A Tribe Called Quest to skład, który nie tylko odegrał wielką rolę w hip-hopie lat 90-tych, ale i jedną z kluczowych jesli chodzi o karierę J. Dilli. To we współpracy z Tribe'ami mocno rozwinął swój warsztat i zyskał doświadczenie, a Phife Dawg działał z Yanceyem jeszcze przy swoim solowym "Ventilation: Da LP". Dziś pochyla się dokładniej nad ich relacją i wspomina Dillę w nowym numerze "Dear Dilla", który ma być pierwszym singlem z drugiej solowej płyty Dawga - "MUTTYmorPHosis".
J Dilla
J Dilla
Illa J w swojej misji promowania i upamiętniania legendy wielkiego brata - J Dilli, staje się coraz bardziej pracowity. Co prawda nowy album Slum Village formalnie ma niewiele wspólnego z członkiem The Ummah, ale Young RJ'a który wyprodukował całość nawet nie trzeba pytać o inspiracje - są wystarczająco czytelne. Następnym planem wydawniczym jest kolejny krążek Yancey Boys, w całości oparty o niepublikowane bity Jaya Dee. "Sunset Blvd" ukaże się 17 września nakładem Delicious Vinyl. Sprawdźcie singiel.
Mamy zmiksowaną pełną wersję utworu "The Shining Pt. 1", wyprodukowanego przez Nottza która teraz nosi nazwę "Diamonds" i pojawi się na pośmiertnym rap albumie Dilli. Jego tytuł to "The Diary", a na krążku będzie można uslyszeć również utwór "Ice (The Shining Pt. 2) i instrumental Madliba "The D". Od kwietnia dostępny jest też singiel "Anthem" i B-side'owy "Trucks". Cały album ujrzy światlo dzienne jeszcze w tym roku. "Ice & Diamonds" natomiast zostanie wydany w formie 12 calowej EPki już 27 sierpnia.
Black Milk, nieprzeciętnie uzdolniony raper/producent z Detroit, szykuje się do wydania szóstego w swoim muzycznym dorobku albumu. Tytułu tego wydawnictwa jeszcze nie znamy, ale otrzymaliśmy właśnie coś znacznie lepszego - pierwszy singiel, mianowicie. Dwuczęściowym "Sunday's Best/ Monday's Worst" Black Milk po raz kolejny udowadnia, że nazywanie go następcą J Dilli nie jest żadnym nadużyciem. Numer w rozwinięciu.
W tym tygodniu minie 7 lat od śmierci Dilli. To czego wielu fanów się obawiało czyli nakręcanie biznesu związanego z "pośmiertną muzyką" wkroczy na level bliski tego, który przerabialiśmy z 2Paciem. Gdybym miał ocenić dotychczasowe pośmiertne wydawnictwa Dilli wydaje mi się, że są przygotowane z klasą i tak, jak życzyłby sobie tego sam zainteresowany. Dziś chcielibyśmy zaprezentować wam kawałek "Dewitt To Do It", który promuje "Lost Scrolls", album skompilowany przez Franka Nittiego, przyjaciela Jaya Dee znanego ze składu Frank N Dank. Co prawda wykorzystano tu znany już wokal z "Shake It Down", ale na takim podkładzie, że usprawiedliwa to pomysł w stu procentach. Winylowa dziesiątka jest już dostępna dzięki Fat Beats. Numer w rozwinięciu.
Olbrzymi szacunek z jakim spotkał się Immortal Technique w rapowym środowisku nigdy nie przekładał się na imponującą sprzedaż czy rotację. Ciężko się dziwić, kiedy spojrzymy na dobór tematyki i poziom świadomości jaki bije z jego tekstów. Z drugiej strony informacje o tym, że jego trzy albumy łącznie sprzedały się w nakładzie 200 tysięcy egzemplarzy pokazuje, że odbiorców na taki hip-hop wciąż jest sporo, nawet bez środków masowego przekazu. Czwarty krążek, zatytułowany "Martyr" ukazał się w 2011 roku i pomimo faktu, że po raz kolejny potwierdza absolutnie wyjątkowe zdolności tego MC nie tylko w pisaniu przepełnionych prawdziwą treścią tekstów, ale również w posługiwaniu się mikrofonem jako narzędziem mogącym otwierać ludzkie umysły, zainteresowanie nie było proporcjonalne do poziomu.
Ma perfekcyjny wręcz głos, jest nieziemsko charyzmatyczny, doświadczenia battlowania się w cypherach nowojorskiego Harlemu uzbroiły go w morderczo efektowne flow, a wyższa edukacja, nie tylko ta instytucjonalna, ale przede wszystkim ta płynąca z głodu wiedzy uczyniły Technique'a MC, którego naprawdę warto słuchać z uwagą. Idealne połączenie twardego skurwiela wychowanego w skrajnie nieprzyjaznych warunkach z trzeźwym i dobrze dokarmianym wiedzą umysłem gościa, który będzie walczył do swoich ostatnich dni o to, żeby jego i nasze dzieci żyły lepiej i wiedziały więcej.
Dziś James "J Dilla" Yancey skończyłby 38 lat. Niestety urodzony w Detroit producent i raper odszedł od nas sześć lat temu, 10 lutego 2006. Jego muzyka nie została jednak zapomniana i wciąż tętni pełnią życia.
Sam przyznam od razu, że nigdy nie byłem psychofanem J Dilli ani też nie znam każdego utworu, jaki wyprodukował. Jego geniuszu przez długi czas nie zauważałem, a dostrzegłem go stosunkowo niedawno, ze 2-3 lata temu. Pamiętam to jak dostałem na moje 15. urodziny od brata płytę Commona "Like Water For Chocolate" i to, jak on się wtedy tym albumem jarał. Oczywiście płyta mi się spodobała, jednak dopiero po jakimś czasie jak odpaliłem ją znowu, to usłyszałem to, czego wcześniej nie wyłapałem...