Historia wzlotu, upadku i ponownego odrodzenia Charliego Wilsona to bez wątpienia jedna z najbardziej fascynujących historii we współczesnej muzyce. Od owocnej kariery jako lider funkowego zespołu The Gap Band w latach 70. i 80., przez problemy z narkotykami i alkoholem, bezdomność i spanie na ulicach Hollywood Boulevard w latach 90., po spektakularny powrót do mainstreamu u boku Snoop Dogga w początkach lat 2000., a następnie kolejny kryzys - walkę z rakiem prostaty, oraz kolejny sukces - wygraną z chorobą i kontynuację kariery w światłach relektorów - "Wujek Charlie" to gość, któremu po prostu nie sposób nie kibicować.
Jego najnowszy album "In It To Win It" to natomiast celebracja drogi, którą przeszedł. Co na nim znajdziemy?
Charlie Wilson
Charlie Wilson
"BUSH" czyli wyczekiwany projekt Snoopa z Pharrellem już 12 maja, dziś dostajemy oficjalne video do pierwszego singla, z udziałem Charliego Wilsona. To, co potrafi wykręcić to trio pamiętamy dobrze po genialnym "Signs", teraz pora na retro-funkową bombę z ogromną porcją imprezowej energii.
Jeśli uwielbiacie Snoop Dogga za utwory pokroju "Beatiful" czy "Signs" to najnowszy singiel promujący jego nadchodzący album na pewno was nie zawiedzie. "Peaches 'N Cream" wyprodukowany przez Pharrella idealnie wpasuje się w wiosenne, letnie dni. "Bush" zbliża się wielkimi krokami, na półkach sklepowych znajdzie się już 12 maja. Kilka dni poznaliśmy ciekawą okładkę owego wydawnictwa. "Peaches 'n Cream" na bicie Pharrella i z gościnnym wokalem Charliego Wilsona możecie sprawdzić w rozwinięciu.
Ci z was którzy śledzą karierę Snoop Dogga z pewnością wiedzą kim jest Charlie Wilson. Słynny wokalista zespołu The Gap Band ozdobił swoim wokalem m.in. takie single legendy zachodniego wybrzeża jak "Snoop's Upside Ya Head" czy "Signs". Artysta wciąż kontynuuje karierę solową z jej najnowszym epizodem w postaci krążka "Forever Charlie".
"From Hollis to Hollywood, isn't he good?" - rapował swego czasu o sobie w trzeciej osobie. LL Cool J, ikona Def Jamu i hip-hopu jako takiego ma już 45 lat, a nadal potrafi chwycić za mikrofon i pokazać ten sam pazur, który zjednał mu tylu sympatyków w połowie lat 80. Trzynaście albumów na koncie, dwie nagrody Grammy kurzące się na kominku, długa na dziesiątki pozycji lista występów aktorskich filmach i produkcjach telewizyjnych i prawdopodobnie wystarczająco duży zapas hajsu, żeby nigdy nie musieć się martwić o jutro. To wszystko udało mu się wykonać nie tracąc jednocześnie szacunku hip-hopowego słuchacza.
Co prawda można przytoczyć parę przypadków, kiedy w tekstach innych raperów albo wywiadach Cool J wspomniany był jako "ten słodki", ale kiedy takich opinii robiło się więcej wjeżdżał singiel w typie "I Shot Ya", który wyjaśniał wszystko i uciszał towarzystwo. Można czasem nie lubić stylistyki, którą sobie obiera, ale nie da się powiedzieć, że jest słaby. Jest legendą i jednym z najbardziej długowiecznych raperów wszechczasów. Po 5 latach od premiery dobrze przyjętego "Exit 13" wraca z kolejnym albumem, jednak pierwszym poza wytwórnią, która zrobiła z niego gwiazdę. Jak prezentuje się "Authentic"?
Obsada mimo pochodzenia z jednego labelu jest bardzo różnorodna i obiecująca. Jak wyszło?