Dzisiejsza recenzja wyeksploatuje i tak już przecież średnio wyrafinowane słowo, jakim jest „zajebiste”. Sorry, ale żaden inny polski wyraz nie oddaje zawartości tej płyty lepiej niż właśnie „zajebiste”.
Przy czym ustalmy – mówiąc „zajebiste” myślę o tym gatunku zajebistości, który bezwzględnie domaga się rozesłania materiału po wszystkich znajomych. Albo w ogóle jeszcze inaczej – który domaga się szybkiego zrzucenia płytki na pendrive, wbiciu do ziomków, kupienia wódy i zarządzenia „a teraz słuchamy tego”. To ten gatunek zajebistości, że gdyby „Wstrentny Żul” był trochę szerzej znany i miał swoją notkę na Wikipedii, to po prawej stronie – tam są recenzje – zamiast ośmiu gwiazdek na dziesięć albo pięciu na sześć wszędzie widniałyby tylko napisy „zajebiste, zajebiste, zajebiste”, po kolei od Popkillera, HipHopDX i AllMusic. Po prostu nie da się inaczej.
Wstrentny Żul
Wstrentny Żul
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Przegapifszy, Recenzje
dodano: 2013-09-22 16:00
przez: Marcin Półtorak
(komentarze: 3)
Tagi: