Przypomnijcie mi polskiego rapera, który w wieku osiemnastu lat otrzymał
pomocną dłoń od starszego stażem kolegi z osiedla i z hukiem wbił się na listy
przebojów. Mes? No ta, ale kiedy to było?
Polski przemysł muzyczny
charakteryzuje się tym, że trzeba dniami i nocami tyrać jak wół, albo mieć
znajomości w dobrej wytwórni i zaprosić na płytę trzydziestu pięciu raperów o
uznanej marce.Londyńska rap gra różni się pod wieloma względami od
naszego rodzinnego biznesu - jest bardziej otwarta na nowatorskość, świeże
brzmienia i młode talenty. Nagrywa się wiele mixtape'ów, podcastów i
didżejskich setów, istnieją lokalne rozgłośnie radiowe, które dają młodym
zdolnym szanse zaprezentować się szerszej publiczności (między innymi tak
zaczynał Dizzee Rascal). Nie obyło by się także bez pomocy starych wyjadaczy.
Jednym z nich jest Wiley - raper i producent z londyńskiej dzielnicy Bow.
Stworzył Eskibeat Recordings - grupę małoletnich mc i producentów sygnowaną
swoją ksywką. Przed Wami: Chipmunk, Maniac, Little Dee, Ice Kid, Bless Beats i
Maveric.