Jeżozwierz "Jebać Tytuł" (Przegapifszy #58)
Jeżozwierz. Jeżyq. Kolczasty. 3 ksywy jednego gościa, którego rap ma dwie opcje u potencjalnego słuchacza - albo wpada lewym uchem i zostaje na stałe albo automatycznie wypada prawym. Trzymający się podziemia warszawiak z krwi i kości, posiadający rozpoznawalny (na poczytnym forum zajmującym się tematyką okołorapową znalazłem określenie "wokal żula spod sklepu", z którym się poniekąd zgadzam, choć nie widzę w tym wady, wręcz zaletę) i kąśliwy w linijkach brudny styl, który bez wątpienia wyróżnia się na tle innych reprezentantów polskiej sceny - tymi słowami można opisać warsztat artystyczny, jakim dysponuje bohater tego tekstu. Po niedawnym dołączeniu wraz LaikIke1 i Kiddem do grupy Rap Addix i informacji o planowanej na lato epce w duecie z Soulpete'm, postanowiłem odświeżyć nie tylko ostatni album "Pan Kolczasty", ale wrócić do 2008 roku, czyli debiutu o jakże wymownie brzmiącym tytule - "Jebać Tytuł". No właśnie, w tym przypadku tytuł można spokojnie jebać, by całkowicie oddać się zawartości, która jest przednią ucztą dla słuchacza, lubującego się w klimatach prosto z ulicznego (bynajmniej nie pejoratywnie traktowanego) bruku.
Pierwsze co nasuwa się człowiekowi na myśl po kilku numerach solówki Jeżego to słowa - surowość brzmienia oraz treści i przejarany do szpiku kości klimat. Za przykład niech posłużą dwa utwory, które wyprodukowali odpowiednio MD i Święty (notabene obok Kixnare'a stworzył, według mnie, najlepsze podkłady na "Jebać Tytuł"), a mianowicie otwierający płytę track "Niezależnie" i "Relaks", gdzie ponadto gościnnie udzielił się Pękacz. Nie wiem jak wy, ale ja po "Relaksie" mam przed oczami lato na ławce między blokami z umilającymi czas różnej maści specyfikami. Jeden z pierwszych dni w roku po trzydzieści stopni, wstałem po trzynastej 14 raz od dwóch tygodni (...) - tak rozpoczęty opis relaksacyjnych dni na pewno konkretnie wpływa na wyobraźnię. Ale żeby nie było tak luźno i zostały zachowane właściwe proporcje #rapaddix, należy koniecznie poświęcić kilka słów o numerach bardziej ostrych w treść. "Krawężnik" na bicie Mesa idealnie wpasowuje się w surowość brzmienia i treści, która prawdziwie i dobitnie opisuje prawdę o społeczeństwie. Kostropate kurwy, wyrodne mamuśki, dzieciak głodny i brudny przytulić się może do poduszki w mieszkaniu pustym non stop. Zimna podłoga, dotknięta bosą stopą, kto to? Efekt pomyłki młodej siksy, zapatrzonej w tv, zalanej przez zgreda. Pięknie na starej kliszy rzucany bukiet, orkiestra, ślubne zdjęcia, osiemnastka w cztedziestoletnich rękach. Sielanka ścięta po roku, dwudziestosiedmioletnia posiadaczka pustych oczu. (...) - nawarstwienie brudu w przytoczonych linijkach jest niemalże najwyższych lotów. Brawo Kolczasty.
Spójrzmy teraz na tracklistę, a szczególnie na cztery ostatnie kawałki z płyty. Popis Jeża i Wudoe w "Granicach" na bicie Kixa sprawia, że z czystą przyjemnością wchłaniamy to, co ci dwaj panowie mają do zaoferowania - tę brudniejszą (który to już raz pada to słowo?) stronę stolicy. "Kochasz Scenariusze" to taka luźniejsza, by nie rzec bardziej leniwa kontynuacja "Granic", gdzie na pierwszy plan wysuwa się doskonały refren - Czy chodnik parzy ci stopy? Co ty robisz? Mi do niego nogi przyrosły. Rap z Ochoty, zadzierasz wzrok i nagle stopień i lecisz na mordę. Ej, wkręcasz się trochę? (...)". Ale jeszcze doskonalszy refren czeka w tytułowym numerze "Jebać Tytuł", traktującym o fałszu płynącym z ust raperów i ich kawałków. Świetny bit Fuso, który wyraźnie różni się brzmieniowo od tego, co zaserwowali chociażby Kixnare i Święty. Co myślałeś, że zobaczysz tu króla? Oni są tylko na banknotach. Posłuchaj, nie ufaj podróbom jak cyrkonia, chcą cię oślepić i podporządkować. Jebać tytuł, mówię jebać tytuł, nie potrzeba tu syfu fałszywców. Jebać tytuł, mówię jebać tytuł, nie chcemy kłamstw, one nie zmienią nic tu. (...)" - refren jest wisienką na torcie tego kawałka. Mistrzostwo w obnażeniu fałszywości sceny, tylko Jeżyq tak potrafi. I aby nie było tak ciężko i brudno przez cały czas trwania albumu, na koniec został rozkminkowo-wspominkowy, przywołujący szereg obrazów obrazów z młodości kawałek "A pamiętasz?", z gościnnym udziałem Tediego, Temzkiego i Pjusa. Idealny na rozluźnienie atmosfery przed kolejnym odsłuchem całej produkcji.
Tak jest proszę Państwa, nie boję się użyć tego stwierdzenia. Jeżozwierz wypuścił w 2008 roku płytę świetną, szczerą i prawdziwą do bólu (drugiej takiej próżno szukać na polskiej scenie) i bardzo ubolewam nad tym, że przez większość przegapioną. Dobór podkładów, gości i drapiących winyle DJ'i - wszystko to odpowiednio uporządkowane, dało piorunujący efekt. Często wracam do "Jebać Tytuł", a pomyśleć, że jeszcze jakiś dłuższy czas temu wyłączałem ją po pierwszym tracku. Nie można oceniać płyty po tytule, czasami warto jebać tytuł, by odkryć prawdziwą perełkę. Mistrzostwo.