Ohhhhh shit! – tym jakże wymownym, uniwersalnym zwrotem, mającym w ustach czterech sympatycznych wariatów z Miasta Aniołów trylion zastosowań, rozpoczynał się pierwszy debiutancki album The Pharcyde "Bizarre Ride II the Pharcyde". Dosyć odważnie i nietypowo, ale w tej płycie nie ma nic typowego – i to jest w niej najpiękniejsze. To zwariowana przejażdżka po ścieżkach wytyczonych przez tryskających niepowtarzalnym humorem i młodzieńczą energią MC’s i jedna z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się hip-hopowi początku lat 90. Imani and ya mama, sitting on a tree – k-i-s-s-i-n-g!
W tym roku wydana w listopadzie ’92 nakładem raczkującej dopiero wytwórni Delicious Vinyl płyta skończy 23 lata, a ta piękna MJ’owska rocznica jedynie potwierdza przełomowość i unikalność tego wydawnictwa. Nigdy wcześniej bowiem, i nigdy później, nie dostaliśmy albumu takiego jak "Bizarre Ride II", a 57 minut tej szalonej jazdy bez trzymanki zagwarantowało grupie w składzie Slimkid3, Fatlip, Bootie Brown i Imani status ikon sceny Zachodniego Wybrzeża i wierną rzeszę fanów.