Myślę, że wielu słuchaczy, którym twórczość Kajmana nie jest obca, zgodzi się ze mną, że po wzięciu udziału w trasie koncertowej Stoprocent Tour 2007, fejm kielczanina wystrzelił w górę. Nie mogło być inaczej, gdy za kompanów w podróży ma się Peję, Kaczora, Gurala, Piha, Borixona i Sobotę, słowem godnych reprezentantów śmietanki polskiego rapu. Idealną promocją tak bogatej trasy koncertowej była publikacja klipu, gdzie każdy z wyżej wymienionych artystów pokusił się o konkretną szesnastkę, zobrazowaną pomysłowymi ujęciami. Przyjrzyjmy się jednak bliżej, jak wypadł na tle kolegów nasz popkillerowy Artysta Tygodnia.
Diggin In The Videos
Diggin In The Videos
Lista dziesięciu MC's, którzy mieli największy wpływ na wszystko co działo się później, których wkład był przełomowy i rewolucyjny bez Kool G Rapa byłaby niepełna. W piątce również nie zabrakłoby dla niego miejsca. Bez G Rapa nie byłoby nie tylko Jaya, Nasa czy Lil Fame'a, ale również Biggiego czy Big Puna. Protoplasta mafioso rapu, jeden z pierwszych obok Daddy Kane'a czy Rakima rapujący w sposób, który potem stał się kanonem. Kool Genius Of Rap, gdzie element geniuszu jest niepodważalny.
Po premierze "Wanted Dead Or Alive" w 1990 roku G Rap i Polo postanowili zrealizować swój trzeci wspólny album w Kalifornii, oddając całość produkcji w ręce Sir Jinxa. Efektem stał się materiał "Live And Let Die", jeden z najlepszych w dorobku legendy z Queens i zarazem klasyk, który trafił na bardzo niesprzyjające okoliczności.
Na samym początku przyznam że nie jestem, nigdy nie byłem i raczej już nie zostanę fanem polskiego hip-hopu. Może wynika to z faktu, że kiedy zaczynałem swoją przygodę z rapem - krajowa scena nie istniała prawie w ogóle a wszystko, co miała mi wtedy do zaoferowania w kwestii muzyki to Scyzoryk z Kielc ze swoim "scooby-doo ya" na tylnym siedzeniu samochodu - Antyliroy, którego fenomenu do dziś nie pojmuję oraz psychodeliczne jazdy Magika - również totalnie nie w moim klimacie.
Z czystym sumieniem można powiedzieć, że każdy członków Black Hippy ma już wyrobioną markę na amerykańskiej scenie. Owszem, można mieć wątpliwości co do Jay Rocka, ale wydaje mi się, że chłopak swoim debiutem - "Follow Me Home" jeszcze nie do końca zaprezentował nam pełni swoich możliwości i jeszcze nie raz nas zaskoczy. Nie o tym jednak... Wybór ScHoolboya Q oraz Ab-Soula na Freshmanów w roku 2013 jest dla mnie w pewnym stopniu zaskoczeniem. Nie myślałem, że raperzy, którzy bądź co bądź jakiś tam sukces osiągnęli znajdą się w tym gronie. Z drugiej strony jednak, konsekwetnie pomijani rok po roku - przyszedł więc czas by uhonorować ich w tym.
Rok 2012 ScHoolboy Q rozpoczął z wysokiego c. Już 14 stycznia odbyła się bowiem premiera jego drugiego solowego krążka zatytułowanego "Habits & Contradictions". Ową płytę otwierał pewien niezwykle klimatyczby utwór, który do dziś pozostaje moim ulubionym z tych, które kiedykolwiek wydał ten 26-letni mc z South Central.
Dzisiejszy Diggin z Artystami Tygodnia, bo Ab-Soul jest w tegorocznej Freshmen Class, a Kendrick był w niej dwa lata temu. Zresztą każdy z członków Black Hippy został już wyróżniony przez XXL'a. W wywiadach dziennikarze pytali najpopularniejszego w tej chwili Kendricka o to czy Schoolboy pójdzie jego śladem i zrobi równie wielką furorę jak on. Ja nie lekceważyłbym Jay Rocka, który ostatnio przycichł i przede wszystkim Ab-Soula, który z kolei nabiera dużego rozpędu, a jego kolejne kawałki wzbudzają coraz większe zdumienie. Dzisiaj jednak o tym, który wzbudził moje zdumienie Ab-Soulem po raz pierwszy.
Na dobrą sprawę, w tytule artykułu powinno widnieć “Diggin in the Videos #275-278”, bowiem prezentowane wideo to złożony z czterech teledysków “serial” courtesy of Ill Bill & DJ Muggs.
Zanim jednak o tym…. Iluminaci. Nazwa, którą w dziejach świata dzieliło kilka stowarzyszeń, najbardziej z nich chyba znane – założone w Bawarii w 1776 roku przez Adama Weishaupta, mające za swój cel rozpowszechnianie oświeceniowych ideałów. W popularnej kulturze jednak nazwa ta utożsamiana jest z sekretnymi organizacjami, których członkowie od setek lat manipulują mediami i wypuszczanymi informacjami, kontrolują życie nieuświadomionych obywateli, ba - decydują wręcz o historii świata, by w końcu zaprowadzić NWO - Nowy Porządek Świata – obalenie rządów, zlikwidowanie granic i suwerennych państw i ustanowienie jednego, wszechpotężnego władztwa nad światem.
Ill Bill z wyglądu może wydawać się nieszkodliwym, miłym, korpulentnym gościem – pozory jednak mylą. To facet, który w swoich tekstach nieraz opisywał gwałty, morderstwa, narkotyczne wizje czy przekleństwa ulicznego życia. To gość z całego serca nienawidzący kontrolujących świat korporacji, wytrwale „demaskujący” iluminatów. To wreszcie gość wychowany zarówno na klasycznym, nowojorskim hip-hopie, jak i na starych, zakurzonych winylach i kasetach pierwszych zespołów death- i thrash metalowych – przesiąknięty surowością i brutalnością tej muzyki, z powodzeniem zaimplementował te cechy do własnej hiphopowej twórczości.
Dead Prez to jedna z nielicznych ekip, która wciąż utrzymuje się na rynku muzycznym tworząc ambitny, przesiąknięty tematami społecznymi "conscious rap". Podążając szlakiem wytyczonym m.in. przez Public Enemy czy Parisa, stic.man i M-1 stawiają w swoich tekstach przede wszystkim na szeroko pojęty "przekaz", dotyczący głównie segregacji rasowej i niesprawiedliwości, oraz walki z przysłowiowym "wujkiem Samem".
Chociaż wśród fanów rapu mało kto nie zetknął się z dead prez ani razu, to nawet zwolennicy zespołu nie są w pełni świadomi jak wiele muzyki dostaliśmy od "Let's Get Free" do dziś. Oprócz albumów były przecież bardzo konkretne mixtape'y, solowe albumy, wspólne nagrania z innymi raperami. stic ma na przykład na koncie pochodzący z 2006 mixtape z Young Noblem z Outlawz. Ostatni członek kalifornijskiej grupy dodany do składu przez 2Paca pojawił się też w singlu z pierwszej oficjalnej solówki stic.mana zatytułowanej "Manhood". Właśnie teledysk do tego numeru zobaczycie w dzisiejszym Diggin' In The Videos? Dlaczego? Żeby pokazać jak bardzo wszechstronną grupą są dead prez i jak błędne jest wrzucanie ich do wora z napisem "hip-hop polityczny".
Nasi artyści tygodnia w kategorii kawałków poświęconych płci pięknej, miłości i relacjom damsko-męskim są chlubnym wyjatkiem, co (stoję o zakład) przysporzyło im większą przychylność kobiet niż może się wydawać. Wystarczy wspomnieć najbardziej znany w Polsce (obok "Hip-Hop") kawałek zespołu - "Mind Sex", w którym mówią o więzi emocjonalnej i intelektualnej jako nie mniej ważnej niż seksualna. Dodajmy, że stic nawija tam takie linijki jak "don't say I don't wanna fuck, cause I do", a cały wydźwięk kawałka jest daleki od pantoflarstwa. Chodzi w nim o to, że utarty schemat faceta myślącego tylko i wyłącznie jajami dla członków zespołu jest nie do zaakceptowania.
Ciężko z dzisiejszej perspektywy uwierzyć jak duży komercyjny sukces odnieśli dead prez ze swoimi niewygodnymi dla mainstreamowych mediów tekstami. Nie mówimy tylko o "Let's Get Free", ale także o "Revolutionary But Gangsta". Właśnie z tego ostatniego albumu pochodzi singiel "Hell Yeah", który świetnie ukazuje co kryje się pod tytułowym hasłem. Teledysk do tego numeru (jeden z najlepszych w dorobku grupy) zaczyna się od gangsterki i kradzieży samochodu, ale chodzi w nim o znacznie więcej.
Frankie Cutlass to jeden z gości, którzy na początku lat 90. ciężko pracowali na to, żeby latynoski rap kojarzył się nie tylko z Zachodnim Wybrzeżem i Cypress Hill. Wychowany w tzw. Spanish Harlem producent, DJ i znany swego czasu remixer był członkiem założonego przez Funkmaster Flexa Flip Squadu. W 1997 roku ukazał się jego drugi i chyba najlepszy w dorobku album "Politics & Bullshit" na którym gościnnie pojawiła się plejada gwiazd - od Doug E. Fresha i Big Daddy Kane'a, przez Heltah Skeltah, M.O.P. i Mobb Deep po Busta Rhymesa i Keitha Murraya. W dzisiejszym odcinku Diggin' In The Videos chciałbym się przyjrzeć singlowi "The Cypher Part III", który ukazuje "Juice Crew Reunion Party".
Lil Jon - mimo że to w pewnym sensie muzyczny odkrywca (odegrał przecież znaczącą rolę przy narodzinach podgatunku rapu zwanego crunkiem) - nazywany jest przez wielu kolejnym terrorystą z Południa, który planował zamach na hip-hop. Przesada. Jasne, można tworzonej przezeń muzyki najzwyczajniej w świecie nie lubić, to rzecz normalna i zrozumiała, ale żeby od razu mieszać go z błotem i nazywać rapowym kaleką - to już rzecz mocno niesprawiedliwa.
Przecież mało kto tworzy coś zupełnie nowego, świeżego, dotąd niesłyszanego. Większość muzyków po prostu naśladuje, czy lepiej: działa w konwencji wcześniej już odkrytej, doskonale wszystkim znanej. Lil Jon natomiast - przy pomocy, o czym warto pamiętać, panów z Three 6 Mafia - zaproponował światu crunk. I właśnie dlatego zasługuje przynajmniej na odrobinę szacunku. Sam również nie jestem jakimś maniakalnym fanem ani twórczości reprezentanta Atlanty, ani crunku jako takiego, na południu Stanów Zjednoczonych działy się rzeczy dużo ciekawsze, ale do niektórych utworów z bogatego dorobku tego rapera/producenta powracam regularnie i darzę sympatią - przykładem (wiem, mało oryginalnym) niech będzie megahit "Get Low" z płyty "Kings Of Crunk".
Mike Beatz to producent i raper urodzony i wychowany w Kingston, który konsekwentnie przebija się do świadomości słuchaczy prezentując coraz lepszy poziom. Sporo z jego naprawdę znakomitych numerów niesłusznie przeszło bez echa i przepadło gdzieś w odchłaniach internetu. Numer, który prezentujemy dzisiaj został akurat wyprodukowany przez niejakiego Adonisa, a gościnnie jako pierwszy nawija w nim nasz artysta tygodnia - Guilty Simpson. Co ciekawe w klipie pojawia się tylko on, ale w wersji audio rapował tutaj również dobrze wam zapewne znany Reks.
Na debiut The Regime czekałem ponad 10 lat i kiedy w końcu zacząłem tracić wszelką wiarę w to, że ten album kiedykolwiek się ukaże - Yukmouth i spółka sprawili mi nie lada niespodziankę, wypuszczając mixtape "The Lost Dragon", który poprzedza długo oczekiwaną, marcową datę wydania krążka "Dragon Gang".






































