Duckwrth czarnym koniem koncertowej jesieni w Polsce?
"Kalifornijczyk nie raz już dał się poznać jako muzyczny kameleon, giętko przemieszczający się między gatunkami, świetnie czujący klimat i nie bojący się nieoczywistych mieszanek" - pisałem kiedyś o Duckwrth'ie zachwalając jedno z jego wydawnictw. Reprezentant Los Angeles wciąż jednak nie zwalnia tempa, raz po razie zabierając nas w fascynujące muzyczne podróże.
Na jego projektach rap przeplata się ze śpiewem, a funk zgrabnie przechodzi w deep house. Jazzowe trąbki łączą się z syntezatorami oraz brytyjsko połamaną perkusją, a gospodarz sprawia wrażenie, jakby w każdym z tych gatunków czuł się jak ryba w wodzie. Brzmi zarazem świezo, jak doskonale porusza się po meandrach retro brzmień, eksplorując soul czy r&b. Nie inaczej jest na najnowszym "Chrome Bull", które jest EP-ką pełną muzycznych pulsacji i pozytywnych wibracji, od razu skłaniającą do ruszania się.
W pierwszych nagraniach Duckwrth raz przypominał mi Andre 3000, raz Danny'ego Browna, a raz klimat, który budował kojarzył mi się z De La Soul. Obecnie? Jego inspiracje i patenty poszły tak szeroko, że ciężko byłoby podać jeden wyrazisty kierunek. Jeśli w muzyce szukacie vibe'u, chcecie ją czuć a nie tylko kiwać głową a do tego uważacie, że szufladki są dobre dla skarpetek a nie dla artystów to koniecznie wpadajcie 30 listopada do Pragi Centrum, gdzie Duckwrth zagra swój pierwszy polski koncert. Ja na bank tam jestem i nastawiam się na hektolitry dobrej muzyki.
Poniżej dwa numery z najnowszego październikowego "Chrome Bull".
Sprawdź też: Duckwrth uczy się polskiego by zaprosić Was na koncert - video