ArtOfficial to pochodzący z Florydy zespół w skład którego wchodzi dwóch raperów oraz muzycy chętnie inspirujący się funkiem i jazzem. "Black Birds" to nowy teledysk promujący album "Vitamins & Minerals". Rysunkowe video idealnie dopasowano do klimatu kawałka, a efekt jest jednym z najlepszych komixowych klipów jakie widziałem w ostatnim czasie. Sprawdźcie koniecznie!
Jazz
Jazz
"Insert Coin" zespołu Modulators jest jak dla mnie absolutną czołówką polskich albumów jakie słyszałem w tym roku o czym pisałem już w recenzji - trzech wyśmienitych DJ'ów, którzy nie mają potrzeby eksponowania swojej wyższości technicznej, a celem jest zrobienie możliwie najlepszej muzyki. Eprom jako producent pokazał, że jest w stanie konkurować z najlepszymi, a Ben i Krótki, że są czołowymi turntablistami w kraju - bo o Epromie to było wiadomo od dawna. W rozwinięciu znajdziecie materiał video ukazujący proces powstawania materiału oraz wywiady z gramofonowym trio.
"Do The Right Thing", trzeci pełnometrażowy film w dorobku Spike’a Lee, to zarazem jeden z jego największych kasowych hitów (31 mln $ zysku) i bezapelacyjny klasyk, którego nie mogliśmy pominąć w naszym przeglądzie twórczości mistrza. Ten kontrowersyjny, wywołujący dyskusję na niechętnie poruszane tematy uprzedzeń rasowych dramat z wieloma elementami komediowymi świetnie oceniono już w momencie ukazania się latem 1989 r., a z biegiem czasu nie został zapomniany i wcale nie stracił na wartości.
Odpowiedzialny za scenariusz, reżyserię, produkcję i grający zarazem główną rolę Spike Lee zawarł w tym filmie esencję swojego stylu. "Do The Right Thing" umiejętnie bowiem łączy sceny komediowe z poważnym, ambitnym przesłaniem całości, napięcie budowane jest stopniowo i umiejętnie, a zaskakujące zakończenie daje nam wiele do myślenia… To także kolejny film, przedstawiający realia życia w Nowym Jorku z perspektywy zwykłych mieszkańców tamtejszych blokowisk.
Spike Lee to bez wątpienia jeden z tych reżyserów, którzy nie boją się podejmować problemów trudnych, kontrowersyjnych, mogących wywołać burzliwy dialog w społeczeństwie. Jeśli myślicie o ambitnym kinie afro amerykańskim, w głowie natychmiast powinno wam się zapalać światełko z jego nazwiskiem. Działający aktywnie w przemyśle filmowym od 1983 r. artysta pod koniec XX w. miał już na koncie kilkanaście świetnie przyjętych "jointów", a założona przez niego na początku kariery, prężnie rozwijająca się wytwórnia filmowa "40 Acres & A Mule Filmworks" stała się symbolem zaangażowanego kina afro amerykańskiego na najwyższym poziomie.
Na jesieni 2000 r. do kin w USA trafiła kolejna produkcja spod ręki mistrza – napisane i wyreżyserowane przez niego "Bamboozled". Film ten szybko okazał się komercyjną klapą, a mieszane recenzje i masa kontrowersji mu towarzyszących spowodowały, że po latach został niejako zapomniany i niezmiernie rzadko stawia się go w jednym rzędzie z pozostałymi klasykami Lee... Nie oznacza to jednak, że "Bamboozled" nie jest dziełem wartym uwagi – wręcz przeciwnie. Ta podejmująca problematykę rasową gorzka satyra na współczesny przemysł telewizyjny stanowi ważny element Spike’owej układanki, pozwalającej nam zrozumieć lepiej istotę tkwiących w społeczeństwie amerykańskim tarć i napięć.
UPDATE: Obserwując waszą reakcję na nasz tydzień ze Spikiem i zastanawiając się jak maksymalnie uprzyjemnić wam odbiór postanowiliśmy przedłużyć tydzień do dwóch. Po pierwsze - da wam to czas, żeby na spokojnie sprawdzać nasze artykuły (a przede wszystkim - filmy), a po drugie da nam czas, żeby przygotować ich dla was jeszcze więcej niż pierwotnie bylo w planie.
Już widzę waszą konsternację i pytania w stylu "czemu na muzycznym portalu artystą tygodnia zostaje reżyser"? Kiedy pewnego dnia kilka tygodni temu trafiłem na klip Skyzoo i Taliba Kweli, który znajdziecie w rozwinięciu pomysł zaczął kiełkować. Przecież Spike to nie tylko społecznie zaangażowane kino w zdecydowanej większości opowiadające o black communities, ale też szereg absolutnie wybitnych soundtracków na których pojawiały się największe gwiazdy hip-hopu, r&b, bluesa, a nawet popu. Kopalnia muzyki, która w dużym stopniu stanowi premierowe i niepublikowane nigdzie indziej materiały. To nie przypadek, że na potrzeby soundtracków Spike'a swoje całe albumy przeznaczali m.in. Stevie Wonder czy Public Enemy.
Jak wspomniałem pomysł tygodnia ze Spikiem powstał dosyć dawno, a materiały wjeżdżają dopiero teraz. Powodem jest fakt, że tak rozbudowanego i obszernego w treści tygodnia na Popkillerze chyba jeszcze nie było.
W życiu urodzonego w 1957 r. na Południu Stanów Zjednoczonych Sheltona Jacksona Lee jazz obecny był praktycznie od kołyski. Bill Lee - ojciec chłopaka, ochrzczonego kilka lat później przydomkiem "Spike", utrzymywał rodzinę z gry na gitarze basowej w zespołach jazzowych, choć w swojej karierze współpracował też z takimi artystami jak Aretha Franklin, Cat Stevens, Bob Dylan czy Simon and Garfunkel. Na przełomie lat 50. i 60. familia przeprowadziła się z Atlanty na nowojorski Brooklyn, a za nimi podążyła kultywowana w domu Lee miłość do jazzu…
Trzydzieści trzy lata później, w sierpniu 1990 r. na ekrany amerykańskich kin trafił czwarty pełnometrażowy film autorstwa Spike'a Lee, przepełniony muzyką jazzową "Mo' Better Blues". Odpowiedzialny za scenariusz, reżyserię i produkcję, a także występujący tu jako aktor Spike stworzył niesamowicie klimatyczny i realistyczny obraz codziennego życia uzdolnionego trębacza z Nowego Jorku. Fakt obsadzenia w roli głównej świetnego, znanego już między innymi z "Freedom Cry" i "Glory", 35-letniego wówczas Denzela Washingtona bez wątpienia pomógł filmowi odnieść w USA sukces komercyjny. Zresztą jak najbardziej zasłużony.
Każdy kto obserwuje przebogatą karierę zespołu Zion I reprezentującego Bay Area, ale zarazem stanowiącego główną przeciwwagę dla stereotypowej muzyki z tego okręgu, wie, że Amp Live to jest gość. To jest wielki mózg, który pracuje napędzany muzyką, ma wyczucie, umiejętności i pomysły, które sprawiają wrażenie nigdy się nie kończących. Kolejne albumy Zion I napakowane były coraz to nowymi wizjami brzmienia zespołu, każda kolejna była nowym etapem drogi. Tym razem kolejny etap to solowy materiał Amp Live'a zatytułowany "Kaleidoscope Theory EP". Możecie go posłuchać w rozwinięciu.
Pierwszy klip w dorobku aktywnego na scenie od dawna rapera, producenta i multiinstrumentalisty O'hene Savanta to coś, czego jeszcze nie słyszeliście. Wprowadzający termin "Hip Bop" utwór to coś więcej niż tradycyjne połączenie hip-hopu z jazzem. To nie kolejny numer na bicie samplującym jazzowe klasyki. Zamiast tego słyszymy giętkie i ekwilibrystyczne flow rapera, dostosowujące się do otoczenia i tańczące gdzieś z muzyką, między saksofonem i pianinem, niczym kolejny instrument. Niesamowite. Nowy album O'hene już 7 marca, żeby być na bieżąco odwiedzajcie profil artysty.
Arts The Beatdoctor to holenderski producent, dla skali talentu którego czystohiphopowe ramy są zdecydowanie zbyt wąskie. Jeden z najzdolniejszych i najbardziej wkręcających swoją muzyką twórców downtempo i muzyki instrumentalnej niemożliwej do jasnego skategoryzowania. Kocha jazz, potrafi być bardzo funkowy, ma energię, ale jakby zawsze z innego źródła...
Ma niesamowity słuch i umiejętności budowania długich, skomplikowanych i pochłaniających maximum uwagi aranżacji. Kilka tygodni temu po cichu Beatdoctor wypuścił składający się aż z 21 numerów album zatytułowany "Lost Tracks Of Time: Unreleased 2002-2012". Słynący z drobiazgowości i skłonności do polerowania pojedynczych numerów miesiącami geniusz z Holandii (to słowo nie jest na wyrost) postanowił chyba opróżnić szuflady. To co się tam kryło ponownie przypomina z kim mamy do czynienia.
Przy okazji naszego wywiadu z Cirą mieliśmy okazję porozmawiać o instrumentalnym projekcie autora warstwy muzycznej na "Plastikowym Kosmosie" - Szatta. Członek Nocnych Nagrań 16 lutego udostępnił swój materiał w wersji online, a kilka dni temu rozpoczął ogarnianie wersji fizycznej swojego "Future Voices". Czternaście wyjątkowych numerów możecie sprawdzić w rozwinięciu, gdzie znajdziecie również informacje na temat tego jak zamawiać materiał w wersji CD.
Podobno DJ Eprom zainteresował się używaniem gramofonu jako instrumentu, kiedy w katowickim Megaclubie po koncercie 3H swoje umiejętności pokazali legendarni Polfader czyli DJ Jan Mario i DJ Deszczu Strugi. O umiejętnościach Eproma w posługiwaniu się gramofonem wiedzieli wszyscy, szczególnie po jego wybitnych występach na międzynarodowych zawodach, ale duża część słuchaczy nie znała go jako producenta. Modulators oprócz Eproma tworzą DJ Krótki i DJ Ben, bardzo uzdolnienie turntabliści. Jeśli nie lubicie zwrotek złożonych tylko i wyłącznie ze skreczy i cutów to z pewnością nie będzie płyta dla was, ale wcześniej zastanówcie czy na pewno słyszeliście wystarczająco dobre zwrotki tego typu?
Modulators dla mnie jest nie tylko ważnym momentem polskiego DJ'ingu w ogóle (kolejnym prezentowanym przez Asfalt po niesamowitym numerze z "Antidotum 2" Metro), który pokazuje, że nie muszą stać w cieniu. Przede wszystkim jest jednak pokazem producenckich umiejętności Eproma i jedną z najlepszych w historii polskiego rapu płyt, gdzie dodatkowe instrumenty w bicie płyną prosto od DJ'ów, a dla mnie to najlepsza rzecz jaką można zrobić. Mistrzem takiego grania od dawna był dla mnie DJ Haem, bardzo imponował mi DJ Czarny, a ostatnio swoje nieludzkie skillsy w tej kwestii pokazał także DJ Flip. Modulators wpisali się w tą tendencję progresu i... posunęli to wszystko jeszcze dalej tworząc bardzo odważny, tętniący hip-hopem, ale zarazem wymagający szerszego spojrzenia materiał, który będziemy pewnie wspominać latami.
Jeżeli chodzi o szeroko rozumianą muzykę instrumentalną Bonobo is the man. Wie to każdy kto przeżywał po raz sześćdziesiąty ciarki przy zmianie pierwszego na drugi track z materiału "Black Sands", który w mojej opinii jest jedną ze zdecydowanie najciekawszych płyt XXI wieku niezależnie od podziałów na gatunki, style, labele i kraje. 19 stycznia w brytyjskim radio BBC, na kanale szóstym w audcyji Gillesa Petersona swoją radiową premierę miał nowy numer Simona Greena zatytułowany "Cirrus". Przeważnie staramy się unikać radio-ripów i tym podobnych, ale jak mawia taki jeden Wojtek okoliczności są wyjątkowe. Nie mogę się doczekać nowego albumu.
Dla wielu naszych czytelników, którzy lubią instrumentalną muzykę i nowoczesną wizję jazzu B.R.O. może bardziej kojarzyć się z "Analog People In A Digital World" i SoFarUnknown niż z "High School" i Urban Rec. Producencki duet, na talencie którego poznali się nie tylko Polacy dostarczał nam już kilkukrotnie bardzo intrygującej, głębokiej i ambitnej muzyki, która w Polsce nadal nie może liczyć na zbyt szerokie grono odbiorców. Dziś mamy dla was nową porcję muzyki od Kuby Zamojskiego - połowy B.R.O. działającego pod szyldem jZAMOJSKI. Nowy podcast w całości wyprodukowany i zagrany przez młodego producenta znajdziecie w rozwinięciu.
DJ Wojak na pewno nie będzie postacią anonimową dla żadnego fana hip-hopu, który ma chociażby pobieżne pojęcie o trójmiejskiej muzyce miejskiej. Członek składu DwaZera, którego album ukazał się w warszawskim Prosto Label oraz Ziomboi Kliki ma na koncie nie tylko współpracę z rapowymi ekipami. Niewielu wie, że Wojak odpowiadał za elektronikę na albumie Pink Freud "Sorry Music Polska". Ma on również na koncie występy przed takimi postaciami jak Herbaliser, DJ Vadim czy Dub Pistols.
Niebawem pod szyldem przypuszczających wydawniczy szturm Grubych Jointów ukaże się solowy album Wojaka zatytułowany "Trzy". Mamy dla was singiel z tego materiału i garść informacji, które sprawiają, że można czekać na tę pozycję z wypiekami na policzkach.
Karriem Riggins to człowiek, który nie jest najbardziej rozpoznawalnym artystą, szczególnie w świecie hip-hopu. Zaczynał jako jazzowy perkusista grając m.in. z Rayem Hargrovem, potem dokładał swoją robotę na takie albumu jak "Welcome 2 Detroit" Dilli, "Like Water For Chocolate" Commona, "Right About Now" Kweliego, "New Amerykah" Eryki Badu czy "Phrenology" Rootsów. Swój hip-hopowy warsztat Riggins daje się pokazać na swojej nowej instrumentalnej produkcji wydanej w Stones Throw - "Alone Together". Klip do "Summer Madness" jest bardzo pomysłowy, ale polecam wam oglądać go do końca, bo dopiero od połowy zaczyna się jam session przy neonie z napisem "Detroit" i wtedy robi się najciekawiej. Klip możecie obejrzeć w rozwinięciu posta. Niesamowite.




































