John Legend - "Bigger Love" czyli celebracja miłości (Przesyłka Polecana #13)
Gdy w 2016 roku recenzowałem poprzedni album Johna Legenda "Darkness and Light", chwaliłem artystę za wyjście ze swojej strefy komfortu i wzbogacenie przekazu o treści społeczno-polityczne - wszystko na fali protestów i napiętych nastrojów w społeczeństwie amerykańskim. Cztery lata po ukazaniu się "Ciemności i Światła" wokalista rodem z Ohio powrócił z szóstym (teoretycznie siódmym, ale nie liczę albumu świątecznego) LP w swoim dorobku, zatytułowanym "Bigger Love".
Co ciekawe, kontrastując z poważniejszym, czarno-białym "Darkness and Light", najnowszy krążek aż tętni życiem i tryska energią - również w sferze graficznej. Jaskrawa, artystyczna okładka z roześmianym artystą, otoczonym kwiatami i ewidentnie gdzieś tam bujającym w obłokach, ba - galaktyce, oraz bardzo starannie napisanym tytułem, od razu wskazuje powrót do tego, co John lubi najbardziej - piosenek o miłości.
To utwory o radości, nadziei i wytrwałości. O potędze ludzkiego ducha - mówił John przy okazji premiery serwisowi Apple Music. Zaczynający się bardzo energicznie, skocznie album zaskakuje ilością pozytywnej energii, która wylewa się z głośników. Im dalej w głąb tracklisty, tym spokojniej, bardziej sentymentalnie, wręcz rzewniej, ale początkowa sekwencja utworów, na czele z otwierającym album "Ooooh Laa" mieszającym old schoolowy soul i doo-wop z trapową perkusją, skocznym "I Do", a także wyprodukowanym przez Andersona .Paaka "One Life", sprawia, że jesteśmy w stanie wybaczyć kilka lekko przesłodzonych ballad w dalszej części LP. Da się jednak i te usprawiedliwić - przecież przytaczając znane powiedzenie, zakochani patrzą przez "rose-tinted glasses" (przyciemniane na różowo okulary).
Do najjaśniejszych momentów na albumie należą też bez wątpienia subtelne, oparte na akustycznej gitarze i basie, przyjemnie bujające "Focused", które przywodzi na myśl złotą erę soulu lat 70., a w szczególności twórczość niezapomnianego Billa Withersa, a także nostalgiczne, brzmiące jak wyjęte z płyty Ala Greene'a "Remember Us", które za sprawą kapitalnej zwrotki Rapsody zyskuje też nowy wymiar, stanowiąc swoisty tribute dla zmarłych tragicznie legend sportu i muzyki - Kobe'go Bryanta i Nipsey Hussle'a.
Całościowy kierunek muzyczno-liryczny "Bigger Love" wyjaśnia fakt, że sesje nagraniowe w większości miały miejsce jeszcze w roku 2019, a więc przed globalną pandemią, zamieszkami w USA i głośnymi protestami związanymi z ruchem Black Lives Matter. Może dlatego jednak paradoksalnie ten album był tak potrzebny w połowie roku 2020 - i samemu Johnowi i jego słuchaczom - podnosi on bowiem na duchu i niesie uniwersalne przesłanie, tak przecież potrzebne, zwłaszcza w trudnych czasach: miłość zwycięży.
Pod spodem wspomniane "One Life" na bicie Andersona .Paaka, teledysk do "Wild" z gościnną gitarą Gary'ego Clarka Jr., "Remember Us" w duecie z Rapsody, oraz galeria zdjęć z pięknego wydania fizycznego. Album dostępny na CD w polskich sklepach za pośrednictwem Sony Music Poland.
Super! Nie ma za co, miłego odsłuchu! :) Pozdr!