Włodi "...Jak Nowonarodzony" (Klasyk Na Weekend)
Droga jaką przebył Włodi od "Smak B.E.A.T. Records" do Projektu Parias jest trochę jak imponujący zapis dojrzewania myślącego i odpowiedzialnego człowieka z niełatwym startem. Kiedy puszcza się dziś "Skandal" ciężko uwierzyć, że mamy do czynienia z tym samym gościem. Nie dlatego, że poglądy są zmienne, a osobowość elastyczna... Zdecydowanie nie. Raczej dlatego, że każda kolejna wiosna i seria życiowych doświadczeń uczy bohatera nowych rzeczy i zmienia spojrzenie nie tylko na rzeczywistość, ale też na swoją muzykę i jej rolę w świadomości odbiorcy. Album, którym zajmiemy się dziś, pierwszy solowy w dorobku reprezentanta warszawskiej "Służeźni" w zestawieniu z płytami Molesty jest tego najlepszym dowodem. To krążek niesamowicie ważny, nie muzycznie, ale przede wszystkim pod względem treści.
Kiedy płyta trafiała na rynek, Włodi miał 27 lat. Choć sam pewnie by się od tego odżegnywał, był autorytetem dla tysięcy dzieciaków wychowanych na jego muzyce, często w podobnych warunkach jak on sam. "...Jak Nowonarodzony" nie jest dziś wzorem techniki składania rymów, flow, ani umiejętności zabawy słowem, ale jest jednym z największych w polskim rapie wzorów dorastania, choć raper nie daje ani prostych wskazówek, ani rad.
Za warstwę muzyczną materiału w zdecydowanej większości odpowiada gość, który dla polskiego rapu jest postacią niemalże kultową - Waco. Oprócz niego beatmakingiem zajął się sam Włodi, jego brat Hohoł (razem stworzyli duet Tek.N), a swoje dołożył też L.A. z WhiteHouse. Jeśli dotrzecie do wywiadów z Włodim z tamtego okresu zobaczycie, że chciał, aby "...Jak Nowonarodzony" było bardziej nowoczesne od wcześniejszych nagrań, ale też żeby zachowało klimat muzyki z nim kojarzonej. I tak z jednej strony mamy tutaj "Reszta To Proch I Pył", które brzmi jak logiczna kontynuacja "Skandalu" i tytułowy (dla mnie kultowy) singiel, który buja w zupełnie inny sposób. Włodi używa na tych produkcjach prostych rozwiązań, ale też nie gubi się i na mikrofonie jest w stu procentach pewny swego. Słusznie, bo to co mówi, jest warte słuchania.
Odkąd album się ukazał wśród fanów Warszawiaka trwa dyskusja, która wersja "Na Żywo" jest lepsza - ta z "Kodexu" czy ta z solówki Włodka. Ja zawsze stałem za tą drugą opcją, ale nie ma to większego znaczenia. Tak czy inaczej współpraca z Pono i Dafem jest numerem historycznym, w moich oczach godną odpowiedzią z Polski na klasyki nowojorskiego stylu ulicznego - zbieranie surowców wtórnych z "przyżulałym dziadkiem" "na kancie oka" Włodiego i zamknięcie zwrotki "tak ogólnie komentując zajście/czy lepiej było mu u obcych najeść się/ czy ze swoimi klepać starą bidę/ ja nie oceniam, mówię tylko to co widzę"... Kocham ten track. Nie gorzej prezentuje się nagrane na megadynamicznym bangerze Waca "Odrzucili Opcje" z Peją czy inny singiel, bardziej zaangażowany politycznie i społecznie "Protest" zobrazowany zresztą wyjątkowym, nowatorskim na ówczesne realia klipem.
Niezwykle ważnym numerem jest "Żebro Adama" - track poświęcony kobietom i mówiący o nich w sposób zupełnie odmienny od tego, do czego zdążył przyzwyczaić nas rap Molesty. "Ty i ja nowy pozytywny wzorzec" - dokładnie tak to wygląda. "Dzieciak nauczony, że wszystko to szmaty/ Usłyszał do od taty, jego tata od taty/ Bzdury, nie wszystko kobiety to rury" - właśnie takie wersy formułujące przekaz w sposób bardzo bezpośredni, chwilami wręcz wbijany młotkiem, mógł jednak odnieść niesamowity efekt i zmienić spojrzenie niejednej osoby. Dla "palaczy osiedlowych" klasycznym numerem na pewno będzie "Spalam To". Stoję o zakład, że na polskich osiedlach spłonęło przy nim mnóstwo holenderskiego sortu. O każdym z dziesięciu utworów znajdujących się na tym materiale można by pisać długo, nie ma tutaj przypadku, zapełniaczy czy powtórek, wszystko ma swoje miejsce i znaczenie.
"...Jak Nowonarodzony" to materiał krótki (nie licząc dwóch remixów tytułowego numeru trwa ledwie 40 minut), ale bardzo różnorodny, a zarazem konkretny. Nie powiem, że ząb czasu go nie nadszarpnął, ale to co jest w nim najważniejsze nie straciło mocy. Treść jest nadal aktualna, a fakt, że w taki sposób formułowała ją dziesięć lat temu jedna z ikonicznych postaci rapu ulicznego, do dziś imponuje i umacnia w słuchaczu wiarę, że polskie ulice potrafią wychowywać mądrze. Trzeba to mieć.