Fenomen J Dilli - felieton

dodano: 2012-02-07 21:00 przez: Marcin Natali (komentarze: 20)

Dziś James "J Dilla" Yancey skończyłby 38 lat. Niestety urodzony w Detroit producent i raper odszedł od nas sześć lat temu, 10 lutego 2006. Jego muzyka nie została jednak zapomniana i wciąż tętni pełnią życia.

Sam przyznam od razu, że nigdy nie byłem psychofanem J Dilli ani też nie znam każdego utworu, jaki wyprodukował. Jego geniuszu przez długi czas nie zauważałem, a dostrzegłem go stosunkowo niedawno, ze 2-3 lata temu. Pamiętam to jak dostałem na moje 15. urodziny od brata płytę Commona "Like Water For Chocolate" i to, jak on się wtedy tym albumem jarał. Oczywiście płyta mi się spodobała, jednak dopiero po jakimś czasie jak odpaliłem ją znowu, to usłyszałem to, czego wcześniej nie wyłapałem...

Niesamowitą, nie tylko fajną, ale dosłownie niesamowitą warstwę muzyczną, za którą w dużej części odpowiadał właśnie James Dewitt Yancey aka Jay Dee. To pokazuje tylko, że do artystów tego pokroju trzeba dojrzeć, aby móc ich w pełni docenić...

Weźmy dla przykładu chociażby wspaniałe, ciepłe "The Light" czy bujające "Funky For You" - właśnie takie bity w dużym stopniu sprawiają, że to "Like Water For Chocolate", a nie "Be" czy nawet "Resurrection", jest moim ulubionym albumem Commona. Geniusz Dilli doceniam jednak jeszcze bardziej, gdy po prostu zaczynam słuchać jego instrumentali. Co jakiś czas włączam sobie spontanicznie jakiś jego bit na youtube'ie, potem następny, i następny. I następny.

I tak siedzę godzinę czy dwie, wsłuchując się w ten magiczny, pulsujący bas, pięknie pocięte sample, mocną, niską stopę oraz wyraźny, przybrudzony werbel.


W czym tkwi fenomen J Dilli? Czy swoisty kult jego osoby i produkcji nie rozwinął się aż do tego stopnia dlatego, że nie ma go już z nami? Z pewnością i to ma znaczenie, jak w każdym przypadku, gdy jakiś artysta odejdzie. Jednak to coś więcej. To ten sam powód, dlaczego muzyka soul lat 70. nadal żyje pełnią życia, w sporej części za sprawą producentów hip-hopowych, ale nie tylko. Ten sam powód, dla którego przykładowo nagrania 2Pac'a wciąż rozbrzmiewają jakby co dopiero wyszły.

To emocje, które przekazuje nam ta muzyka. Podkłady J Dilli zawierają w sobie bowiem ogromną dawkę emocji, a zarazem każdy dźwięk jest tu dopracowany w najmniejszych szczegółach. Słychać, że James wkładał w nie serce i tworzenie ich nie było czynnością mechaniczną. Każdy sampel, każdy werbel, każdy dźwięk basu sprawiają, że te bity po prostu czujemy. Również dlatego muzyka Dilli wciąż inspiruje ogromną rzeszę młodych producentów, w części na jego twórczości wychowanych. Przykładem może być młody beatmaker z Kalifornii oriJanus, który wypuścił właśnie dziś beattape pełen podkładów inspirowanych muzyką Jamesa Yancey pt. "Happy Birthday Dilla". Takich przykładów jest oczywiście więcej (chociażby producent Flying Lotus), co tylko potwierdza jak wielki był wpływ Jay Dee na następne pokolenia twórców muzyki hip hop.

Oczywiście może to brzmieć banalnie i to samo można by powiedzieć też o innych producentach, jak chociażby Pete Rock. Jednak spróbujcie ten fenomen wytłumaczyć inaczej, ja nie potrafię. Jeśli więc moje wyjaśnienia Was nie przekonują, niech zrobi to muzyka...
Rest In Beats J Dilla. Happy Birthday!



Pod spodem kilka z moich ulubionych instrumentali Dilli.

J Dilla - Won't Do (Instrumental)

J Dilla - Sometimes

Common - The Light Instrumental With Hook

J Dilla - Trashy(ALBUM QUALITY)

Common - Funky For You (Instrumental) [Prod. J Dilla]

J Dilla - So Far To Go (7" Edit Instrumental)

eronGi
On mial inne pojecie na temat fillingu perkusji w bitach. Najlepsze jest to, ze bardzo rzadko zdarzalo mu sie korzystac z timmingu sekwencera w mpc. Mimo to mistrzowsko trafial w takt, ba-nawet 'wykladal' sie sprytnie na niektorych krokach w takcie (celowo i sprytnie) by bebny bardziej 'grooviły' Polecam podcasty muzyczne jakie zrobił J-Rock po odejściu Yanceya. Na Soundcloud są wszystkie 4czesci. Tam jest spory zlepek ciekawych bitów JD i na bank są różnorodne więc dla kogoś kto poznaje jego twórczość jest to warte sprawdzenia-bardzo ciekawy mix. Wystarczy wklepac w SC : Thank You Jay Dee . I tymi tez słowami zakończę.... P.S. Czekam na niespodziane wieczoru!
m jak milosc
Jay Dee cial sample tak jak Hendrix gral na gitarze. Unikalne brzmienie,totalnie wlasna wizja i zawsze TEN klimat. W sumie zamiast tysiaca slow wystarczy napisac "J Dilla Sound"
j jak janet
Janet Jackson - Got 'til it's gone. Mój ulubiony bit JD
123
to nie jest felieton tylko jakaś laurka, szkoda liter na pisanie takich banałów
królowa
potiwerdzam, marny felieton, a może "felieton"
NYC 4 LIFE
Kozak wśród kozaków ! przecież ten człowiek tworzył bity dla samych perełek od De La Soul przez Guru po The Roots !
wad
nie jarałem sie typem nigdy. słabo znam to trzeba przyznać,może za parę lat..
buba
JAYLIB!
Anonim
Też nie przywiązywałem jakiejś szczególnej uwagi co do postaci tego pana. Jednak nie można zaprzeczyć jego wielkiemu talentowi muzycznemu. Szkoda, że już go z nami nie ma, ale prawdą jest, że stanowi inspirację - zatem duch Dilli jest wieczny! Fakt, że po śmierci artysty jakoś bardziej człowiek go docenia - rodzi się pewnien kult. Jednak są to postacie przełomowe, ważne dlatego tak musi być...Rest In Beats J Dilla. Happy Birthday!
W
Niech "pisarze" pokroju - Marcin Natali, lepiej wyrabiają się na tylnich siedzeniach a nie za kierownicą. Bardzo fajnie, że poszedł w ślady brata, ale na felietony to Ty masz jeszcze czas:)
N.
Znawcy dziennikarstwa się znaleźli. Na tym polega gatunek, jakim jest felieton, że dziennikarz pisze dosłownie co zechce, subiektywnie. Z treścią można się zgadzać lub nie, ale mówienie, że to marny felieton to raczej przesada.
Anonim
Również nie jarałem się Dillą. Doceniłem po czasie i po sprawdzeniu większej ilości jego produkcji. Momentem przełomowym była dla mnie płyta "The Shining", a pełnię jego stylu i wizji muzycznej doceniłem po przesłuchaniu masy jego sampli. Dopiero od strony technicznej jak się na to patrzy to widać, że chłopak musiał mieć łeb jak sklep ;) RIP Jay Dee.
keith elam
JD był bardzo dobry, ale z tym cięciem bym nie przesadzał :P loopowanie też dobrze mu w krew weszło
Morrisania
Ten bit "trashy" rozpierdol !!!! co za zgranie !!! prze smaczne dzwieki. cos pieknego. nie slyszlem czesniej, az sie zalamalem !!!!
W
Panie albo Pani "N" a po to jest opcja "dodaj komentarz" by pisać wszystko, dosłownie wszystko co się zechce, subiektywnie. Marny felieton:)
N.
Subiektywnie, ale konstruktywnie, o! ;)
Anonim
jakims wielkim fanem nigdy się nie czułem JD ale lubie sobie od czasu do czasu posłuchać jego produkcji - moje ulubione płyty to "Welcome 2 detroit" i "the Shining" - i masa przeróznych kawałków z różnych płyt w ktorych maczał palce Dilla - dobrze w ogóle że ktoś przypomina co jakis czas o Jay Dee
srutututu
no wiec konstruktywnie felieton to kunszt słowa, zabawa nim, komizm, polemika i dowolność formy taki tekst jak ten to co najwyżej sylwetka, a z dzialu "felietony" na popkillerze do takowych zaliczyłbym ostatni tekst flinta i stary tekst napisany przez jakas laske (nie pamietam nazwiska) o Mike'u
bla blaa
ja z kolei najbardziej lubie - it's your world -jest niesamowity po kazdym wzgledem :D

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>