Busta Rhymes zaatakował w piątek z grubej rury. Wypuścił nowy numer pod tytułem "Slap", w którym wraca do czasów oldschoolu, a pomagają mu w tym przedstawiciele dwóch pokoleń rapu - Big Daddy Kane i Conway The Machine.
Big Daddy Kane
Big Daddy Kane
Big Daddy Kane pracuje nad filmem dokumentalnym dla Netflixa. Obok Kane'a zobaczymy w nim prawdziwe gwiazdy i legendy rapu. Jego tytuł "Paragraphs I Manifest"
Niedawno pisaliśmy o wspólnym singlu Arrested Development i Big Daddy Kane'a pt. "Vibe". Kawałek ukaże się na nowej płycie zespołu z Atlanty. Teraz mamy video, również z gościnnie pojawiającym się Kane'em.
Arrested Development to prawdziwi klasycy pozytywnego hip-hopu. Ostatni album "Don't Fight Your Demons" wydali rok temu, ale nie próżnują i teraz wjechali z nowym singlem zatytułowanym "Vibe".
W nocy z niedzieli na poniedziałek miała miejsce jedna z ważniejszych bitew, jakie odbyły się w ramach platformy Verzuz. Do walki stanęły prawdziwe legendy: KRS-One i Big Daddy Kane.
Co byście powiedzieli na takie połączenie? Dwie ikony hip-hopu, Big Daddy Kane i Eminem publikują wspólne zdjęcie ze studia i zapowiadają...
Kolejny dzień, kolejny Drive By... Dziś mamy dla was nowe numery od takich legend jak Big Daddy Kane, Erick Sermon czy Black Moon, nowy track znanej i lubianej ekipy z Kentucky Nappy Roots, a także wyprodukowany przez Black Milka trzeci singiel z nadchodzącego "Square One" Kenn Starra, z gościnnym udziałem Wordswortha z eMC i Supastitiona. Gotowi?
Warm it up Kane! Dopiero co zaprezentowaliśmy wam nasz videowywiad z legendarnym Big Daddy Kane'em, a już mamy kolejnego newsa związanego z nowojorską ikoną. BDK zapowiedział bowiem wydanie albumu z największymi przebojami... live. I to nie w byle jakiej wersji, bo zarejestrowanych na specjalnym koncercie z siedmioosobowym zespołem!
Jeden z twórców i prekursorów braggadacio, pierwszy rapowy "pimp", mocno eksponujący szeroko pojęty styl (rapowy i jeśli chodzi o image) a zarazem nie gubiący pazura, street-creditu i charakteru. Mógł pozować obwieszony złotem w różowym dmuchanym Cadillacu a ulice NY wciąż go kochały. Legenda nowojorskiej sceny, członek Juice Crew, gość u którego Jay-Z dostał jedną z pierwszych okazji do pokazania się na płycie, jeden z "ulubionych raperów twoich ulubionych raperów" i jeden z tych, którzy mieli największy wpływ na to, jak rap wyglądał w latach 90-tych i na wiele elementów dziś będących kanonem.
Antonio Hardy w końcówce lat 80. był w absolutnym topie najgorętszych graczy, a zmiany w samym stylu nawijania stały się przyczyną jednej z największych przemian flow w historii. Nie bez przyczyny wielu po premierze "Ready To Die" pisało, że Biggie Smalls w swoim flow bardzo silnie inspiruje się członkiem Juice Crew. Ciężej byłoby znaleźć tych, na których w tamtym czasie BDK nie miał wpływu.
Tak jak często różnimy się z Danielem gustem i ulubionymi MC, tak tutaj byliśmy zgodni - Kane był numerem jeden Hip Hop Kempu 2013 i artystą, którego dorwać na wywiad chcieliśmy najbardziej, a patrząc na to, z jakim szacunkiem i estymą odnosili się do niego inni obecni tam raperzy, mogliśmy szybko zauważyć, że nie tylko dla nas to wielkie wydarzenie. Czekając pod garderobą i patrząc na to, jak amerykańscy MC z lineupu (m.in. Murs) podjarani wychodzili od Kane'a, ciesząc się, że zamienili parę słów ze swoim idolem, mieliśmy świadomość, że tuż obok nas jest kawał historii - i bardzo możliwe, że ostatnia okazja do zobaczenia nowojorskiej ikony na żywo, w końcu ma on już 44 lata, nie jest już w pełni aktywnym MC i rzadko podróżuje po Europie. Koncertowo pokazał jednak wielką klasę, perfekcyjna emisja głosu i kontrola sceny zawstydzić powinny choćby Kendricka Lamara, bo dzień później zaprezentował się on parę leveli niżej niż MC, który mógłby być praktycznie jego ojcem. Dziś ten materiał, jeden z ciekawszych i bardziej merytorycznych wywiadów, które udało nam się do tej pory zrobić dajemy wam jako pierwszy videowywiad w roku 2014. Nie zdążyliśmy niestety zadać wszystkich przygotowanych pytań, ale z przeznaczonego czasu postaraliśmy się wycisnąć wszystko, co tylko mogliśmy.
Szempejn papyn odhaczone, Nowy Rok rozpoczęty. Za nami "trzynastka" - dla wielu pechowa, dla wielu szczęśliwa, ale nie ma co bawić się w przesądy. Dla nas na pewno pełna pracy i zarówno świetnych momentów, jak i tych trudniejszych i sporej dawki "czarnej roboty", pochłaniającej masę czasu a mało widocznej z zewnątrz. Cieszy na pewno zakończenie - w grudniu udało nam się chyba wreszcie uporać z uciążliwymi i dla nas i dla Was problemami serwerowymi a poszedł za tym miesiąc rekordowy w kwestii odsłon. W grudniu na liczniku za ostatni miesiąc zobaczyliśmy bowiem 160 tysięcy unikalnych użytkowników oraz prawie 1 100 000 odsłon - dzięki!
Kontynuując, a zarazem zamykając, tydzień eksploracji katalogu i badania bezdyskusyjnej zajebistości imć Big Daddy Kane’a – zatrzymajmy się na chwilkę na utworze, który nawet na Wikipedii uważany jest za “historyczną kolaborację” (ba, otrzymał nawet własną stronę na Wiki...). „Cameo Afro”, czyli Tatusiek oraz reprezentujący Mighty Wu-Tang GZA. Dwaj tytani mikrofonu – w końcu razem na tracku… Czy jednak sam fakt ten wystarczy, żeby „Cameo Afro” zasługiwało na miano „historycznego” kawałka? Prześledźmy historię tego mocarnego kollabo.
Słowo "Big" w ksywce często pojawiało się nie przypadkiem, a jako uznanie dla umiejętności i wyrastania ponad przeciętność. Ten przypadek spotykamy u Big L'a, czy u naszego Artysty Tygodnia Big Daddy Kane'a, swoją drogą jednej z największych inspiracji... Notoriousa B.I.G. Jeżeli czytaliście nasz wczorajszy tekst o cutach z Kane'a, to wiecie, że kultowy ze wszech miar wers "If rap was a game I'd be MVP - the Most Valuable Poet on the M.I.C." z debiutanckiego krążka Lamonta Colemana (mojego ulubionego rapera ever) opiera się na cytacie z debiutanckiego albumu Księcia Ciemności.
Jednak obaj panowie skrzyżowali też później mikrofony - no może też nie do końca pełnoprawnie czy oficjalnie, bo "Platinum Plus" nagrane na niszczącym bicie DJ'a Premiera pochodzi z pośmiertnego albumu L'a "Big Picture", ale fakt faktem, że możemy raczyć uszy kooperacją, w której obok siebie konkurencję na bicie Króla nowojorskiej produkcji dewastują jedni z raperskich Królów NY 80's i 90's. Ciekawy jest też fakt, że obu MC łączy jeszcze jeden mały, ale bardzo ważny dla historii rapu szczegół - to właśnie oni dwaj dali możliwość rozwinięcia skrzydeł nieznanemu wtedy jeszcze Jayowi-Z przed debiutem, goszcząc go na swoich albumach odpowiednio w 94 (Kane) i 95 (L). A przechodząc już do samego "Platinum Plus"...
Wydaje mi się, że Big Daddy Kane należy do najściślejszej czołówki jeśli chodzi o to ile razy korzystano z jego wersów w kawałkach innych artystów. Follow-upy to jedno, stały się powszechne jak w Polsce nawiązania do "Skandalu". BDK praktycznie od samego początku stał się pupilem DJ'ów, którzy kochali cutować jego wersy na wszystkie sposoby.
Kiedy po wielu latach słuchania rapu dotarłem do dyskografii Kane'a, słuchając szczególnie pierwszych płyt miałem dziwne poczucie, że znam teksty chociaż kawałek słyszę pierwszy raz. Ilość wykorzystanych przez DJ'ów linijek z "Just Rhymin' WIth Biz", "Ain't No Half Steppin" albo "Raw" jest wręcz przytłaczająca. W rozwinięciu znajdziecie więc ograniczony do 10 pozycji wybór, który wyjaśni jak wielu artystów chciało mieć ten wyjątkowy głos w swoim kawałku. W zestawieniu głównie rzeczy starsze (i ultraklasyczne), ale nie zapominajmy, że cuty i follow-upy pojawiały się też m.in. w "My Chick Bad" Ludacrisa, "Arrival" Atmosphere czy "Nostalgii" Marco Polo.
Często ciężko mi zrozumieć obserwując przebieg kariery wielkich wykonawców, jak szybko fani odwracają się od swoich ulubieńców, nawet kiedy ci nie spuszczają z tonu. Ofiarą tego mechanizmu stał się również Big Daddy Kane. Olbrzymia popularność dwóch pierwszych albumów i status ikony popkultury sukcesywnie topniał wraz ze zbliżającą się połową lat 90.
Zanim Kane wziął sobie czteroletni urlop od rapu po którym wrócił z albumem "Veteranz' Day" zdążył nagrać "Daddy's Home" - szósty i w mojej opinii jeden z najlepszych albumów w swoim dorobku, jednocześnie jeden z najbardziej niedocenionych czy wręcz niesłusznie zignorowanych przez fanów rapu w Stanach. Nadejście ery Biggiego, Nasa i Wu-Tangu niestety oznaczało też powolne zakończenie ery BDK. Kiedy jednak jest się jednym z największych graczy ze mikrofonem ever, robi się swoje niezależnie od tego ile par oczu patrzy na ręce.
Tatusiek miał kilka swoich stylistycznych furtek, z których korzystał zależnie od kaprysu i którymi żonglował sobie z niezwykłą swobodą na tyle, by starczyło to na siedmiorozdziałową, równą dyskografię. Starczyło, bo w każdej czuł się świetnie. Czy to w klimatach ‘smooth’, na zmysłowych, łóżkowych soundtrackach, czy to dziś już może lekko groteskowych, czerpiących z muzyki disco imprezowych bangerach, czy to na brudnych, nowojorskich grubasach, czy dynamicznych, surowych braggowcach... W stosunku do starszych słuchaczy nie warto nawet strzępić sobie klawiatury, zaś poniższy numer kieruję bardziej do tych młodszych...