Jak co roku, na początku sierpnia w malowniczej Dolinie Trzech Stawów w Katowicach odbyło się trzydniowe święto szeroko pojętej muzyki alternatywnej - OFF Festival. W tym roku po raz pierwszy zawitała tam reprezentacja Popkillera, w liczbie sztuk jeden (czyt. ja). Zawsze chciałem pojechać na ów festiwal - tym bardziej, że ostatnie edycje zasilane były solidnymi nazwiskami ze świata hip-hopu - w zeszłym roku zagrali Run the Jewels, iLoveMakonnen czy Ten Typ Mes... Nie omieszkałem więc w tym roku dołożyć wszelkich starań, by w dniach 5-7 sierpnia stawić się w Katowicach.
I choć z powodu choroby (ech, ta zdradziecka temperatura) nie widziałem wielu interesujących koncertów - serio rozważałem rezygnację z tej relacji, myśląc, że nie zobaczyłem nawet połowy występów, by dać pełny obraz festiwalu - koniec końców postanowiłem spisać jednak swoje wrażenia. OFF bowiem - mimo że nie jest festiwalem stricte hip-hopowym, i mimo tegorocznych sporych problemów - zasługuje na to, by każdy hiphophead zaznaczył go sobie na swej letniej festiwalowej mapie.