Dlaczego Beastie Boys to jedna z najważniejszych ekip w historii?

współpraca płatna
kategorie: USA, Hip-Hop/Rap, Klasyka, Profile
dodano: 2023-11-18 18:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 1)

Premiera "Księgi Beastie Boys" (już 22.11. w sklepach, preorder znajdziecie tutaj) dała mi idealną okazję, by zagłębić się dokładniej w twórczość tego zwariowanego tercetu. I muszę powiedzieć, że badanie dyskografii i historii Beastie Boys to jedna z bardziej fascynujących muzycznych podróży, jakie odbyłem w ostatnich latach - podróż, którą każdemu gorąco polecam. Zacytuję tutaj Finna McKenty'ego ze świetnego kanału Punk Rock MBA - "Beastie Boys mieli tak ogromny wpływ na muzykę, że wielu artystów nie jest aż tego świadomych". Im bardziej o tym myślę, tym bardziej się z tym zgadzam - choc teraz nazwa Beastie Boys nie jest już wymieniana tak często, to jednak nie można nie docenić ich wpływu na muzykę oraz kulturę - oraz fantastycznej historii, z której wielu muzyków mogłoby wyciągnąć wnioski. Pozwoliłem sobie wynotować kilka argumentów i przykładów na poparcie tego stwierdzenia.

Beastie Boys wywodzili się z - zdawałoby się - kompletnie innego muzycznego bieguna od rapu, bo na początku grali hardcore punk, m.in. w legendarnym nowojorskim klubie CBGB. Punkowa zadziorność i wolność w robieniu, co im się żywnie podoba zostały z nimi do samego końca - panowie nie bali się wykraczać daleko poza ramy gatunku "hip-hop", każdy styl i brzmienie był mile widziany na ich abumach. Czy to punk, czy jazz, czy country, czy piosenki w stylu George'a Harrisona, czy dub (raz nawet z udziałem samego mistrza, ś.p. Lee "Scratch" Perry'ego). Sample? "Paul's Boutique" ma ich niezliczoną ilość. Żywe instrumenty? Jasna sprawa, na "Check Your Head" Mike D siada za perkusję, Ad-Rock chwyta za gitarę, MCA za bas. Beastie Boysi nie znali granic, jeśli chodzi o gatunki - i to czyni ich projekty takie jak "Check Your Head", "Ill Communication" czy "Hello Nasty" tak fascynującymi. Chłopaki robili muzykę taką, jaką chcieli, nie odcinali kuponów po "Licensed to Ill", tylko świadomie i odważnie eksperymentowali, nie bojąc się czynić naprawdę zaskakujących posunięć - vide niezrównana mozaika sampli, "Paul's Boutique". I za to mają mój dozgonny szacunek.

Mają go także za to, że razem z muzycznymi eksploracjami przyszła także dojrzałość - panowie potrafili oficjalnie przeprosić (w "Sure Shot") za swój skrajnie niedojrzały wizerunek i ekscesy, plus mizoginię w tekstach z czasów "Licensed to Ill". Prostackie wręcz nawijki o impreach trio zastąpiło z biegiem czasu inteligentnym bragga z niebagatelnym humorem, potrafiło też jednak uderzyć w poważniejsze tony (szczególnie polecam tu głęboką medytację "Bodhisattva Vow" czy politycznie zaangażowane - mocno krytyczne wobec polityki G. Busha - kawałki na "To the 5 Boroughs".)

Beastie Boys zdali też sobie sprawę, jak wielką dysponują siłą przekazu, i potrafili użyć jej dla celów doborczynnych. Panowie (a w dużej mierze MCA, który był zadeklarowanym buddystą) utworzyli charytatywną organizację Milarepa, wspierającą ruch wyzwolenia Tybetu spod chińskich władz - zainicjowali także serię koncertów Tibetan Freedom Concert, swoiste Live Aid dla Tybetu - wystąpiła tam cała plejada największych gwiazd muzyki, żeby tylko wspomnieć U2 czy Radiohead. 

Ale być może nie od tego powinienem zacząć, ale od faktu jednocześnie oczywistego, jak i paradoksalnie nieoczywistego - MCA, Ad-Rock i Mike D mieli ogromny, nieoceniony wręcz wpływ na popularyzację hip-hopu. I to pod wieloma względami - "Licensed to Ill" to pierwszy rapowy album, który wylądował na szczycie listy Billboardu, i drugi (po "Raising Hell" Run-DMC) rapowy album, który pokrył się platyną. To dzięki ogromnej popularności Beastie Boys hip-hop ewoluował z niszowej muzyki w jeden z najpopularniejszych gatunków muzyki w dziejach. Swoją miksującą rap i rock muzyką panowie zdobyli uznanie i rockowej, i hip-hopowej widowni. Ilość gwiazd, które uważają Beastie Boys za inspirację, jest absurdalnie wielka. Jedną z najbardziej oczywistych jest Eminem - który kilkakrotnie podkreślał, jak ważni Boysi są dla niego, oddał im także hołd m.in. numerem "Berzerk" i okładką albumu "Kamikaze". Brzmieniem Beastie Boysów inspirowali się także choćby Kid Rock, Limp Bizkit, Rage Against the Machine, jak i np. Mike Judge, twórca kultowej kreskówki "Beavis i Butt-Head".

Osobny akapit chciałbym poświęcić wideoklipom tercetu. Słyszysz "Beastie Boys"? Dla wielu od razu mentalnym obrazem jest wykręcony, parodiujący seriale kryminalne typu "Starsky & Hutch" teledysk do "Sabotage". Albo - jak w moim przypadku - "Intergalactic", gdzie panowie w strojach japońskich robotników sieją zamęt w Tokyo, a wielki robot walczy z dzierżącym trójząb facetem w gumowym kostiumie. Albo klip "No Sleep Till Brooklyn", gdzie Kerry King ze Slayera wyrzuca ze sceny goryla grającego na gitarze. Albo klip "Party for Your Right to Fight". Albo "Open Letter to NYC"... I tak dalej. Teledyski Beastie Boysów zawsze miały nietuzinkowe pomysły i mnóstwo energii. Za wiele z nich odpowiedzialny był uznany reżyser Spike Jonze, ale także sam MCA (a właściwie jego zwariowane alter ego Nathanial Hörnblowér) - znać po jego twórczości i muzycznej i filmowej, że był to człowiek obdarzony niesamowitymi pomysłami i odwagą, by je realizować. Jednym z tego przykładów jest m..in. film dokumentalny Awesome; I Fuckin' Shot That! nakręcony przy czynnym udziale publiczności - podczas koncertu w Madison Square Garden w 2004 roku 50 widzów dostało do rąk kamery i instrukcje, by rejestrować nimi wszystko, co się wydarzy...

Niech świadectwem będzie także bodaj ostatni wyreżyserowany przez MCA klip, a właściwie już krótkometrażowy film do numeru "Make Some Noise" - quasi-sequel do teledysku "Party for Your Right to Fight", zawierający takie zatrzęsienie gwiazd Hollywood, że głowa mała - jak i kilka zgrabnych nawiązań do twórczości Beaste Boys w ogóle. Cudo, które ogląda się i ze szczerym śmiechem, jak i z łezką wzruszenia.

Bonusowy powód dla którego zawsze będę kochał Beastie Boys?

"No Sleep till Brooklyn". 

No co? Dla mnie ten numer to powód sam w sobie, track, za który chłopakom będę ja sam na pewno wdzięczny po wsze czasy. Ultra-banger, doskonały miks rocka/metalu (wszak przypomnę, że za główny riff i solówkę na końcu odpowiedzialny jest wspomniany już Kerry King), doprawiony humorystycznymi przechwałkami o koncertowym życiu chłopaków (plus - dla nerdów takich jak ja - kilkoma zgrabnymi nawiązaniami do klasyki rocka, m.in. Motorhead i Beatlesów)... Ten numer to cały czar i energia Beastie Boys w pigułce.

Być może zabrzmi to nieco dziwnie, ale cieszę się, że Ad-Rock i Mike D nie próbowali reaktywować Beastie Boys jako duo po śmierci MCA - nie, zamiast tego pielęgnują pamięć po nim i po zespole, między innymi poprzez publikację "Księgi Beastie Boys". To oznaka ogromnego szacunku i miłości. Nie ma Beastie Boys bez MCA, ten skład miał trzy doskonale współgrające ze sobą filary.

Dzięki za wszystko, Panowie. R.I.P. MCA - na Pana cześć będziemy walczyć do upadłego o nasze prawo do balangi. Cześć pamięci także panu Johnowi Berry'emu - pierwszemu gitarzyście zespołu (w jego hardcore punkowej odsłonie), niebagatelnej części jego dziedzictwa, to on bowiem wymyślił nazwę Beastie Boys oraz zapewnił zespołowi pierwsze miejsce koncertów.

Artykuł powstał w płatnej współpracy z Wydawnictwem SQN

PS. Ukazująca się 22 listopada "Księga Beastie Boys" to 574 strony, mnóstwo niepublikowanych wcześniej zdjęć, książka kucharska szefa kuchni zespołu Roya Choi, powieść graficzna, mapa Nowego Jorku związana z Beastie Boys, playlisty składanek, utwory autorstwa gości i wiele innych niespodzianek. To wszystko okraszone opowieściami dwóch członków zespołu – Michaela Diamonda i Adama Horovitza. Za polskie wydanie tej hip-hopowej perełki odpowiada Wydawnictwo SQN, znane z autobiografii Rahima czy Krzysztofa Kozaka. „Księgę Beastie Boys” możecie kupić w przedsprzedaży na https://zakupywsqn.pl/QSsH5

Tagi: 

90'
Dla mnie pozostaną zawsze ZAJEBISTĄ GRUPĄ W KAŻDYM TEGO ZNACZENIU.Po prostu jak usłyszę w radiu albo jak słucham sobie ich płyty to od razu na pełen głośnik bo to jest dla mnie Hip Hop, jaki znam który słuchali moi koledzy z dzieciństwa w latach 90' to był zajebisty klimat pamiętam jak ktoś na bloku wy.ebał napis z piosenki Beastie Boys pt. Sabotage wogle wszyst8co wychodzi albo wychodziło od Beastie Boys biorę w ciemno.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>