Gdybym miał wymienić kilku moim zdaniem najlepszych i zarazem najbardziej niedocenianych/nieznanych u nas przedstawicieli kalifornijskiej sceny to bankowo umieściłbym tam C-Bo. Klasyczne nagrania od około 20 lat, ostre i bezkompromisowe teksty położone soczystym i giętkim flow na kozackie bity...
W ostatnim czasie głośniej było o C-Bo za sprawą tworzonego razem z Yukmouthem projektu Thug Lordz, ale w tym roku podkręcił tempo, dając nam dwa krążki, z których główny i mocniej obsadzony "Orca" pojawił się w te wakacje. Co tam znajdziemy i czy warto wrzucić go na sprzęt w temperaturze takiej jaką mamy teraz?
W ostatnim czasie głośniej było o C-Bo za sprawą tworzonego razem z Yukmouthem projektu Thug Lordz, ale w tym roku podkręcił tempo, dając nam dwa krążki, z których główny i mocniej obsadzony "Orca" pojawił się w te wakacje. Co tam znajdziemy i czy warto wrzucić go na sprzęt w temperaturze takiej jaką mamy teraz?