Wiosenno-letnie premiery w amerykańskim rapie, których należy posłuchać - ranking
W poprzednim tekście przypomnieliśmy o ciekawych premierach hiphopowych z Polski. Grzechem byłoby nie wspomnieć również o Stanach Zjednoczonych, gdzie tytuły były równie ciekawe, co zróżnicowane.Od zwrotek pełnych pieniędzy aż do poruszania problemów społecznych. Powodów do narzekań nie mieli fani mumble rapu, mocnych, technicznych linijek, eklektycznych podkładów czy trapu.
Anderson .Paak - Ventura
Z albumu kipi wszystkim, co najlepsze w czarnej muzyce - mamy funk, soul, R&B, jazz, rap. Anderson po raz kolejny prezentuje nam się jako bardzo dobry wokalista - Make It Better. Fenomenalnie dobrał gości, którzy stworzyli klimatyczną otoczkę wokół całości. Ventura mieni się kolorami niczym imprezy w latach 70., a seks wiruje niczym Jennifer Frey i Patrick Swayze w filmie o tym samym tytule (dziękujmy tłumaczom). Obok relacji damsko-męskich, .Paak znalazł miejsce na zamanifestowanie swoich poglądów politycznych (wers w Winners Circle) czy na pewnego rodzaju statement - King James. W całości palce maczał Dr. Dre, a to dodatkowy certyfikat jakości.
Kevin Abstract - ARIZONA BABY
Lider BROCKHAMPTON dbał o swoich fanów przez cały kwiecień. Sukcesywnie wypuszczając EPki, finalnie łącząc je w jeden projekt. ARIZONA BABY to mocno osobisty album, poruszający ważne tematy jak nietolerancja - Georgia, Joyride. Z całości zieje samotnością i zagubieniem, mimo wszystko przeplecioną odrobiną miłości i nadziei. ARIOZONA BABY to doskonały tytuł do oczekiwania na kolejne ruchy całej grupy.
Dizzy Wright - Nobody Cares, Work Harder
Myśl przewodnia przekazana w tytule, zaznaczana jest jasno i wyraźnie; raper często wspomina o ciężkiej pracy i dużych ambicjach - Keep It 100, Grateful. Z drugiej strony, dostajemy nieco przechwałek jak w Champagne Service. Punktem stałym jest samoświadomość artysty i miłość wobec bliskich mu osób - More and more, Self Love is Powerful, Problems And Blessings. Te wątki przewijają się przez Nobody Cares, Work Harder równie często jak Las Vegas - miasto, z którego pochodzi były członek Funk Volume. Wspominając o FV warto zaznaczyć, że na albumie usłyszymy Jarrena Bentona, a swoje trzy grosze dorzucił również DJ Hoppa. Wśród gości widnieją również Futuristic, Tech N9ne czy Eric Bellinger.
Logic - Confessions of a Dangerous Mind
Bobby Hall największy nacisk położył na treści, co doskonale słychać chociażby w Wannabe, Don't Be Afraid To Be Different lub clickbait. Nie zabrakło typowych dla raperów przechwałek - Icy z Gucci Manem czy emanujące pewnością siebie Limitless. Technicznie nie można się do niczego przyczepić - Confessions of a Dangerous Mind to płyta przepełniona świetnym, technicznym nawijaniem (Homicide) i przekminionymi wersami (Still Ballin). Produkcyjnie mamy wszystko - trap, sample, znajdziemy jakieś breaki. Dużym walorem dodatnim są goście - Eminem, z którym Bobby doskonale się rozumie, bardzo dobry występ tegorocznego Freshmana - YBN Cordae. Zaskoczeniem jest zwrotka Willa Smitha, który swoją krótką obecnością przypomina czasy świetności Fresh Prince'a i DJ-a Jazzy'ego Jeffa, a to wszystko na klimatycznej, oldschoolowej pętli od DJ-a Khalila i 6ixa.
Juice WRLD - Death Race for Love
Dwudziestoletni raper z przedmieść Chicago oddał w ręce słuchaczy opowieść. Wzbogaconą różnego rodzaju używkami, trapem, wszelakimi stanami emocjonalnymi. W dużej mierze negatywnymi. Całość okraszono autotunem, mumble rapem i pieniędzmi. Choć konserwatywni fani rapu już rozglądają się za widłami, Death Race for Love to naprawdę dobry, dojrzały album. Tę dojrzałość bez trudu można dostrzec w HeMotions lub Fast. Łatwo wyczuć rockowe naleciałości zarówno w warstwie bitowej, jak i inspiracjach rapera - Ring Ring. Nie obyło się bez fuck-upów i w wyniku tego, na DRfL słyszymy Desire z banalnym tekstem i nudnym bitem. Całościowo jednak nowa płyta Zagranicznego Odkrycia Roku broni się bez żadnych wątpliwości.
Ari Lennox - Shea Butter Baby
Ok, Ari Lennox nie jest raperką. Z drugiej strony, jej debiutancki album ukazał się pod szyldem Dreamville, a gośćmi są J. Cole i J.I.D. Shea Butter Baby to bardzo udany debiut. Oscylująca wokół soulu i R&B wokalistka, swoją sensualnością ujmuje równie mocno, co swoim głosem. Ari Lennox emanuje pewnością siebie, by za chwilę zaskoczyć nas swoją wrażliwością - New Apartment, Speak to Me. Artystka dotyka przede wszystkim relacji damsko-męskich. Niewątpliwym plusem jest, że w ich opisywaniu daleko jej do wulgarności; może z wyjątkiem Pop.
Denzel Curry - ZUU
Po świetnie przyjętym TA1300, z rapera-mema znanego z Ultimate, Denzel zyskał posłuch wśród jeszcze większej ilości ludzi. Albumem wypuszczonym ostatniego dnia maja potwierdza, że należy się z nim liczyć. ZUU to równa, zróżnicowana płyta. Osiedlowy, mocny RICKY, cloudowe WISH, przesterowane BIRDZ z Rickiem Rossem. Dwudziestoczteroletni raper krąży na ZUU wokół bliskich sobie miejsc, osób i tematów - CAROLMART, SPEEDBOAT. Na duże uznanie zasługuje, współpracujący z Denzelem od dawna FnZ, który odpowiada za sporą część bitów, m.in. singlowego RICKIEGO, P.A.T. czy SHAKE 88.
Tyler, The Creator - IGOR
Tyler, The Creator to jedna z najważniejszych postaci w rapie ostatnich lat, a kto wie, może i w całej muzyce popularnej. Jego najnowszy album to kolejne zaskoczenie dla słuchaczy, krytyków i konkurencji najpewniej też. Historia złożona z dwunastu utworów opowiada o relacji przechodzącej przez każdy możliwy etap - od zauroczenia przez związek, aż do próby zbudowania przyjaźni po rozstaniu. Tyler, w pełni odpowiadający za brzmienie albumu, garściami czerpał z muzyki lat 70. i 80. Klasyfikowanie IGOR-a pod kątem gatunku byłoby co najmniej sporym nietaktem.
Bun B & Statik Selektah - TrillStatik
Geneza tego projektu sama w sobie zasługuje na uwagę. Wspólny album rapera z Port Arthur w Texasie i producenta z Bostonu powstał w niecałe dwanaście godzin, a proces powstawania został udokumentowany poprzez live stream na YouTube. TrillStatik przepełniony jest precyzyjnie pociętymi samplami i stylowymi zwrotkami zarówno Buna B, jak i plejady gości. Na płycie udzielili się m.in. Method Man, Fat Joe, CJ Fly, BIG K.R.I.T. i Talib Kweli. Znalazło się miejsce zarówno na przechwałki (Concrete) i na moment refleksji (Time Flies). Kwietniowa premiera to prawdziwa gratka dla miłośników oldschoolowych podkładów i zwrotek rodem wyjętych ze złotej ery.
Wiz Khalifa - Fly Times Vol.1: The Good Fly Young
Co za przypadek, że album od tego pana ukazał się dwudziestego kwietnia. Założyciel Taylor Gangu stworzył projekt, a jakże, przepalony i błyszczący od diamentów. I ain't one for boasting and bragging/I'm the type to put it in my raps, you find out that most of it happened nawija w G.O.A.T Flow Wiz Khalifa i ciężko mu nie uwierzyć. Na Fly Times Vol.1 pojawili się m.in. Ty Dolla $ign, Curren$y czy Young Deji, który zaśpiewał aż w sześciu na czternaście utworów. Choć premiera odbyła się w kwietniu, doskonały tytuł na letnie wojaże.
YBN Cordae - The Lost Boy
Niemal dwudziestodwuletni raper świetnie czuje się w każdej stylistyce. Jego świadomość muzyczna sprawia, że The Lost Boy to eklektyczna podróż między soulem, jazzem, trapem i wszystkim, co pomiędzy. Cordae w gospelowym skicie Sweet Lawd czy w Been Around pokazuje, że również jako wokalista sobie bardzo dobrze radzi. Pomimo młodego wieku, jego album to mocno osobista, dojrzała pozycja - Thousand Words, Nightmares Are Real, Family Matters. Oprócz tegorocznego Freshmana, na The Lost Boy pojawili się m.in. Chance The Rapper, Ty Dolla $ign czy nawet babcia artysty. Żaden występ nie wyszedł jednak tak dobrze jak RNP, gdzie swoje trzy grosze dorzucił Anderson .Paak. Rappers is jokes, I'm a musician deklaruje w Lost & Found, a my jesteśmy w stanie mu w to uwierzyć.
Nas - The Lost Tapes 2
Po 17 latach w końcu się doczekaliśmy. Nostalgiczny throwback nawet do trzynastu lat wstecz. Legenda z Queensbridge dzieli się swoimi obserwacjami na bitach od producenckiej śmietanki. Swoje bity na The Lost Tapes 2 oddali m.in. Kanye West, Statik Selektah, Pete Rock, RZA czy Swizz Beatz. Choć to jedynie kompilacja odrzutów z lat 2006 - 2018, album brzmi świeżo i słucha się go z przyjemnością.
Dreamville - Revenge Of The Dreamers III
343 zaproszenia. 1 studio. 12 setupów. 4 kamery. 10 nieprzespanych nocy. 142 nagrane utwory. 257.65GB muzyki. W efekcie 18 piosenek, 34 artystów, z czego 9 z Dreamville, 27 producentów. Wszystko zamknięte w ramach ROTD3. Ogrom wysiłku, jaki J. Cole i reszta osób zaangażowanych w stworzenie tego albumu zasługuje na wyróżnienie. Jarmaine wraz z resztą ekipy i zaproszonymi gośćmi manifestuje siły, pręży muskuły. Ciężko inaczej określić album, który w całości składa się z singli. O sile trzeciej części Revenge Of The Dreamers świadczy również status złotej płyty, którą parę dni temu uzyskała.
Chance The Rapper - The Big Day
Choć 26 lipca był wysyp wartych wspomnienia premier, postanowiliśmy wyróżnić The Big Day. Nikogo nie zaskoczy stwierdzenie, że Chance to wszechstronny artysta. Raper bawi się flow, barwą głosu, śpiewa, kontroluje emocje. Sytuacja wygląda podobnie również w kwestii muzycznej. Na The Big Day znajdziemy wszystko; album jest świetnie zrównoważony i zróżnicowany. Hot Shower to trapowy banger, Ballin Flossin z genialną linią basu doskonale pasuje na imprezy. Bennett mocno oparł album o relacje damsko-męskie, ciekawie je ujmując chociażby w tytułowym The Big Day. Znalazło się również miejsce na odrobinę refleksji w Sun Come Down. Choć album trwa niemal półtorej godziny i liczy 22 utwory, czas mija przy nim jak przy EP-ce.
Jaden - ERYS
Potomek The Fresh Prince'a to zaskakująco wszechstronny twórca. Widać to już na otwierającym, rockowym P, płynnie przechodzącym w rapowane I. Miłostki do rocka da się zauważyć o wiele częściej; Fire Dept lub Summertime in Paris świadczą o tym najlepiej. Jaden jako świadomy artysta bawi się zarówno tempem albumu, jak i nastrojami. Potrafi ciekawie zbudować napięcie jak w N. Bardzo dobrze dobrał gości, a duet z Tylerem, The Creatorem jedynie pokazuje, jak obiecującą postacią jest dwudziestojednolatek. Choć ERYS w dość bezpośredni sposób nawiązuje do SYRE, nie można zarzucić Smithowi odcinanie kuponów.