej fali wyrastały z trochę innego korzenia niż ten pojmowany za klasyczny, stawiając nacisk na uchwycenie surowej emocji, melodii, często adliby uważając za równie ważne jak główna ścieżka, używając głosu jak instrumentu... Po tym okresie mam wrażenie że znów coraz głośniej przebija się rap oparty o pakiet warsztatowych umiejętności rozumianych klasycznie. Mięsiste flow, mocne linijki, techniczne splatanie wielokrotnych.
Świetnie ukazują to dwa albumy wydane w te wakacje, których wcale nie dzieli tak wiele jak mogłoby się wydawać.