
Jako że weekendy z reguły spędzam offline, dopiero w poniedziałek dotarła mnie wieść o nagłej śmierci Gila Scott-Herona. A dopiero teraz znalazłem chwilę, by napisać te kilka słów, wspomnienie po Mistrzu.
Spośród wszystkich artystów, których twórczość miałem okazję poznać podczas całego swojego życia, Gil zawsze będzie w pierwszej dziesiątce. Niekwestionowany geniusz - jego zasługi dla jazzu, soulu, spoken wordu, a w efekcie także dla raczkującego rapu, są nie do przecenienia...