Lubicie klasyczny rap z NY? Legenda tamtejszej sceny - Sean Price nagrała właśnie EP na bitach od takiego producenta jak M-Phazes! Na "Land of the Crooks" oprócz gospodarzy uszłyszymy m.in. Roc Marciano i znanego wszystkim z M.O.P. - Billy Danzenie'go. Jeśli nie nudzą Was korzenne brzmienia ten materiał trafi prosto w Wasze serca. Klasyczne uderzenie weterana na boom bapowych podkładach odsłuchać można w rozwinięciu.
M-Phazes
M-Phazes
Sean P to MC, którego przedstawiać nie trzeba i mikrofonowa bestia rozkładająca na łopatki samą charyzmą. M-Phazes natomiast to ksywka również doskonale znana w świecie niezależnego rapu i australijski producent, który na koncie ma już niejedną bombę. Teraz ta dwójka postanowiła połączyć siły a efekt dostaniemy już w przyszłym tygodniu! Na razie mamy próbkę w postaci singla oraz więcej szczegółów.
Koniec hip-hopowego świata w roku pańskim 2013 nie nastąpił.
Nie wykuty został rękami ludzkimi, ani z niebios otwartych nie spadł hip-hopowy platynowy monument, pieczołowicie i z namaszczeniem z krwi, potu i łez, z sampli i atramentu wykuty. Nie został stworzony wzorzec niedościgniony, powód bezsilnego łkania lub płonących ambicji wielu młodych MC, album doskonały, na klęczkach wychwalany za niezgłębioną perfekcję. Nie nastały Dni Pomsty, Lamentu i Frustracji niszczonych klawiatur hejterów, do głębi wstrząśniętych, że nie mogą się do niczego przyczepić. Nie nadszedł wreszcie Mesjasz, Awatar, ogniem i ciętym słowem równający scenę z ziemią, prowadzący ją na nowy poziom, nieskończoną krynicą inspiracji będący. Wielcy tej Gry zawiedli. Kanye w obłęd popadłszy, Yeezusem kazał się mianować, i odleciał w rejony niedostępne zwykłym śmiertelnikom w akompaniamencie elektronicznych pierdnięć, otoczony białymi koszulkami za 120 dolców, fałszywymi Jezusami i flagami Konfederacji (seriously, WTF Kanye?). Jay zaś gnuśnym się stał, w pieniądzach i udach Beyonce się zasmakowawszy, średniawy albumik wydał, buńczucznie zatytułowany Świętym Graalem na Magnetycznej Karcie (coś w ten deseń), a promowany męczącym i – prawdzie w oczy spójrzmy – chujowym singlem z JT… Scena nie zmieniła się więc wiele. Wstrząs i deszcz ognia i krwi, mające zmyć grzechy gatunku i zmienić jego oblicze - nie nadeszły.
Ale jednak było blisko. Jak nigdy dotąd.
Tak jak pisałem w Klasyku Na Weekend - źle się stało, że nowy materiał został tak zatytułowany, bo w zestawieniu z genialnym krążkiem z 2000 roku wszystko wydaje się mniejsze i gorsze. Tymczasem "mniejsze i gorsze" w opisie siódmego solowego materiału Eminema w mainstreamowym obiegu, pasuje co najwyżej do konkurencji. Realia się zmieniły, a Eminem odsiedział swoje na szczycie, mając obok tronu szeptaczy Interscope, którzy zapewne wtłukli mu już do głowy, że nie wystarczy być najlepszym z najlepszych, trzeba jeszcze robić hity, odważnie kombinować z nowoczesnością, dogadać się z wokalistkami itd. Pewnie zresztą zdążył zauważyć to sam, dopiero, kiedy znalazł w sobie kontrowersję, obrazoburstwo i skandal, któremu nadał imię Slim Shady, zwrócono na niego uwagę, chociaż przecież i wcześniej jego styl był jak miotacz ognia.
Pierwszy track mówi wiele. "Bad Guy", opowiedziana po latach historia Matthew Mitchela, który jako dziecko został bohaterem drugiego planu w legendarnym singlu "Stan", pokazuje, że autor naprawdę ma ochotę zrobić jeden z najlepszych krążków w swoim dorobku, że przywiązuje wagę do wszystkiego i chce pokazać, że po 13 latach nie jest słabszy. Nikt chyba nie miał większych wątpliwości dotyczących formy gwiazdy z Detroit, jedyna obawa mogła wiązać się z tym czy nie "przedobrzy". Czy nie przesadzi z mruganiem okiem do radio i TV, czy nie zabije naszej koncentracji przesadnym nagromadzeniem kanonad rymów, czy dobierze odpowiednie bity. I co?
Pochodzący z Północnej Karoliny Kaze na chwilę zniknął z radarów i było o nim ciszej, ale wielu z naszych czytelników będzie pamiętać chociażby przez koncerty w Polsce i współpracę z O.S.T.R.'em. Kaze prezentuje nowy mixtape zawierający łącznie 20 zupełnie nowych tracków wyprodukowanych m.in. przez Johny'ego Julliano, M-Phazesa, D.R.U.G.S. czy Erva Forda. W rozwinięciu możecie posłuchać całości materiału i sprawdzić w jakiej formie jest ten zawodnik.
Założony w 2005 roku label Coalmine Records zbiera się do wydania undergroundowej składanki. Singlem promującym wydawnictwo, którego możemy spodziewać się na początku pierwszego kwartału 2013 jest numer łączący cztery zupełnie różne, ale w pewien sposób pasujące do siebie osobowości. Rah Digga - jedna z najbardziej szanowanych kobiecych MC, właścicielka bardzo charakterystycznego flow i głosu, spotkała się tutaj z kalifornijskim megatalentem - Fashawnem oraz bostońskim seryjnym zabójcą podkładów - Reksem. Bit wyprodukował australisjki spec od smażenia bangerów - M-Phazes. Czy po tym co napisałem powyżej muszę was jakoś dodatkowo zachęcać do sprawdzenia tego numeru?
Pochodzący z Nowego Jorku raper każący do siebie mówić per AWAR, przedstawił kilka dni temu kolejny klip promujący jego fenomenalny, tegoroczny "The Laws Of Nature". Kawałek "Dreamin’" został wyprodukowany przez M-Phazesa. Na featuringu Antonio Mclendon. Świetny numer!
Nic więc dziwnego, że jego autorskie produkcje, prędzej czy później muszą zwracać uwagę. Jak robi się takie bity jak "Always" czy "Put Your Toys Away" ciężko przejść niezauważonym. Nowa pozycja w dorobku M-Phazesa to mixtape z remixami zatytułowany "Phazed Out".