W tym tygodniu prezentowaliśmy Wam zainspirowany rozmową z Maliibu Miitch felieton pt "Czy kobiecy rap jest dziś w najlepszym stanie w historii?". Teraz mamy małe dopełnienie całego tematu - poprosiliśmy bowiem charyzmatyczną raperkę z Bronksu o wskazanie jej prywatnego top 5 najlepszych raperek w historii, a Maliibu poparła swoje wybory ciekawą i wieloaspektową argumentacją...
Foxy Brown
Foxy Brown
Gdy patrzymy na ostatnie lata to na topie równocześnie znaleźć mogliśmy 1 lub 2 raperki - najpierw o tron biły się Lil Kim i Foxy Brown, potem muzyczne spektrum gatunków eksplorowały Lauryn Hill i Missy Elliott, w ostatniej dekadzie za to dominację uszu (i oczu) przeprowadzały Nicki Minaj i Iggy Azalea...
O ile "Doe Or Die" cieszy się olbrzymim szacunkiem w środowisku, o tyle osób mówiących o drugim krążku Sosy jest dużo mniej. "Pieces Of A Man" ukazało się w 1998 roku, czyli już po wydaniu The Firm w Aftermath, w latach największej popularności rapera z Brooklynu. Wydana w Noo Trybe płyta miała być sposobem na zastąpienie ciężkiego ulicznego przekazu z debiutu luźniejszymi, bardziej imprezowo-rozrywkowymi numerami. Nie znaczy to w żadnym razie, że Aziatic zrezygnował ze swojego street-talk, a tym bardziej, że jego flow przestało być imponujące. Więcej śpiewanych refrenów i cieplejsze i bujające w zupełnie inny sposób produkcje Goldfinga, Trackmasters czy L.E.S. wcale nie sprawiły, że AZ stał się mniej przyjemny w odbiorze. Materiał świetnie broni się do dziś i ciężko wyjaśnić to, że dziś się o nim zapomina chociaż otarł się o złoto sprzedając około 450 tysięcy egzemplarzy.
Krytykowanie przez rodzimych słuchaczy wychodzącego obecnie rapu często wygląda mocno groteskowo, szczególnie jeśli chodzi o argumentację. Narzekanie na treści z dzisiejszego mainstreamu na zasadzie "bez przekazu, tylko o dupach, alkoholu, hajsie i jaraniu", dodając "nie to, co prawdziwy klasyczny rap kiedyś" podparte przykładem choćby... poświęconego laskom i używkom "Doggystyle". Lub "sama ulica, gangsterka, dilerka, strzelaniny, nie to, co prawdziwy klasyczny rap kiedyś". A jaki? "No Wu-Tang, Nas, Group Home, Mobb Deep, M.O.P., AZ...". Zastanawiam się tylko wtedy czy VNM nie miał racji w wersie "90% słucha rapu, nie kuma Angola".
Bowiem nawet stricte uliczne albumy takie jak "Doe or Die", "It was written" czy debiut Raekwona, które stworzyły podwaliny pod coś określanego "mafioso rap", gdzie Nas był Escobarem, Rae Chefem a AZ Sosą, dla przeciętnego polskiego słuchacza będą "truskulem". Wymienione albumy to jedno a kulminacja całej mafijnej scenerii miała chyba miejsce na albumie, który Nas, AZ, Foxy Brown i Nature przygotowali w roku 1997 razem z Dr. Dre i Trackmasters. The Firm.
Poruszył rzecz jasna temat reedycji "Doe Or Die" na 15-lecie premiery klasycznego debiutu oraz planowanego na przyszły rok "Doe Or Die 2". Jednak nie tylko, stwierdził również, że możliwa jest kolejna płyta superkolektywu The Firm!