Nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, że przy wspominaniu dokonań Nate Dogga, Warrena G i Snoop Dogga wielu osobom umyka ich wspólny album z 2004 roku. Wydaje mi się, że jest to krążek nie w pełni doceniony i którego pewna część słuchaczy tego gatunku może nawet nie znać.
Jak dla mnie to pełnoprawny westcoastowy klasyk i płyta, do której często i z wielką przyjemnością wracam. Czasem złożone z gwiazd ekipy nie mają na siebie pomysłu i w efekcie zawodzą (patrz: The Firm, czy też Miami Heat w zeszłym sezonie...), jednak w przypadku 213 reguła ta nie miała zastosowania.
Jak dla mnie to pełnoprawny westcoastowy klasyk i płyta, do której często i z wielką przyjemnością wracam. Czasem złożone z gwiazd ekipy nie mają na siebie pomysłu i w efekcie zawodzą (patrz: The Firm, czy też Miami Heat w zeszłym sezonie...), jednak w przypadku 213 reguła ta nie miała zastosowania.