17 lipca po wielu perturbacjach, standardowych przy premierach płyt Ace'a, ukazał się wreszcie zapowiadany od dawna "MA DOOM: Son Of Yvonne". Album dość wyjątkowy, bo pierwotnie niespodziewany. Po dziesiątkach wypowiedzi legendy zapewniających, że nie przewiduje wydawania swoich solowych albumów w najbliższym czasie, info o płycie i to jeszcze w całości na bitach Dooma było dosyć zaskakująca. Jak powiedział sam, w trakcie sprawdzania bitów MF Dooma ze "Special Herbs" trafił na sample z nagrań, które kojarzył z kolekcji swojej mamy, która zmarła w 2005 roku. "Ta płyta to dobra okazja, żeby podziękować jej za to jak zainspirowała mnie jako rapera. To co było w jej kolekcji do dziś w pewien sposób określa to co mi się muzycznie podoba, a co nie".
Chemia między tymi bitami Dooma i Acem jest niesamowita. "Son Of Yvonne" dla mnie osobiście jest powrotem do formy z "Disposable Arts" i "A Long Hot Summer" po dobrych, ale odstających od klasy solówek "The Show" z EMC i "Arts & Entertainment" z Edo G. Jeśli jeszcze nie wiecie o czym piszę szykujcie się na coś zupełnie wyjątkowego i magicznego.