Legenda ulicznej sceny Bay Area nadal ma wiele do powiedzenia. "Animal" to jego najnowszy solowy album, na którym nie znajdziemy gości.
C-Bo
C-Bo
Legenda ulicznej sceny Bay Area nadal ma wiele do powiedzenia. "Animal" to jego najnowszy solowy album, na którym nie znajdziemy gości.
Dopiero co pisaliśmy Wam, że w Kalifornii rozkręcił się gangstarapowy beef, który może nie skończyć się na wypuszczanych numerach - minęło ledwie kilka dni a już mamy smutne potwierdzenie tego faktu.
W Sacramento rozpętał się beef, w którym brak przypadkowych gości - a raczej dwa pokolenia najtwardszej kalifornijskiej gangsterki. Ten konflikt naprawdę może wymknąć się spod kontroli, a wszystko zaczęło się od wypowiedzi Brotha Lynch Hunga...
O tym, jak ciężko nagrać follow-up klasycznego krążka przekonał się już niejeden raper - mimo to, niektórzy nadal podejmują rozpaczliwe próby, z mniejszym bądź większym szczęściem. Najnowszym graczem decydującym się stawić czoła temu wyzwaniu został C-Bo, który po bardzo dobrze przyjętym przed trzema laty albumie "Orca", powrócił do nas z nowym materiałem. "The Mobfather 2" to kontynuacja jednej z najlepszych płyt, jakie Kalifornia wydała na świat w pierwszej dekadzie XXI wieku - jak wypada w zestawieniu z pierwowzorem?
Legenda Sacramento i jeden z weteranów sceny zachodniego wybrzeża przygotowuje się do wydania swojego najnowszego albumu. Panująca obecnie moda na wydawanie follow-up'ów swoich najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych płyt dotarła i w północne rejony Kalifornii a jej efektem jest nadchodzący krążek "The Mobfather 2" od C-Bo.
Jedna z niepisanych reguł w hip-hopie brzmi: przekuj indywidualne laury na sukces grupowy. Patrząc z historycznego punktu widzenia, do tej teorii zastosowali się wszyscy uznani soliści rap gry - 2Pac, Biggie, Eminem czy 50 Cent, którzy pozwolili także spijać własną śmietankę fejmu reszcie swojej ekipy, lansując kariery takich ekip jak Thug Life, Outlawz, Junior M.A.F.I.A., D-12 czy G-Unit.
Chociaż C-Bo nigdy nie doświadczył podobnych sukcesów na mainstreamowym poziomie, widać że uznał przyjętą formułę bardziej utytułowanych kolegów po fachu za właściwą i zdecydował się z niej skorzystać, powołując do życia w drugiej połowie lat 90-tych formację Mob Figaz. Reprezentant Sacramento był już wtedy uznanym raperem z dorobkiem kilku regionalnych klasyków na koncie - nastał więc odpowiedni moment aby przekazać nieco pałeczkę młodemu pokoleniu i podzielić się własnym sukcesem z młodymi kotami, wśród których był m.in. zmarły w tym tygodniu The Jacka. Tak oto zaczyna się historia jednej z ciekawszych grup północnej Kalifornii uformowanych w złotej erze west coastu.
Dlaczego: Po wydanym ponad 2 lata temu bardzo dobrym albumie "Orca", legenda Sacramento powraca z nowym singlem, zwiastującym kolejny solowy materiał. "No Warning Shots" to mocno west coast'owy numer, na którym C-Bo wspiera w refrenie niezawodny Kokane. Premiera krążka "Tha Mobfather 2" planowana jest na 2015 rok - czekacie? Bo ja bardzo.
Ubiegły rok był dla C-Bo bardzo udany. Raper co prawda spędził większość tego czasu w zamknięciu, ale pod względem muzycznym, jego ostatni solowy projekt - "Orca", był jednym z ciekawszych materiałów, wypuszczonych w poprzednich 12 miesiącach. Pod koniec wakacji pojawił się za to nowy projekt, który jakimś sposobem umknął uwadze większości zainteresowanych twórczością kowboja z Sacramento... w tym i mnie.
Po sześcioletniej przerwie w solowej twórczości, C-Bo powrócił w tym roku z dwoma nowymi krążkami. Singiel "Everyday" promuje wydany pod koniec lutego album "Cali Connection".
W ostatnim czasie głośniej było o C-Bo za sprawą tworzonego razem z Yukmouthem projektu Thug Lordz, ale w tym roku podkręcił tempo, dając nam dwa krążki, z których główny i mocniej obsadzony "Orca" pojawił się w te wakacje. Co tam znajdziemy i czy warto wrzucić go na sprzęt w temperaturze takiej jaką mamy teraz?
Legenda Sacramento i jeden z najmocniejszych filarów niezależnej kalifornijskiej sceny przygotowuje się do wydania nowej solowej płyty.