Peja wyjaśnia odrzucenie propozycji od Fame MMA w kolejnym wywiadzie
Po wywiadzie udzielonym dla Freshmag.TV, w którym poznański raper przyznał, że odrzucił kontrakt na milion złotych, sprawą zainteresował się Andrzej Kostyra, dziennikarz Super Expressu. Zaprosił artystę przed kamerę, gdzie wypytywał go o powody odrzucenia oferty. Peja, prócz odpowiedzi, ujawnił też kiedy dostawał pierwsze oferty od gal freak-fightowych oraz skomentował wypowiedzi Fu i DJ-a Decksa odnośnie poprzedniego wywiadu z Poznaniakiem.
Według Kostyry, odrzucenie tak dużej oferty jest pierwszym takim zjawiskiem na polskiej scenie MMA. Peja wytłumaczył to następującymi słowami: "Na przestrzeni ostatnich lat konsekwentnie odrzucam takie oferty związane z moim domniemanym uczestnictwem na galach sportów walki. Ta historia trwa już kilka lat i skoro odrzucałem inne oferty, nie wchodząc nawet w szczegóły finansowe z własnych powodów, nie widziałem możliwości zrobienia inaczej również w tym przypadku."
Jak się okazało Peja był jednym z kandydatów do walki z Robertem Burneiką w 2013 roku, jednak już wtedy raper odmówił. To pokazuje, że środowisko freak-fightowe interesuje się artystą od naprawdę długiego czasu.
Raper odniósł się również do wypowiedzi Fu i DJ-a Decksa: "Jestem cytowany w związku z tym 'odbieraniem chleba'. Może rzeczywiście to są inne gale i nie trzeba mieć zaplecza sportowego. My sobie robimy tu, a zawodowcy niech sobie robią tak. Co jednak w przypadku, jeżeli będą pojawiali się nowi inwestorzy, którzy będą chcieli inwestować tylko i wyłącznie we freak fightowe gale i będzie stosunek 10 super wypromowanych gal w stosunku do 1-2 KSW. Czy to wtedy nie będzie oznaczało, że pro fighterzy będą mieli coraz mniejsze możliwości do pokazania się i zawalczenia za godziwe pieniądze? Dlaczego pro fighterzy muszą za kasę dorabiać przygotowując tych freak fighterów na galę? Być może jedynym plusem freak fightowych gal jest to, że włodarze gal, którzy mają profesjonalną kadrę sportową będą podwyższać wypłaty."
Cały wywiad możecie obejrzeć poniżej.