Popek i Pomidor w konflikcie - ostre zarzuty z obu stron
Zaskakujący zwrot akcji w sprawie członków Firmy oraz zarzutów, które wysuwał Małolat K2.
Popek udzielił wywiadu dla PomówieniTV, gdzie opowiada jak przebiegał jego powrót do Polski oraz... atakuje Pomidora.
"Mamy 4 czerwca i chciałem wam w końcu powiedzieć, bo mam już tego dość, moją całą historię powrotu do Polski i całą aferę ze mną i z Pomidorem. Gang Albanii okazał się wielkim sukcesem, mój powrót do Polski okazał się możliwy. Zapytałem się mojego wspólasa, czy pozwoli mi wrócić, bo i tak się na nas ro***ał. Czy pozwoli mi wrócić, bo jest możliwość, że jak wrócę na samoukaranie, to wyjdę i nie będę musiał siedzieć. Pomidor się nie zgodził. Pół roku później dzwoni do mnie telefon i Pomidor prosi mnie, na****ają go w lesie, jakaś ekipa, i mi mówi żebym mu pomógł i tak dalej. Powiedziałem, że pomogę, w zamian za to, że da mi zielone światło, żeby wrócić do Polski na samoukaranie. Mówię: „Pomidor, ja cię z tego lasu wyprowadzę, pod jednym warunkiem – pozwolisz mi wrócić do Polski”. Powiedział, że tak. Podziękował, że go wyciągnąłem z lasu, że mu tylko jednego zęba w****li. I ja wróciłem do Polski. Minęło trochę czasu i Pomidor zaczyna wyzywać mnie od konfidentów. Co ja zrobiłem? Mogę sobie zarzucić, że nie opowiedziałem tej historii wtedy. Wziąłem ze sobą 100 tysięcy złotych, pojechałem do niego, dałem mu te pieniądze, żeby mu zamknąć mordę. I od tamtej pory zaczęły dziać się cuda" - mówi Popek.
Dlaczego więc tak długo krył Pomidora? "To był mój ziomek, poza tym dał mi to zielone światło na powrót do Polski. Ale później słyszę od Kalego, żebym do niego zadzwonił, bo Pomidor opowiada, że go wyzywam i że go sprzedałem. Ch** z niego, nie wspólas, bo jeżeli dał mi zielone światło, a później mnie obgadywał, że się na niego ro***łem, ja biorę te 100 koła i jadę do niego, a on dalej opowiada te farmazony, to niech wy***ala i tyle"
Misiek i Żurom przyznają na filmie, że są rozczarowani postawą Popka, ale widząc szczerą zmianę wybaczają mu to. Do materiału odniósł się też sam Pomidor, odbijając piłeczkę:
"Siema ludzie. Jestem człowiekiem, mam prawo się bronić, po to są zasady żeby logicznie człowiek mógł wyjść z twarzą w każdej sytuacji. Byłem za granicą i nikogo nie sprzedałem. Misiek, nie mam nawyku mówić na telefonach, czy mnie ktoś zabrał do lasu i kto, bo wszystko może być słuchane. Nie wiem czy to Popek nie nasłał na mnie bandziorów. Był, płakał mi na kolanach, że chcą porwać mu Julkę. Nieważne czy pieniądze dał mi, czy oddał za mnie dług. Ja też mam dzieci i miałem zamiar do nich wrócić pod dach, tyle. Ludzie w polskich więzieniach nie pozwolą za takie wolnościowe cyrki mnie schować. Będę w polskim kryminale, o wszystkim ludziom powiem i kończę te internetowe afery." - pisze Pomidor w oświadczeniu na swoim fanpage'u.
**********************
A tutaj przypominamy jak o początkach Firmy opowiadał nam Kali:
Strony