Big Daddy Kane, GZA & Suga Bang Bang "Cameo Afro" (Ot Tak #138)
Kontynuując, a zarazem zamykając, tydzień eksploracji katalogu i badania bezdyskusyjnej zajebistości imć Big Daddy Kane’a – zatrzymajmy się na chwilkę na utworze, który nawet na Wikipedii uważany jest za “historyczną kolaborację” (ba, otrzymał nawet własną stronę na Wiki...). „Cameo Afro”, czyli Tatusiek oraz reprezentujący Mighty Wu-Tang GZA. Dwaj tytani mikrofonu – w końcu razem na tracku… Czy jednak sam fakt ten wystarczy, żeby „Cameo Afro” zasługiwało na miano „historycznego” kawałka? Prześledźmy historię tego mocarnego kollabo.
Przenieśmy się na chwilę 20 lat wstecz. 1993, rok, w którym hip-hop wzbogacił się o monumentalny klasyk wprost ze Staten Island – „Enter the Wu-Tang (36 Chambers)”. Wśród wielu niezapomnianych sztosów na albumie tym znalazł się znany każdemu fanowi czarnej muzy banger „Protect Ya Neck”, uświadamiający wszelkich potencjalnych przeciwników Dziewiątki (OK, wiem że na „PYN” rapuje ósemka) ze Staten, że nie warto z Klanem zadzierać. Ostatnią zwrotkę wykonuje GZA, rozpoczynając atak tymi słowy:
The Wu is too slammin' for these Cold Killin' labels/ Some ain't had hits since I seen Aunt Mabel/ Be doing artists in like Cain did Abel/ Now they money's getting stuck to the gum under the table
Był to pocisk wymierzony bezpośrednio w wytwórnię Cold Chillin’ Records – label, w którym GZA wydał swoją pierwszą płytę, Words from the Genius. Niestety, album sprzedał się kiepskawo wskutek lekceważenia promocji przez wytwórnię, wobec czego rozczarowany i wściekły Genius rozwiązał umowę z Cold Chillin’. Label ten stanowił centrum dowodzenia słynnego Juice Crew – czyli także Big Daddy Kane’a. Usłyszawszy wersy Geniusa na „Protect Ya Neck”, Kane uznał, że są wymierzone bezpośrednio także w niego…. Jakimś cudem sprawa przycichła na długie lata, nie rozpętał się żaden beef, nie powstały żadne dissy (…wyobrażacie sobie, jak niesamowita byłaby to walka?!). Sam RZA w wywiadzie nie wspomina, czy panowie wyjaśnili sobie wszystkie sprawy, czy też nie.
W 2006 roku, podczas nagrywania soundtracku do – skądinąd świetnego – filmu animowanego Afro Samurai – RZA wpadł na pomysł, by dwaj dawni rywale spotkali się w końcu w studiu. Tak też się stało – i jednego dnia, twarzą w twarz stanęli tytan swaggeru Kane i chłodny, inteligentny The Genius.
Beat dostarczył niezawodny RZA. „Pożyczywszy” bębny od Jeffa Becka, połączył je z niezwykłym, ciężkim do jednoznacznego opisania, „orientalizująco-soulowym” samplem. Podoba mi się sposób, w jaki RZA skomponował beat – muzyka nie wybija się na pierwszy plan, jest jakby znakomicie przystosowana do zilustrowania samurajskiego pojedynku – z tą rytmiczną perkusją, minorowymi tonami wiolonczeli (?) i tajemniczymi odgłosami w tle…
Sam RZA wspomniał w wywiadzie, że nie wiedział, jak Kane i GZA będą chcieli to rozwiązać – liryczną walką na tym samym bicie, czy też nie? Słuchając tego tracku teraz, nie sposób nie odnieść wrażenia, że zamiast utworu mającego jedynie promować składankę i film – mamy rzeczywiście do czynienia z pojedynkiem na słowa dwóch znakomitych mikrofonowych wymiataczy. To walka dwóch styli, dwóch szkół, dwóch charakterów – dwóch samurajów. Panowie... Hajime!
Pierwszy wchodzi Big Daddy, w mgnieniu oka opanowując beat. Co ciekawe, rozpoczyna throwbackiem do legendarnego debiutu i kawałka Just Rhymin’ With Biz – A rap pro, do a show, good to go… Tatuś wymiata na „Cameo Afro” profesjonalnie, z mocnym, lekko kpiącym głosem, znakomitą kontrolą flow i budzącym podziw nawarstwieniem rymów. Tekst? Po prostu ostrzeżenie, aby nie zadzierać, bo – mówiąc wprost, przeciwniku - nie dasz rady. Za cienki w uszach jesteś, a ja nie jestem na tyle miły, żeby postąpić z tobą z litością. Nigga, choose ya weapon, hope you got your vest on…
Rozjebafszy swoją zwrotką, Daddy odchodzi od majka. Na jego miejsce wchodzi Genius, z miejsca atakując agresywnym flow i świetnymi, sugestywnymi opisami, co stanie się z przeciwnikiem, który stanie na drodze samuraja. Spoiler – niemilec z życiem nie ujdzie. W jednym kawałku też nie. GZA z opisami tutaj nie poprzestaje - dalej zwrotka jest jeszcze bardziej mroczna i brutalna…
Pojedynek skończony. Na beat wskakuje nagle niejaki Suga Bang Bang, podsumowując jakby cały track:
Why, you trying to test me swordplay, when I'm sharp in every way? This life I live, I'll do it, all by myself…
Po czym track kończy się, decyzję o tym, kto wygrał, zostawiając w gestii słuchacza.