Przegapifszy

Przegapifszy

dodano: 2014-08-11 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 1)

Ayo, one, two! Hej, ludziska, jak tam? Bawicie się dobrze? Nie jesteście zmęczeni? Choć w sumie po co pytam, tak naprawdę gówno mnie to obchodzi. Przyszliście tu dla czystego, pieprzonego hardcore'u - i go do cholery dostaniecie. Dobre ziomy z Brownsville pytały kiedyś - How 'bout some hardcore? Ja pytam - How 'bout some hardcore hip hop with some punk in it?!  TAK JEST. Kojarzycie Bad Brains, ziomy? Tak? To wiedzcie, że jest ze mną na scenie sam Darryl Jennifer! A oprócz niego - człowiek orkiestra, producent, pisarz, twórca kultowego magazynu ego trip - Sacha Jenkins! Na wokalu yours truly - Murs, prosto z Miasta Aniołów, baby! Jesteśmy The White Mandingos, a to! JEST! "THE GHETTO IS TRYNA KILL MEEEEE"!

dodano: 2014-07-06 16:00 przez: Wojciech Graczyk (komentarze: 5)

Popularność Ab-Soula zaczęła się po wydaniu niezwykle ciepło przyjętego „Control System”. Przed tym, powiedzmy szczerze, mocnym wydawnictwem był jeszcze jeden album. Taki trochę niedoceniony. Mowa tu o „Longterm Mentality”, wydanym tylko i wyłącznie do cyfrowej dystrybucji w 2011 roku.

Tagi:
recenzja
dodano: 2014-03-08 17:00 przez: Wojciech Graczyk (komentarze: 1)

Cofnijmy się do czasów, kiedy Black Hippy raczkowało i nie spodziewano się, że będziemy stawiać jakiegoś młodego rapera w jednym szeregu z legendami (mowa o Lamarze). Jest styczeń roku 2011. Mało jeszcze wiemy o kimkolwiek z Black Hippy. Dopiero za pół roku ma pojawić "Section 80" i "Follow Me Home". W tym właśnie okresie zadebiutował najbadziej wyluzowany koleś z ekipy pochodzącej z Kalifornii. Jest nim Schoolboy Q, lub jak to czasem ma w zwyczaju pisać - ScHoolBoy Q.

recenzja
dodano: 2014-02-02 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Wydawałoby się, że w dyskografii Alchemista – obecnie jednego z najważniejszych hip-hopowych producentów – znaleźć można materiał każdego niemal typu. Płyta producencka, ze śmietanką legendarnych MC na trackach? Jest, świetne „Chemical Warfare”. Album, na którym producent chwyta także za mikrofon? Jest. Album producent x raper? Ho ho,  i to ile – kolaboracje zarówno z legendami, takimi jak Prodigy, jak i młodymi graczami – przykładem choćby Boldy James. Instrumentalny album? Pewnie– „Rapper’s Best Friend – The Instrumental Series”…. Naprawdę, co można dodać nowego i świeżego do tego imponującego katalogu? A może…. album konceptualny?  

recenzja
dodano: 2014-01-26 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Alchemist to istna bestia. Od kilku lat zdumiewa częstotliwość wypuszczania materiałów sygnowanych jego ksywką, a fakt, że jakość jego produkcji wciąż stoi na wysokim poziomie, powoduje jeszcze większy "szczękopad". W 2013 roku mieliśmy okazję posłuchać podkładów Alchemista na wielu produkcjach – „360 Waves” Durag Dynasty, albumie z Prodigym (który niedługo doczeka się wydania z bonusową EPką...), debiucie Boldy’ego Jamesa, mikstejpie „The Cutting Room Floor 3”….Niewiarygodne, że w takim nawale pracy Alchemik zdołał jeszcze znaleźć czas na nagranie i release Epki z protegowanym DJ’a Dramy – reprezentującym Michigan Willie the Kidem. 

recenzja
dodano: 2013-12-29 17:00 przez: Maciej Sulima (komentarze: 5)

Siwers to człowiek orkiestra na polskiej scenie. Nie dość, że potrafi robić świetne bity, i przede wszystkim różne stylistycznie (porównajcie chociaż produkcje rzucone na wspólną płytę z Parzelem z SSDI p.t. "Coś Się Kończy, Coś Się Zaczyna" sprzed ponad roku i na swojej niedawno wydanej solówce "Bez Ceregieli"), to jeszcze potrafi nawinąć pod autorskie bity teksty, które zapętlane są do oporu (ostatni przykład ze świeższych rzeczy - "Osiedloowa" z Ninasem, Anią Kandeger i DJ Def'em). Ale w ramach Przegapifszy chciałbym się jeszcze cofnąć do 2005 roku, kiedy jako nielegal pojawił się "Klasyk Indywiduales EP", który jest pierwszym solowym wydawnictwem reprezentanta Bez Cenzury.

recenzja
dodano: 2013-12-08 16:00 przez: Maciej Sulima (komentarze: 3)

Przenieśmy się w czasie do 2006 roku, a nawet trochę wcześniej. rAs w 2005 wypuszcza z Najsbitem "Rasgrzewkę", PeeRZeT w 2004 z Puzzlem pod szyldem 2razyPe - "Bezczelnie". Można powiedzieć skrajne bieguny rapowego świata, a połączyło ich w świadomości odbiorców inne podziemne wydawnictwo z czasów "spłacania street creditu". Krótkie, składające się z dziewięciu numerów wydawnictwo pt. "O Dwóch Takich, Co Kradli Bity". Bragga, punche, humor, celność linijek. Tak pokrótce można opisać to, co znajdziemy, słuchając wspólnego projektu tej dwójki.

dodano: 2013-11-17 16:00 przez: Paweł Miedzielec (komentarze: 0)

Pierwsze zapowiedzi tego albumu sięgają roku 1999, kiedy Tha Realest był jeszcze związany kontraktem z legendarnym labelem Death Row Records, udzielając się wokalnie na popularnych składankach "Chronic 2000" i "Too Gangsta 4 Radio". Mało kto wtedy przypuszczał, że na premierę tej płyty przyjdzie nam czekać ponad dekadę czasu. Dla rapera było to niezwykle trudne 10 lat, naznaczone nieustanną walką o własny wizerunek, wędrówkami od wytwórni do wytwórni oraz kolejnymi nieudanymi próbami znalezienia odpowiedniego dystrybutora, który zadbałby o odpowiednią drogę do słuchacza dla twórczości Jevon Jonesa. Z pomocą przyszedł wieloletni przyjaciel i była gwiazda parkietów NBA - Mike Bibby, właściciel małego, niezależnego wydawnictwa Team Dime Entertainment, który łącząc siły z RBC Records oraz przy wsparciu Koch Records zdołali wreszcie wypchnąć "Witness Tha Realest" z archiwum na sklepowe półki.

recenzja
dodano: 2013-11-10 16:00 przez: Maciej Sulima (komentarze: 3)

Pogza słuchacze powinni znać. A jak nie znać, to przynajmniej kojarzyć. Pochodzący z Białegostoku freestyle'owiec, uczestnik wielu bitew (zwycięzca WBW 2005), autor luźnych tracków wrzucanych do sieci, jak i gościnnych zwrotek (chociażby na płycie warszawskiego kolektywu Streetworkerz), współautor wraz z Esdwa w 2007 roku "Nic Nowego Mixtape". I można powiedzieć, że od tej ostatniej pozycji w wyliczance, poza nielicznymi gościnkami, słuch po reprezentancie WOCC zaginął. Hypeman i pełnoprawny autor wraz z Te-Trisem, nadchodzącej wielkimi krokami płyty "Teraz", w 2012 roku wszedł do studia, wziął na warsztat darmowe podkłady i wypuścił "Wietrzenie Magazynków MixEP".

Tagi:
recenzja
dodano: 2013-11-03 17:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 0)

Powiedzieć o Nicolay'u, że jest beatmakerem to dużo za mało. "Producent" pasuje bardziej, a najbardziej chyba po prostu "muzyk". To pochodzący z Holandii, piekielnie zdolny gość, który po ukończeniu pełnej muzycznej edukacji zaczął poszukiwać w swoich inspiracjach dróg dla wyrażania emocji. Ostatnio wywędrował do jazzu, ale wszystko na dobre zaczęło się od soulu, R&B i hip hopu. Jego wspólny numer z jednym z moich ulubieńców - Supastition, wygrał konkurs Okayplayera i znalazł się na oficjalnej składance "True Notes Vol. 1". To właśnie przez znakomite "The Williams" trafiłem na jego twórczość zanim jeszcze ukazało się pierwsze Foreign Exchange i zanim usłyszał o nim cały Świat za sprawą zasłużonej nominacji do Grammy.

W 2006 roku ukazał się jego album producencki zatytułowany "Here". Płyta, która nie odbiła się szerokim echem, ale dotarła do wielu smakoszy takiej muzyki na całym Świecie. Do dziś wydaje mi się kwintesencją stylu Holendra i najlepszym z dokonań w jego karierze.

dodano: 2013-10-03 21:30 przez: Paweł Miedzielec (komentarze: 0)

Dzisiaj mija piąta rocznica śmierci Johnny J'a - producenta, kojarzonego głównie z pracy, jaką wykonał przy klasycznych albumach z dyskografii Tupaca Shakura, jak "All Eyez On Me", "Me Against The World" czy "Until The End Of Time". Z tej okazji przedstawiam wam krążek "I Gotta Be Me" - jedyny solowy materiał w repertuarze tragicznie zmarłego artysty.

recenzja
dodano: 2013-09-22 16:00 przez: Marcin Półtorak (komentarze: 3)

Dzisiejsza recenzja wyeksploatuje i tak już przecież średnio wyrafinowane słowo, jakim jest „zajebiste”. Sorry, ale żaden inny polski wyraz nie oddaje zawartości tej płyty lepiej niż właśnie „zajebiste”.

Przy czym ustalmy – mówiąc „zajebiste” myślę o tym gatunku zajebistości, który bezwzględnie domaga się rozesłania materiału po wszystkich znajomych. Albo w ogóle jeszcze inaczej – który domaga się szybkiego zrzucenia płytki na pendrive, wbiciu do ziomków, kupienia wódy i zarządzenia „a teraz słuchamy tego”. To ten gatunek zajebistości, że gdyby „Wstrentny Żul” był trochę szerzej znany i miał swoją notkę na Wikipedii, to po prawej stronie – tam są recenzje – zamiast ośmiu gwiazdek na dziesięć albo pięciu na sześć wszędzie widniałyby tylko napisy „zajebiste, zajebiste, zajebiste”, po kolei od Popkillera, HipHopDX i AllMusic. Po prostu nie da się inaczej.

dodano: 2013-09-01 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 2)

Kiedy pada nazwa Souls Of Mischief większość odbiorców rapu automatycznie widzi przed oczami dwie cyfry - 93. Dwadzieścia lat po premierze swojego klasycznego debiutu Tajai, Opio, A-Plus i Phesto pracują nad nowym materiałem z Adrianem Youngiem, który zamienia ostatnio w złoto wszystko czego się dotknie. Choć ostatecznie kalifornijska grupa nie wystąpiła na festiwalu z atmosferą w Hradcu, postanowiliśmy przypomnieć, że w przypadku SOM nie warto patrzeć powierzchownie. Każdy kolejny album grupy odbijał się mniejszym echem, co nie znaczy wcale, że można na tej podstawie stawiać sądy o ich poziomie muzyznym i lirycznym. Tak też jest z ostatnim jak dotąd LP zespołu - "Montezuma's Revenge" z 2009 roku.

Za chwilę kwartet usłyszymy w muzycznej oprawie artysty Wax Poetics, ale nie zapomnijmy, że cztery lata temu mieli oni okazję współpracować z producentem absolutnie wybitnym dla historii hip-hopu - Prince Paulem. Autor podkładów dla Big Daddy Kane'a, De La Soul, Queen Latifah, Boogie Down Productions czy Slick Ricka, członek Stetsasonic, Gravediggaz i Handsome Boy Modeling School to jeden z moich ulubionych producentów wszechczasów i to on stał się głównym powodem, że po czasie sprawdziłem "Montezuma's Revenge". To był bardzo dobry trop.

recenzja
dodano: 2013-08-18 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 2)

Często ciężko mi zrozumieć obserwując przebieg kariery wielkich wykonawców, jak szybko fani odwracają się od swoich ulubieńców, nawet kiedy ci nie spuszczają z tonu. Ofiarą tego mechanizmu stał się również Big Daddy Kane. Olbrzymia popularność dwóch pierwszych albumów i status ikony popkultury sukcesywnie topniał wraz ze zbliżającą się połową lat 90.

Zanim Kane wziął sobie czteroletni urlop od rapu po którym wrócił z albumem "Veteranz' Day" zdążył nagrać "Daddy's Home" - szósty i w mojej opinii jeden z najlepszych albumów w swoim dorobku, jednocześnie jeden z najbardziej niedocenionych czy wręcz niesłusznie zignorowanych przez fanów rapu w Stanach. Nadejście ery Biggiego, Nasa i Wu-Tangu niestety oznaczało też powolne zakończenie ery BDK. Kiedy jednak jest się jednym z największych graczy ze mikrofonem ever, robi się swoje niezależnie od tego ile par oczu patrzy na ręce.

recenzja
dodano: 2013-07-14 17:00 przez: Maciej Sulima (komentarze: 9)

Jeżozwierz. Jeżyq. Kolczasty. 3 ksywy jednego gościa, którego rap ma dwie opcje u potencjalnego słuchacza - albo wpada lewym uchem i zostaje na stałe albo automatycznie wypada prawym. Trzymający się podziemia warszawiak z krwi i kości, posiadający rozpoznawalny (na poczytnym forum zajmującym się tematyką okołorapową znalazłem określenie "wokal żula spod sklepu", z którym się poniekąd zgadzam, choć nie widzę w tym wady, wręcz zaletę) i kąśliwy w linijkach brudny styl, który bez wątpienia wyróżnia się na tle innych reprezentantów polskiej sceny - tymi słowami można opisać warsztat artystyczny, jakim dysponuje bohater tego tekstu. Po niedawnym dołączeniu wraz LaikIke1 i Kiddem do grupy Rap Addix i informacji o planowanej na lato epce w duecie z Soulpete'm, postanowiłem odświeżyć nie tylko ostatni album "Pan Kolczasty", ale wrócić do 2008 roku, czyli debiutu o jakże wymownie brzmiącym tytule - "Jebać Tytuł". No właśnie, w tym przypadku tytuł można spokojnie jebać, by całkowicie oddać się zawartości, która jest przednią ucztą dla słuchacza, lubującego się w klimatach prosto z ulicznego (bynajmniej nie pejoratywnie traktowanego) bruku.

Strony