Historyczny wieczór Taco Hemingwaya - relacja z PGE Narodowego!
Gdy w 2017 roku Taco Hemingway ogłosił koncert na Torwarze pisaliśmy, że wydawało się to jazdą po bandzie i porywaniem się z motyką na słońce. Wyprzedał go wówczas jako pierwszy polski raper, co było ogromnym wydarzeniem, a w relacji nazwaliśmy je "historycznym wieczorem".
Minęło 6,5 roku a Taco... porwał się na 10-krotnie większy Stadion Narodowy. I też go wyprzedał. Niesamowite jest jak mocno urosła skala polskiego rapu w trakcie ostatnich kilku lat, a najlepiej oddają to takie wydarzenia. I musimy się powtórzyć, dublując też tytuł relacji - bo znów był to historyczny wieczór.
"1-800-OŚWIECENIE" było powrotem, który został świetnie przyjęty - przyniósł Taco m.in. Fryderyka i Popkillera za Album Roku. Przyniósł też duże liczby i dyskusje, jednak solowy koncert na Stadionie wydawał się nad wymiar ambitnym ruchem. A jednak - pierwotnie planowany na Letnią Scenę Progresji występ został przeniesiony na PGE Narodowy, który wypełnił się od płyty po najwyższe rzędy. A gospodarz z ekipą zadbali o to, by dźwignąć ciężar.
Produkcyjnie zobaczyliśmy scenę osadzoną w estetyce ostatniego albumu, z dużym szyldem po obu stronach oraz wielkimi ekranami - nie zabrakło gry świateł, konfetti czy pirotechniki. Wszystko spójnie osadzone, ale i dynamicznie zmieniające się wraz z kolejnymi punktami set-listy.
A gospodarz potrafił utrzymać napięcie, kondycję i przeprowadził nas przez swój dorobek od "Trójkąta..." po nowości. Na scenę wyskoczył w garniturze z "1-800", jednak szybko zrzucił go, potem koszulę, by w końcu latać po scenie w samym tank-topie. Było widać, że jest zarówno przejęty jak naładowany energią, co podkreślał w przemowach między numerami - pozdrawiając mamę, która była na Stadionie, machając najwyższym rzędom czy opowiadając o maskotkach otrzymywanych od fanów na trasie.
Nie był też sam - towarzyszyła mu plejada gości z różnych bajek. Od Edyty Bartosiewicz, która odśpiewała "Jenny" acapella, przez Darię Zawiałow, po Okiego, Otsochodzi, Mielzky'ego czy Bedoesa i White'a, którzy wręczyli mu diament za "Rodzinny Biznes". Na finiszu zobaczyliśmy też specjalny mini-dokument opowiadający o drodze Taco od snucia się bez celu po ulicach, poprzez pójście za swoim marzeniem, aż po finał na płycie Stadionu Narodowego.
Wyglądało to imponująco i pozostaje tylko pytanie - czy da radę przebić to i zrobić solowy koncert polskiego rapera w jeszcze bardziej monumentalnym miejscu? Patrząc jak niewiele czasu minęło odkąd Torwar wydawał się nieosiągalny nie pokuszę się już o typowanie.
Gratulacje i duże brawa.