RTN "Funktion" - recenzja
Z Rutranem "RTN" poznaliśmy się jakieś 10 lat temu, kiedy zupełnie przypadkiem natrafiłem na polską stronę G-Funk.eu i jej forum (pozdrawiam Marcina i resztę załogi). Automatycznie zacząłem sprawdzać wrzucane tam przez niego pierwsze autorskie bity. Wtedy jeszcze brzmiące miejscami nieco surowo i trącające momentami lekką amatorską, ale zwiastujące już spory potencjał drzemiący w pochodzącym z Lublina młodym producencie. Od tamtego czasu minęła dekada, a Rutran przez ten okres mocno się rozwinął - szlifując skillsy, nawiązując współpracę z coraz to nowymi raperami (zarówno polskimi jak i zagranicznymi), oraz dłubiąc przez ostatnie 2 lata nad własnym autorskim projektem. Efekt finalny w postaci debiutanckiego albumu "Funktion" wylądował w końcu 27 marca w moim odtwarzaczu. Jak przekonuje autor, jest to pierwsze tego typu przedsięwzięcie w naszym kraju, łączące w sobie dwie strony g-funkowego świata - Polskę i USA, obok którego nie powinien przejść obojętnie żaden miłośnik rapu z zachodniego wybrzeża. Co zatem na nim znajdziemy?
Jak sama nazwa wskazuje - po "Funktion" możemy spodziewać się sporej dawki funku w najczystszej postaci, o co z pewnością zadbał sam gospodarz przygotowując dla nas 16 wypełnionych po brzegi ciepłym, Kalifornijskim vibem produkcji, na których usłyszymy w większośći nawijkę legendarnych postaci G-Funk ery lat 90-tych z delikatnym polskim zabarwieniem, o którym za chwilę. Generalnie rzecz biorąc, dobór gości - choć ich czas w mainstreamie powiedzmy sobie szczerze minął już dawno temu, powinien budzić respekt i uznanie. Tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że z tego co mi wiadomo dograli się oni do projektu bardziej z zajawki aniżeli jakichś wymudanych pieniężnych gratyfikacji.
Po naduszeniu przycisku "play" na wstępie wita nas zatem powiązany z Compton's Most Wanted raper Big2DaBoy, który otwiera album swoją odą do CPT pod nazwą "Compton Hub City". Dalej jest tylko lepiej. Ikony LBC - Foesum i Domino płyną swoim "Cash Flow" na laidbackowym bicie Rutrana, a singlowe "Long Beach Thang" w składzie Quictamac, Too Cool i Von Jackson podtrzymuje tylko bujający klimat całego krążka, serwując nam jeden z najlepszych g-funkowych kawałków jakie słyszałem w ostatnich latach (no joke). Bangin' shit! Zapowiadające jako pierwsze cały materiał "I Know" warto sprawdzić chociażby dla samej nawijki 92 - znanego wcześniej jako Casanova, którego wydany przed czterema laty debiutancki album "1992" był chyba najbardziej niedocenionym krążkiem 2015 roku jeśli chodzi o West Coast (przynajmniej dla mnie). Dodając do tego fajnie zrealizowane własnym sumptem teledysk, widać gołym okiem dlaczego utwór powędrował na singiel w pierwszej kolejności. Powrót Beat Squadu w odprężającym "Leniwie", z którego bije chilloutem na odległość to również jeden z mocniejszych akcentów na krążku. Podobnie jak "Another Summertime" od Foesum z przepięknym wokalem niezawodnej, ale rzadko już dziś aktywnej Nani Fletcher (wielkie West up za ten featuring RTN!), które będzie na pewno sztandarowym numerem odtwarzanym przeze mnie w to kolejne lato.
Pełniące rolę przerywnika "RTN's Groove", w którym da się wyczuć mocną inspirację produkcjami DJ Quika, sprawnie i umiejętnie wprowadza nas niejako w drugą część płyty. Na otwarcie zaserwowano nam remix ubiegłorocznego singla Young Koopa z formacji L.O.L. (Lords Of Lyrics) - "Why I Low Ride", w którym gościnnie pojawił się nie kto inny jak sam Curren$y. Muszę przyznać, że nowa wersja kawałka przypadła mi do gustu jeszcze bardziej niż pierwowzór - głównie za sprawą bardziej moim zdaniem dopasowanej pod wokale obu artystów produkcji. Szkoda, że RTN nie skusił się na zastosowanie podobnego manewru z numerem "Follow Me To The Smoke" Shade Sheista. Wszak utwór na jego oficjalnym kanale YouTube jest już dostępny do odsłuchu dwa lata (z tego co wiem, miał pierwotnie powędrować na zapowiadane od kilku sezonów nowe LP rapera). W tym czasie zdążył nazbierać sporą ilość wyświetleń i zapewnie nie tylko mnie nieco się już ograł. Ze zmienionym bitem i nową aranżacją miałby szansę nabrać świeżości i ponownie odżyć... szkoda. Porządnie brzmiące "Round Here" i "First lady", na których ponownie usłyszymy odpowiednio Big2DaBoy, Young Koopa oraz Big Rocca i Esco brzmią porządnie, ale nie wybijają się niestety niczym specjalnym na tle bardzo mocnej reszty. Podobnie jak oryginał "Cash Flow", który jest mniej klimatyczny i g-funkowy aniżeli skończony produkt w wersji 'rertail'. Generalnie pod kątem sekwencyjnym album został moim zdaniem kiepsko wyważony, bo pierwsza część krążka jest zdecydowanie mocniejsza i słuchając "Funktion" ma się wrażenie, że im dalej w głąb płyty tym natrafiamy na więcej wypełniaczy. Kiedy za to na głośniki wjeżdża "Roger's Tribute", od razu na myśl przychodzi nam nieśmiertelne "More Bounce To The Ounce" i tutaj duże ukłony dla Nicole Funk za operowanie talkboxem na poziomie, którego nie powstydziłby się nawet sam ś.p. Roger Troutman. Brawo! Sporą niespodzianką okazał się dla mnie także przedostatni na płycie numer "Przystanek", gdzie gospodarz postanowił na chwilę przejść na drugą stronę i zza konsoli stanął za mikrofonem. Muszę przyznać, że wypadł w roli rapera o niebo lepiej niż się spodziewałem. Leci całkiem nieźle nie gubiąc bitu, a jak wiemy - polscy mc's (nawet ci z górnej półki) mają z tym niekiedy problem.
Tym sposobem dotarliśmy do końca płyty, której najmocniejszym elementem jest bez wątpienia sam zainteresowany. RTN serwuje nam tutaj naprawdę mistrzowskie produkcje na światowym poziomie i jestem przekonany, że żaden liczący się gracz z Kalifornii nie przeszedłby obok bitów do "Long Beach Thang" czy "Another Summertime" obojętnie, gdyby mógł je tylko usłyszeć. Każdego obecnego na płycie numeru słucha się naprawdę przyjemnie, niedosyt pozostawia jedynie ulokowanie poszczególnych kawałków ponieważ album rozpoczyna się z wysokiego 'C' tracąc z każdą kolejną minutą sporo paliwa i lecąc praktycznie na oparach im bliżej końca. Brakuje mi też trochę innych niż smooth G-Funk stylów produkcji, chociaż rozumiem doskonale dlaczego ich tutaj nie znajdziemy. Wiem jednak, że Rutran potrafi ulepić na zawołanie bit w każdej west coast'owej konwencji i takowych chciałbym posłuchać na kolejnej płycie - od wylozuwanego chilloutu rodem z lat 90-tych, przez mobb sound kojarzący się natychmiastowo z Bay Area, aż po mocne westy oparte na pianinach z przełomu XXI wieku i nowocześnie brzmiącą Kalifornię w stylu DJ Mustarda i innych.
Druga kwestia to goście - o ile zdaję sobie sprawę, że Snoop Dogg, Ice Cube czy Too Short jako goście to na ten moment mało realny scenariusz, niemniej jednak liczę mocno że RTN będzie celować dalej w ksywki o skillsach i rozpoznawalności pokrewnej 92 u koneserów brzmienia, bo jak słychać na przykładzie "I Know": wychodzi z tego całkiem dobre połączenie. Myślę też, że warto bardziej uśmiechnąć się do lokalnej sceny i puścić 'oczko' chociażby w kierunku przedstawicieli Grill Funk Records czy Alkopoligamii. Decydując się na taki zabieg, na pewno można liczyć na bardziej masowy odbiór publiki.
Trzecia sprawa - marketing. Nie ma co ukrywać, że "Funktion" to materiał kierowany głównie dla zajawkowiczów i ludzi obeznanych w temacie - zarówno u nas, jak i za oceanem. Jeśli RTN zamierza w przyszłości podbić swoimi produkcjami rodzimy rynek, przydałby się właśnie ten marketingowy 'extra push' i wsparcie dużej wytwórni lub kogoś, kto ma mu platformę dotarcia do masowego grona odbiorców i zapewni dystrybucję na odpowiednim poziomie. Pozostaje tylko pytanie, czy taką drogę wytyczył też sobie sam zainteresowany.
Pod względem skillsów, RTN ma wszystko co potrzeba, aby zostać topowym hip-hopowym producentem w tym kraju i przekona się o tym każdy, kto przesłucha jego debiutanckie LP. Brakuje tylko narzędzi promocyjnych, które pomogą mu wznieść się na kolejny level bo pod kątem brzmienia "Funktion" to w mojej opinii na ten moment jedno z lepszych wydawnictw 2019 roku. Czwórka.