W ostatnich dniach przelecieliśmy przez morze zwrotek w ramach Hot16Challenge2, by posegregować Wam je i przedstawić w tematycznych segmentach. Na koniec zostawiliśmy artystów, którzy wzięli udział w challenge'u mimo ograniczonej lub zakończonej aktywności wydawniczej - tutaj niemożliwe było ograniczyć się do 10, bowiem usłyszeliśmy oldschoolowe legendy, dawno niesłyszanych graczy z czołówki, jak i niewidzianych latami undergroundowych klasyków. Mamy więc swoistą truskawkę na torcie - najciekawsze i najważniejsze powroty w ramach Hot16 zebrane w jednym miejscu! A to cały czas nie wszystko i listę moglibyśmy ciągnąć dalej, od Kulera przez Zaginionego po Jeżozwierza..
Owal
Owal
"Wyobraziliśmy sobie taką hipotetyczną sytuację. Jest rok 2001, w redakcji magazynu (bo przecież jeszcze nie serwisu internetowego) Popkiller pada pomysł "zróbmy akcję Młode Wilki, zbierzmy najciekawsze nowe twarze, talenty, które obecnie wchodzą na poważnie na scenę i poświęćmy im jeden numer naszego czasopisma!". Bingo!
Jednak nie chodzi o stosowanie się do tradycyjnej zasady "Mądry Polak po szkodzie" i udawanie ekspertów w oparciu o przyszłe osiągnięcia danych artystów, nawet jeśli w tamtej chwili nic ich nie zapowiadało. Nie. Staraliśmy się oprzeć na sytuacji z danego roku, wiedzy z danego roku oraz tym, jak malował się potencjał konkretnych MC. To, czy później stali się ikonami, zaliczyli równię pochyłą, czy przepadli całkowicie, nie miało dla nas znaczenia. I to chyba ciekawsze, bo niczym przegląd Freshmanów XXL'a "parę lat po", pokazuje jak różnie układają się kariery, a nie zbiera największe gwiazdy z danych lat."
Wczoraj poznaliście skład na rok 2001, dziś pora na 2002, również opisy tworzone są z perspektywy danego roku!
Niewykluczone, że kilka osób po zerknięciu na miniaturkę okładki po lewej prychnie lekceważąco pod nosem. Tym panom podziękujemy. Nie mam już zamiaru prowadzić krucjaty i przekonywać, że UMC w istocie miało kilka naprawdę udanych pozycji w swoim dorobku wydawniczym. Chcę się skupić na faktach, a jednym z nich jest to, że Owal do dziś pozostaje cholernie niedocenionym raperem, który popełnił tylko jedną większą wpadkę w postaci „Sensu życia”. Jego poprzednie legale dość mocno zakorzeniły się w historii polskiego hip-hopu i odmawianie tym płytom jakiejkolwiek wartości jest absurdalne. I chociaż „Rapnastyk” cieszy się sporym szacunkiem w środowisku, to „Wirus” był kontrowersyjny już w dniu swojej premiery. Dlatego to właśnie na nim się dzisiaj skupię.