Dlaczego Mata to jeden z najciekawszych tekściarzy w Polsce? (felieton)
Otoczka złotego dziecka wokół Maty nie traci na blasku. Niedawne 2 miliony słuchaczy na Spotify, ogromne zasięgi dotychczasowych singli z nadchodzącej płyty, w konsekwencji platyna za Młodego Matczaka w preorderze. Choć mogło się wydawać, że prawdziwy peak zainteresowania młodym raperem miał miejsce po Patointeligencji, bańka zdaje się nie pękać. Mając na uwadze nieobliczalność Maffijczyka, jestem gotów uwierzyć, że jeszcze długo ta bańka będzie się rozrastać.
Na potrzeby tego tekstu pomińmy Fumar Mata EP, traktując ją - jak sam autor określił - jako zwykłą EP-kę o petkach i w jak największym stopniu ograniczmy wszelkie werdykty względem najnowszych singli. Na wnioski dotyczące Młodego Matczaka przyjdzie czas po premierze płyty. Najlepszym punktem, by zacząć, jest mimochodem już wspomniane Biblioteka trap; utwór, dzięki któremu Mata zaczął zyskiwać na popularności. Największy zwycięzca akcji SBM Starter już wówczas przejawiał zdolność przeplatania treści głupkowatych z bystrymi spostrzeżeniami. Mało wysublimowane wersy o wielkości przyrodzenia płynnie przechodzą do wyrażenia chęci bycia oryginalnym, a reszta humorystycznych linijek kontrastuje z presją odczuwanej przez podmiot liryczny.
Z kwiatka na kwiatek
Istotnym atutem Maty jest łatwość, z którą- czasem wśród alkoholu, czasem dymu papierosowego - snuje opowieści na tematy wszelakie. Ile w tym buncie buntu, a ile samozniszczenia? pyta retorycznie autor w Tangu zwracając uwagę na chwilowość, a jednocześnie zdaje się zawieszony wśród beztroskich momentów na Schodkach czy Winie Sangrita. Wszystkie wymienione tytuły łączy młodzieńczy hart ducha, który nadaje całości realizmu, niepodważalnej wiarygodności, co niezależnie od upodobań w rapie należy odnotować jako zaletę.
Nie sposób rozwodzić się nad liryczną wszechstronnością Odkrycia Roku 2020 nie biorąc na tapet najgłośniejszych singli, tj. Patointeligencji i Maty Montany czy Patoreakcji i Kiss Cam. W obu przypadkach dostajemy dwa skrajnie różne utwory, trafiające w zupełnie inne targety. Kontrowersyjne i szeroko omawiane tytuły z przedrostkiem pato- poruszały nie tylko młodą część widowni, ale również (a może przede wszystkim) osoby, które na co dzień nie mają do czynienia z twórczością Matczaka. Przełomowa Patointeligencja skłoniła ludzi do społecznej debaty, a Patoreakcja, choć pojawiła się dobre pół roku za późno, stanowi ciekawy punkt odniesienia autora do zaistniałej sytuacji. Próżno szukać tak poważnych treści w dwóch kolejnych singlach, które przytoczyłem powyżej. Mata Montana to całkiem urokliwy lovesong skierowany do popularnej postaci z serialu Disneya, a Kiss Cam to już pełnoprawna deklaracja uczuć wobec anonimowej bohaterki.
Brak miejsca na przypadek
Prawdziwy wachlarz możliwości rapera poznamy dopiero po odsunięciu na bok świecznika z najjaśniej świecącymi przykładami. Debiut Matczaka, 100 dni do matury, przykuwa uwagę przede wszystkim tekstami. Pokuszę się o stwierdzenie, że debiutancki album Maty jest swego rodzaju muzyczną formą publicystyki, świetnie obrazującą życie tzw. młodego dorosłego, tj. osoby w wieku 18-35 lat. Z oczywistych względów twórca skupia się na młodszej części tej grupy. Mało który raper tak swobodnie na łączy bujanie w obłokach na lekcji z dywagacjami na temat semantyki czy dzieli się refleksjami egzystencjonalnymi wplatając w nie przemyślenia ze sfery sacrum, a to wszystko na jednym albumie. Mimo pozornie wykluczających się wzajemnie elementów, 100 dni do matury to jedna z najbardziej spójnych produkcji zeszłego roku. Wydawać by się mogło, że głupkowate Gombao 33 pasuje jak pięść do nosa w odniesieniu do jazzującego Nero, a mimo to, płynnie przechodzimy z jednego rejestru do drugiego. Najeżone linijkami Tango to doskonałe preludium do Patointeligencji, po czym cover Halellujah uspokajania chwilowe uniesienie, by spokojnie rozpocząć Żółte flamastry i grube katechetki.
Dotychczasowe single z Młodego Matczaka, choć nie wzbudzają we mnie zachwytu, nie skreślają dla mnie tej płyty. Pierwszy tytuł wydany pod szyldem SBM Label udowodnił, że Mata potrafi wygłupiać się w tekstach, by 10 minut później walnąć odbiorcę tematem istotnym, dalekim od moralizatorstwa czy prawd objawionych, których uczą dzieci na lekcjach etyki. Dopóki istnieje duże prawdopodobieństwo, że Młody Matczak nie ograniczy się w tekstach do przepalonych ballad o miłości, dopóty Mata będzie zasiadał w gronie jednych z najciekawszych tekściarzy w polskim rapie.