Historyczny wieczór Taco Hemingwaya i wyprzedany Torwar! - relacja
Mam wrażenie, że w ostatnim czasie polscy raperzy coraz dobitniej przesuwają kolejne granice, a cała biznesowa otoczka kręci się coraz bardziej i na coraz większą skalę. Kolejne kooperacje z wielkimi markami, coraz większe budżety i rosnący profesjonalizm klipów, które zwracają uwagę także za granicami, czy projekty takie jak "Egzotyka", zrywające z ograniczeniami geograficznymi. Także areny wydarzeń widocznie rosną - dopiero co wróciliśmy z wyprzedanego Spodka, gdzie odbył się w sobotę Śląski Rap Festival a teraz Taco osiągnął to, na co wcześniej nawet nie próbował porwać się żaden rodzimy MC - wjechał z solowym koncertem na mityczny Torwar i co więcej, wyprzedał go!
Gdy zobaczyłem info o przeniesieniu tego koncertu z Palladium na Torwar pomyślałem, że to już jazda po bandzie i naprawdę ambitny i ryzykowny ruch - w końcu warszawska hala przez lata gościła jedynie największe zagraniczne gwiazdy czy popowe ikony, a polski rap musnął ją jedynie na Prosto FestXValu. A tu solowy koncert? Na Torwarze? T-O-R-W-A-R-Z-E?
Tak. Kolejny raz potwierdza się jak szerokie i ponadpokoleniowe oraz ponadgatunkowe dotarcie mają miejskie opowieści kreślone przez Taco - brak tu efektu jednego hitu, na który przyszedł by tłum, a pełna hala (oficjalne dane mówią o blisko 6000 osób) rymowała z Hemingwayem wszystkie numery od deski do deski, czy najnowsze hity pokroju "Nostalgii" czy jego początki z "Trójkąta Warszawskiego". Nie zabrakło też Otsochodzi, który wleciał na scenę, by zagrać z Taco dwa wspólne numery z "Nowego Koloru". Jednak gwiazda wieczoru była jedna - a dokładniej dwie, bo Filip niejednokrotnie podkreślał zasługi Rumaka i prosil o hałas dla niego. Puścił także wyjątkowy ukłon w stronę znanego z "Następnej Stacji" Jarzyny, który wtedy miał urodziny a teraz... po krótkim wstępie o wsparciu fanów i znajomych reflektory skierowały się na lożę gości, a tam na Jarzynę, który słysząc z ust Taco "no to rób, co do Ciebie należy" oświadczył się przy gromkim aplauzie widowni. Niezapomniana sytuacja - a po przyjętych oświadczynach cały Torwar zaproszony został na wesele, trzymamy za słowo.
Czyta się czasem w recenzjach czy komentarzach opinie podważające rapowy warsztat Taco Hemingwaya i ujmujące mu umiejętności w tej materii - każdy, kto tak twierdzi powinien wybrać się na taki koncert jak ten. Półtoragodzinne show bez hypemana, z perfekcyjną emisją głosu i kontrolą oddechu, bez zadyszek czy zamotek - zdecydowanie najwyższa klasa, co dodatkowo uwydatnia właśnie perfekcyjne i czyste nagłośnienie. W piwnicznych klubach z podpitym akustykiem i przesterowanym basem wpadki wokalne łatwo mogą umknąć - w takich warunkach jak tu eksponowane byłyby od razu. Na wielkie brawa zasługują także dopieszczone i zróżnicowane wizualizacje oraz obsługa świateł, w której maczał palce znany fanom Taco Partyka. Całość złożyła się na show, w którym nie było ani krzty prowincjonalności, a w zestawieniu ze skalą i frekwencją robiły ogromne wrażenie.
"Jestem w szoku, że udało się wyprzedać pierdolony Torwar!" - wyrzucił z siebie na koniec zdumiony gospodarz. Przypomniał też dialog ze swoim bookerem Jankiem Porębskim, po tym gdy błyskawicznie wyprzedało się Palladium...
- To co teraz?
- Torwar?
- Bardzo śmieszne...
A jednak, to co wydawało się porwaniem z motyką na słońce zakończyło się pełnym sukcesem. Nasze gratulacje!
Poniżej fotorelacja z koncertu (Zdjęcia: Dagmara Szewczuk (1-33), Vandal Familia (34-65)), fragmenty znajdziecie również na naszym instagramie, czekajcie na video!