15 lat temu Chada puścił w miasto solo - rocznica "Procederu"

współpraca płatna
dodano: 2024-06-27 12:00 przez: Krystian Krupiński (komentarze: 3)

Tak, tak, to już 15 lat od czasu, gdy na rynku ukazał się "Proceder", czyli fonograficzny debiut śp. Tomasza Chady. No, może nie do końca to debiut, bo raptem 6 lat wcześniej ukazało się przecież solidne (choć pod względem niektórych bitów może nienajlepiej się starzejące) "O nas dla was", czyli owoc współpracy z Pihem. Tak czy siak, "Proceder" był niewątpliwie debiutem solowym, choć przecież tytuł ten stanowił jednocześnie przebrzmiewającą gdzieniegdzie nazwę zespołu - duetu współtworzonego już od lat 90-tych z Kaczym, co pozwala sądzić, że zapewne pierwotnie również miał to być projekt niesolowy. Taki paradoks.

Paradoksami utkana była właściwie cała kariera Chady, a jak wnioskujemy z licznych relacji jego kolegów po fachu, czy choćby z nagranego wspólnie z Pezetem utworu "Jest nas dwóch" z wydanej w późniejszym okresie płyty "Jeden z Was" - był to wręcz chodzący paradoks, człowiek, w którym zawsze drzemały dwa wilki. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że gość, który objawił się na mikrofonie już na "Skandalu", a jego "Czarne Słońce" - numer pochodzący ze skladanki DJ-a 600V "Hiphopowy raport z osiedla 2000" - hulało po nie tylko warszawskich osiedlach, dopiero w 2009 roku zdołał nagrać samodzielny, pełnoprawny album? Zostawmy jednak perypetie życiowe rapera, które na taki stan rzeczy wpłynęły, jako że zostało to już opowiedziane choćby w formie, delikatnie mówiąc, średnio przyjętego filmu fabularnego.

Bywa tak, że gdy każesz zbyt długo na siebie czekać, entuzjazm naturalnie opada i ostatecznie wydana płyta nie robi takiego szumu, jakiego byś się spodziewał. To zdecydowanie nie był ten przypadek. "Proceder" był szokujący. Tak, nawet w ramach gatunku, który zawsze był na bakier z poprawnością polityczną (jak bardzo odmiennie do obecnych czasów...), Chadzie udało się nagrać album brutalny, mocny w treści i adekwatnie mroczny w warstwie muzycznej - owszem, pianinkowo-smyczkowej, ale na tym etapie rozwoju gatunku trudno było jeszcze mieć o to pretensje, tym bardziej, kiedy nie oznaczało to pretensjonalności, a stanowiło naturalne tło dla naturalistycznych, mrożących krew w żyłach historii metodycznie opowiadanych przez rapera na bitach. Tu należy wspomnieć, że o rzeczoną warstwę muzyczną zadbali L Pro, Donatan, Fabster, Poszwixxx, Ariel, Szczur, Kościk i Dominik Kuśmierczyk.

Co ciekawe i odmienne od następnych płyt reprezentanta warszawskiego Grochowa, jest to album zaskakująco niesinglowy. Owszem, jakieś klipy się ukazały, jednak większość z nich tak naprawdę długo po premierze, a dopiero przy okazji reedycji pt. "Proceder Plus", gdyż dosłownie kilka dni przed premierą pierwszej wersji krążka, sąd odwiesił ciążący na Chadzie wyrok 22 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, a niedługo później raper trafił za kratki, co w oczywisty sposób uniemożliwiło mu czynienie dalszych promocyjnych ruchów. Mimo braku teledyskowej ekspansji, która nastąpiła dopiero przy okazji kolejnych płyt, wydawnictwo obroniło się samo (nakład rozszedł się w try miga), gdyż zwyczajnie chłonie się je w całości, choć jeśli jednak miałbym wskazać faworyta, to byłby to zdecydowanie "Na tych osiedlach". Pismo od kuratora w skrzynce, sąsiad co podejrzanie często schodzi do piwnicy, narkomani walący po kablach na klatkach - przykłady klisz można mnożyć, a wszystko gorzko spuentowane: "na tych osiedlach wpadamy we własne sidła".

Gościnnie na płycie udzielili się Mes, Pih, Ero, Onar, Fu, Pyskaty, Chwedo (kto pamięta?), nie zabrakło też żeńskich akcentów w postaci niewątpliwie ważnej w kontekście biografii rapera Gabi oraz wokalistki Heleny, której refren na "Pod koniec" zamyka album. Ten pierwszy zresztą wystawił koledze znakomitą laurkę zarówno w ramach refrenu na "Obrachunku Moralnym", jak i później na naszych łamach: Płyta Chady wniosła dużo świeżości do hardkorowego rapu. Przede wszystkim autobiograficzne, obrazowo opowiedziane historie. W opozycji do banałów w rodzaju „jest źle, jest szaro” obserwacje Chady są poparte konkretnymi historiami. W efekcie sukcesu wydawnictwa Chada stał się żywym generatorem wyświetleń na kanale Step Records, lokomotywą wytwórni, liderem w katalogu artystów, trampoliną dla młokosów chętnie zapraszanych przez weterana na kolejne projekty. Pierwszy album rapera niewątpliwie stanowił duże wydarzenie, które zapisało się wielkimi zgłoskami w historii polskiego rapu. Charakterystyczny styl, gigantyczna charyzma, historie z hardkorem w tle - to atuty "Procederu", albumu pomnikowego dla ulicznego subgatunku. Jak zresztą przystało na autora znanego jako "Ciemnej Strony Zwierzchnik" (pozdro dla kumatych).

PS. Z okazji 15-lecia premiery albumu powstał specjalny mural ku pamięci Chady - video z jego powstawania obejrzycie poniżej na kanale Step Records.

Artykuł powstał w płatnej współpracy ze Step Records

Bazantarnia
Słabe te komentarze w nawiasach. Ta płyta była i nadal jest starsznie monotonna, jak każdy album Chady na jedno kopyto jazda na jednym flow. Mimo tego czasami go słucham, ale cały album naraz to ciężka sprawa.
Stryjo
Święta racja, na tle inny MC's z kozackim flow to Chada zanudzał okrutnie
Czarny BDG
Przy wspomnieniu tego albumu, nałożyłbym mimo wszystko kliszę o znieslawionej nazwie "uliczny rap". Proceder w swoim nurcie to jednak równa płyta balansująca między hardkorem, a imo znamiennymi bangerami. Osadziła autora na świeczniku, a osiagnięty status na długie lata przekroczył granice tego nurtu w jakim powstał - no nie da się ukryć. W oderwaniu od jakichkolwiek kategorii to pewnie, że album nie powala i bywa nudny jak warsztat tomka tyle, że ta muzyka będąc kierowana do wąskiego targetu słuchaczy KAŻDEMU przynajmniej obiła się o uszy. Oddajmy Chadzie co mu się należy. Pozdro

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>