Opio "Triangulation Station" (Przesyłka Polecana #5) - esencja Souls of Mischief: 05 til' Infinity!
Przez wiele lat ekipę Souls of Mischief kojarzyłem jedynie z ich ultraklasycznego już singla "'93 'til Infinity" z debiutanckiej płyty o tym samym tytule, aż wreszcie dobrych kilka lat temu zakupiłem ów krążek, a w ostatnim roku zacząłem uzupełniać dyskografię rapowego kwartetu z Oakland i nadrabiać po kolei ich płyty. Na pierwszy ogień poszła znaleziona za 20-parę złotych druga płyta grupy o tytule "No Man's Land" z 1995 roku - zdaniem recenzentów i co bardziej wybrednych fanów płyta-rozczarowanie, ale cena była więcej niż zacna, więc postanowiłem dać jej szansę... Całe szczęście! Po kilku odsłuchach mocno wkręciłem się w ten album, a tłuste, niesione mocnym basem podkłady i efektowne flow gospodarzy porwały mnie i sprawiły, że na dobre wsiąkłem w świat SOM...
Zajawka rosła w siłę i dość sprawnie uzupełniłem wszystkie pozostałe krążki twórców "93 'til Infinity" - z wyjątkiem "Focus" z 1999 roku, które nigdy oficjalnie nie ukazało się na CD. W zeszłym tygodniu dotarła do mnie natomiast znaleziona w cenie kilku dolarów solowa płyta Opio - jednego z najbardziej wyrazistych członków Souls of Mischief, zatytułowana "Triangulation Station". Co na niej znalazłem?
Pierwszą rzeczą - oprócz klimatycznej, zwiastującej dużo zakurzonych sampli i klasyczne analogowe inspiracje okładki - która rzuciła mi się w oczy były szczegółowe creditsy w książeczce - a w nich przewijający się co chwilę mój ulubieniec i bohater poprzedniego odcinka "Przesyłki" - Amp Fiddler! A to gościnne wokale, a to klawisze czy bas - Amp udzielał się tu aż w 7 z 17 numerów, a sam Opio w podziękowaniach napisał zwracająć się do legendy z Detroit "Nie dałbym rady wykończyć tej płyty bez Ciebie, brachu!". Już w tym momencie byłem pewien, że pochodzący z 2005 r. krążek przypadnie mi do gustu - i miałem rację.
"Triangulation Station" to energiczne, a zarazem pełne luzu i westcoastowego polotu produkcje niesione sprawną kombinacją oryginalnych, interesujących sampli (z taką winylową płytoteką nie mogło być inaczej!), klasycznej hip-hopowej rytmiki oraz zdrową dawką żywych instrumentów. W przeważającej większości bity wyprodukował sam Opio, z lekką pomocą swojego kompana A Plusa (2 bity), a także Domino i Bootie Browna z The Pharcyde (po jednym bicie), dzięki czemu całość brzmi spójnie i przekonująco.
Dysponujący wysokim, plastycznym wokalem Opio króluje i rozdaje karty - i pomimo tak mocnych gości jak pozostali MC's z Souls of Mischief, Del The Funky Homosapien, Planet Asia, Pep Love czy Pigeon John - nie daje się zepchnąć na drugi plan i konsekwentnie, pewnie dowodzi swoim "trójkątnym okrętem". W rezultacie dostajemy bardzo przyjemny, leciutki w odsłuchu, funkujący westcoastowy krążek, który aż chce się zapętlać. This is how we chill... 05 'til!
Na samym dole artykułu znajdziecie galerię zdjęć fizycznego wydania CD, a pod spodem odsłuch dwóch numerów z płyty: #6 "Granite Earth" (ft. Pigeon John), #11 "Mind, Body and Soul" (na bicie Bootie Brown z The Pharcyde), a także teledysk do #13 "Talk Dirty" (gościnnie Pep Love z Hieroglyphics).