6 powodów, dla których warto iść jutro na koncert Slum Village
Już 13 kwietnia Slum Village wystąpią w legendarnym warszawskim klubie Hybrydy. Bilety wciąż możecie kupować tutaj. Prezentujemy Wam 6 powodów, dla których warto duet z Detroit zobaczyć na żywo.
1. J Dilla
James Dewitt Yancey jest jednym z najlepszych producentów hip-hopowych w historii. To on obok T3 i Baatina był założycielem Slum Village, człowiekiem odpowiedzialnym za unikalne brzmienie zespołu, które słyszymy, chociażby na ich klasycznej już dziś płycie "Fantastic Vol. 2". Dilla, w latach 90. podpisujący się jeszcze jako Jay Dee, miał bardzo charakterystyczny styl produkcji, który polegał między innymi na nieco chaotycznym, "pijanym" ułożeniu bębnów. Chodziło o to, że często nie były one układane równo, można by powiedzieć nie pod linijkę. Stopa, hi-hat czy werbel wchodziły nieco wcześniej lub nieco później niż powinny, a jednak wszystko niesamowicie bujało. Pisarz Dan Charnas nazwał ten unikalny feeling "Dilla time" i tak też zresztą zatytułował napisaną przez siebie biografię Jaya. Yancey na przestrzeni lat miał wpływ na nieskończoną, zdawałoby się, liczbę beat makerów i muzyków. Miał swój wkład w rozwój neo soulu, także niejako wykształcił całą szkołę mistrzów konsolety z Detroit, takich jak Black Milk, Apollo Brown, Nick Speed, Karriem Riggins, czy Young RJ, który dziś sam jest członkiem Slum Village. Był inspiracją dla Kanye'ego Westa, Pharrella Williamsa czy Questlove'a, współpracował z A Tribe Called Quest, Commonem, Busta Rhymesem czy Madlibem. Na koncercie w Warszawie z pewnością usłyszymy wiele klasyków SV właśnie na jego bitach.
2. Następcy A Tribe Called Quest
Warto być w Hybrydach także dlatego, by zobaczyć, jak w wersji live brzmi zespół okrzyknięty kiedyś nowym A Tribe Called Quest. Wszystko dlatego, że na "Fantastic Vol. 2" możemy usłyszeć wspaniały kawałek zatytułowany "Hold Tight" z gościnnym działem Q-Tipa. To w nim członek ATCQ rapuje wersy: "I'mma leave it in the hands of the Slum now/Take it away from where it comes from now". Linijki te padły w czasie, kiedy Tip był mocno zmęczony brzmieniem ówczesnego hip-hopu i uznał, że tym zespołem, któremu przekaże pałeczkę, będzie właśnie Slum Village. Warto zauważyć, że krążek został wydany mniej więcej dwa lata po premierze "The Love Movement", płyty mającej być wtedy ostatnią w karierze legendarnej ekipy z Nowego Jorku. Slum wydawali się naturalnymi kontynuatorami tradycji Tribe'ów - Tip był jednym z odkrywców talentu Dilli, to z nim i Alim Shaheedem Muhammedem Q założył trio producenckie The Ummah odpowiedzialne za muzykę na "Beats, Rhymes & Life" i właśnie "The Love Movement", a brzmienie znane z tamtych krążków było niejako kontynuowane na "Fantastic Vol.2", choć także obecne było już na "Fantastic Vol. 1", nieoficjalnym debiucie Slum Village, nagrywanym między 96-97, ale mającym swoją właściwą premierę dziewięć lat później.
3. Jedni z pierwszych w Detroit i ich wpływ na lokalny underground
Slum Village byli ekipą, która jako jedna z pierwszych miała podpisany kontrakt z niezależną wytwórnią i wybiła się poza lokalną scenę Detroit. Wcześniej działali już Insane Clown Posse, Eminem współpracował z Dr. Dre, ale to oni po tym, jak zyskali popularność, puścili światło na to, co się wtedy działo na hip-hopowej scenie stolicy Michigan, jeszcze zanim Em przedstawił światu D-12. To dzięki Slum dowiedzieliśmy się o takich mikrofonowych kozakach jak Elzhi, który później dołączył do składu, Phat Kat, z którym Dilla miał swój pierwszy zespół 1st Down jeszcze w latach 90., Guilty Simpson, którego dziś znamy między innymi ze współpracy z Madlibem czy Seanem Price'em i Black Milkiem w ramach projektu Random Axe.
4. "Selfish"
Usłyszenie "Selfish" na żywo, będzie z pewnością nie lada gratką dla fanów jakościowego hip-hopu. Ten kawałek jest jednym z najpopularniejszych w karierze zespołu z Detroit. Wydany w 2004 roku na płycie "Detroit Deli (A Taste Of Detroit)" został wyprodukowany przez samego Kanye'ego Westa, który już wtedy był bardzo popularny dzięki licznym bitom na wydawnictwach Roc-A-Fella Records i premierze "College Dropout". To był także początkowy okres popularności udzielającego się tu gościnnie Johna Legenda, będącego dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych soulowych wokalistów na świecie.
5. Wciąż aktywni mimo ciągłych zmian
W przeciągu swojej kariery Slum Village zmieniali skład aż pięć razy. Pierwszy raz w 2002, kiedy to premierę miała trzecia płyta zespołu "Trinity (Past, Present & Future)". Zespół opuścił wtedy J Dilla decydujący się na karierę solową, a zastąpił go wspomniany wyżej Elzhi. Potem z powodów zdrowotnych odszedł Baatin. Raper zmarł w 2009, ale udało mu się jeszcze przed śmiercią wrócić do zespołu i był obecny na wydanym w 2010 roku krążku "Villa Manifesto". Potem solowej karierze poświęcił się El, a w zespole obok T3 pojawili się współpracujący często z grupą raper i producent Young RJ oraz Illa J, młodszy brat J Dilli. On również w pewnym momencie poszedł swoją drogą i dziś pochodnię SV od kilku lat trzymają T3 i Young RJ. Slum Village są więc aktywni od 97 roku i mimo wszystkich perturbacji wewnątrz grupy i zmian na scenie, trzymają się mocno.
6. Nowa płyta w drodze
Są aktywni i już szykują się do wydania nowego albumu, pierwszego od czasu "Yes!" z 2015 roku. Nie wiadomo jeszcze, kiedy będzie miał premierę, ale już wiemy, że jego tytuł to "FUN". Dostępne są także dwa pierwsze single promujące materiał - "Just Like You" z gościnnym udziałem króla Larry'ego June'a i legendarnego soulowego zespołu The Dramatics, a także "Factor" z Ericem Robersonem na wokalu. Ciekawe, jak zabrzmią na żywo w Hybrydach.
Bilety / Link do wydarzenia na Facebooku
Sprawdź też: Slum Village "Fall in Love" - geneza klasyka i przelot przez liczne covery (Ot Tak #195)
Sprawdź też: Kanye West chciał od Slum Village 90 tys $ za udział w "Selfish"
Sprawdź też: J Dilla - to już 14 lat... - 14 perełek z 2010-2019 na bitach Dilli
Artykuł powstał w płatnej współpracy z Big Idea Group
Chodziło mi o to, że oni jako pierwsi obok Insane Clownów, Eshama czy Eminema podpisali kontrakt, ale też wybili się poza swoje podwórko. 1st Down mieli podpisaną umowę, ale wydali dwa single i tyle. Nie zrobili kariery jako duet.