O.S.T.R. "Jazzurekcja" (Klasyk Na Weekend)

recenzja
dodano: 2015-02-27 20:00 przez: Krystian Krupiński (komentarze: 13)

Pamiętam, że kiedy na rynku ukazywała się ta płyta, dosłownie nie mogłem jej przetrawić. Czytałem te wszystkie recenzenckie spusty i fanfary, nie mogąc pojąć, co wszyscy w niej takiego widzą. Była to kwestia dla mnie co najmniej dyskusyjna. Bez wątpienia byłem wtedy adresatem kawałka „Ku Krytyce”, który się ukazał dwa lata później na płycie „7”, czyli tym, który z pełnym przekonaniem twierdził, że teksty Ostrowskiego są o niczym (a przynajmniej te na tym konkretnym albumie). Potrzeba było dziesięciu (!) lat, żebym ponownie spróbował przekonać się do „Jazzurekcji”. I się udało.

Dziś jestem w stanie przyznać, że jest to jedna z najbardziej przepalonych i popierdolonych płyt, jakie dane mi było usłyszeć w życiu. I żadna recenzja ukazująca się w tamtych czasach nie potrafiła mnie wtedy do niej przekonać, wkręcając mi jakieś farmazony o inteligentnym hip-hopie. I dziś również nie dałaby rady. Fenomen "Jazzurekcji" polega na czymś innym.

„Glider” Laika był później. W 2004 pytało się, jak „Komix” rozkminiać. W 2004 trzeba było też odzyskać hip-hop, który zajebało Jeden Osiem z ambony do wiejskich dyskotek. 2004 to był rok Ostrego, tak samo zresztą jak rok poprzedni. Ja tego wtedy nie rozumiałem, dzisiaj jestem w stanie bić się o „Jazzurekcję” jako o coś absolutnie unikatowego w całej historii rapu w naszym kraju.

Tylko że „Jazzurekcję” trzeba słuchać na najlepszym sprzęcie, mimo że to nie jest jakaś bangerowa, imprezowa produkcja. Wręcz przeciwnie – te zjarane, przymulające tony mogą uśpić czujność słuchacza, a tak naprawde wzmożona czujność jest tu wymagana, gdyż każdy dźwięk ma znaczenie. O tak, trzeba się mocno skupić, żeby odbiór płyty był jak najpełniejszy, mimo że teksty rapowane przez autora… Nie to, że są głupie. Są tylko chaotyczne. Ale to chaos kontrolowany. Raper przecież sam nam mówi: „Niepoczytalny jestem, i co wy na to kurwy?” „Jazzurekcja” to nie jest zwykła płyta. To stan umysłu.

Wystarczy przywołać utwór „Dla zakochanych”. Tylko przy odpowiednim podejściu (tudzież stanie trzeźwości umysłowej) można w pełni wyłapać, że to nie jest byle kawałek napisany na jakiś tam temat. Że ten brudny, wulgarny przekaz ma za zadanie wgnieść słuchacza w ziemię i jeszcze docisnąć butem. Motylki i skowronki fruwające wokół zakochanych par są bezradne wobec wszechobecnej grozy rzeczywistości, która prędzej czy później zakończy idyllę. Więc lepiej się nie przyzwyczajać. Moim faworytem jest jednak następująca po nim, rozluźniająca atmosferę „Bajera”. Tu z kolei nikt na świecie nie jest w stanie wyjaśnić, o czym nam podkręca tę bajerę raper – i to jest esencja tego albumu. „To nie szampan i homar, to jest akcja rosomak", „jestem przezroczysty jak szent-krot” (jakiś pomysł?), a na sam koniec Oster płonie z tym jointem. I wszystko staje się jasne. Idźmy dalej – „Apacz”. Szuwaks w samplach, Ostry pomagający ci w sklepie wybrać żyrandol i Haem dopowiadający w cutach: „To chyba jakieś czary!”  Oczami wyobraźni widzimy, jak gospodarz upalony jak szpak, będąc w stanie absolutnie czystej, nieskażonej niczym euforii skanduje w refrenie „mam coś co w sercu jest - prawdziwy hip-hop!” , puentując bezpardonowym ciosem: „to niszczy frajerom psychikę jak Hitchcock!”. Potężne. Mamy jeszcze na przykład takie „W nasłuchiwaniu ciszy”, czyli kawałek z dedykacją dla kosmitów, czy też „To jest nasze”, gdzie łodzki raper i producent definiuje swoją jedność z muzyką wersem „Moje życie i rap niczym seks i stringi”. Możńa mnożyć przykłady dalej, tylko po co. To jest klasyka przez duże "k".

Bity są tu wyjątkowe. Tylko Ostry umiał tak przetworzyć jazz, żeby wyszedł z tego tak zjarany, leniwy, kompletny hip-hop. Nie jest to oczywista płyta – potrzeba trochę osłuchania, żeby przebić się przez ten wszechobecny dym... i dogłębnie poznać te skrzętnie, głęboko ulokowane w nim sample. Tak, je trzeba odkryć, niczym „Tajemnicę Skreczy”. Wyróżnia się nieco na tym tle „Zoom”, gdzie sampel wokalny na pierwszym planie wkręca się w banię momentalnie – zgaduję, że to była taka mała zapowiedź tego, co uświadczymy na albumach późniejszych, jak „Ja tu tylko sprzątam” i „O.C.B.”, choć mogę się mylić.

Nieprawdopodobną robotę na tym albumie wykonał DJ Haem. Jego cięcia dokonywane na wosku stanowią konieczne dopełnienie upalonego klimatu płyty. Niech powierdzeniem tego, jak wspaniale wyczuł i wpasował się w specyfikę albumu będzie przedostatni track i kończące kolejny popieprzony numer ostrzeżenie: „Nie przeszkadzaj w rozmyślaniu!”. Właśnie taka jest ta płyta, gdzie szalone myśli kłębią się i galopują w niezwerfikowanym kierunku, ale nie wolno przeszkadzać w jej kontemplowaniu. Albo inaczej: można się po prostu rozkoszować świetnymi bitami, zadymionym klimatem, szaloną techniką gospodarza i genialnymi skreczami Haema, a na warstwę liryczną mieć centralnie wyłożone. I nadal będzie okej.

O.S.T.R. - Komix

Tagi: 

kapsel
Opis płyty przypomina mi "Jazz w wolnych chwilach", który mi się całkiem podobał, ale szybko znudził. Ogólnie Ostry w tamtych czasach pisał chaotycznie i nie wiadomo o czym, przez co szybko to męczyło. Ale i tak propsy
Anonim
Jasne ze tak mozna miec wylozone bo oster swoim flow podnosi jeszcze bardziej poziom bitow na tej plycie. ktore sa juz ponad poziomem . ALE KOMPLETNIE! ale to kompletnie nie zgadzam sie z tym ze poziom tektow jest chocby w jednym momencie trwania tej plyty nie wart uwagi. Sa tak zajebiscie zlozone ze mozna slyszej je juz po raz enty a i tak odkrywac cos na nowo Technike ta nazwalbym raczej naszpikowanym zbiorem mysli ale napewno nie uzylbym slow chaotycznie meczace przez to nudne itd A te usypiajace bity maja w sobie uspione poklady energii lubie zaczac dzien przy tych dzwiekach przy sniadaniu Dodaja Mi energii na caly dzen bardziej niz kawa zwlaszcza przy kawalku Sen ale rowniez kawalek Mozg mnie nakreca A GDY WIEZDZA KARAMBOL !!! Nie no ide po plyte i odpalam bo co tu wiecej gadac Juz tu to widac ZIOMEK TAK WLASNIE GRA PIERWSZA LIGA !!!
AemaRecords
Ja nie wiem jak można nazwać teksty Ostrego czymś nudnym przecież przez samo to, że są chaotyczne czyni je to interesującymi i powiększa to chęć do jeszcze głębszego zanurzenia się w utworze jak dla mnie. Więc jak coś co zwraca moją uwagę może mnie nudzić. Oster to mózg operacji i co do tekstów myślę, że zawsze wiedział co pisze w szesnastkach. A odbiorcom do słuchania nie wystarczy tylko dobry sprzęt, trzeba też mieć czym słuchać i prawidłowo to tego podejść żeby pózniej nie pisać, że coś było nudne ale jednak już jest fajne. Oster jest pierdolonym mistrzem w swoim fachu i wątpie czy jeszcze ktoś nas kiedykolwiek otoczy muzyka w takim wykonaniu jak oddał to O.S.T.R. Dzieki pozdro
Anonim
Polać mu, bo dobrze prawi !!
cytat
Ubaw nie ma cię jestem drugi Kluby grubych uzi zgubi hajs ten co ubił Luby Stróży wystarczy ręce umyć u nich Gubisz kuzyn zaszczyt, w sensie gubisz umysł Druid kusi, Sagę suszy, raczej sushi Nawpierdalaj się, aż się zakrztusisz To jest prawdy dzwon, to jest prawdy gong
INŻELO
Nie szent-krot tylko szylkret – masa rogowa, którą otrzymuje się z pancerzy (karapaksów) żółwi szylkretowych. Jest przejrzysta, lekko żółtawa, z ciemnobrązowymi plamami. Elo.
Anonim
Boom Bap nie ma cię jestem drug
Anonim
i
yo
produkcyjnie ok
eldo
schildkrot to pileczki pingpongowe
ostrich
Ta płyta jest mocno przejarana to oczywiste, ale tam wszystko się klei do siebie idealnie. Teksty pasują, muzycznie to samo , to wtedy brzmiało kozacko ,ale weź to odpal teraz i co? i dalej buja . Dla mnie klasyka . Swoją drogą weźcie 3/4 obecnej sceny i nowych koleżków i starczy graczy i ich płyty którymi srają na lewo i prawo żeby tylko wydać ... i spróbujcie do nich wrócić za 3- 5- 10 lat .
Jacenty
Płyta ta różni się znacząco od "Jazz w wolnych chwilach". Tam były lekkie ażurowe bity nie konkurujące z tekstami. Na "Jezzurekcji" na pierwszy plan wysunęła się niesamowita muzyka i to jest płyta muzyczna, gdzie teksty pozornie pozbawione logiki "robią klimat". Zgadzam się w 100% z autorem, że ta płyta jest unikalna.
metal
z perspektywy czasu, wszystko co OSTR stworzył do OCB włącznie (aczkolwiek jego nast rzeczy też są dobre) to kvlt. Ja jeszcze muszę obczaić POE, jego produkcje dla Familii HP, jakiegoś brytyjskiego rap grupy, Obóz TA, Tabasko i jeszcze kilka innych rzeczy. Koleś był płodny i o zgrozo 80% jego bitów z tego okresu się skasowały. Ja bym chciał zobaczyć 30 minut z życia w sklepach. To nie jest normalne że to jest biały kruk

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>