Al Jarreau nie żyje - odszedł wybitny wokalista jazzowy
Pamiętam jak dziś jak w sierpniu 2014 roku Al Jarreau wydał płytę dedykowaną zmarłemu w 2013 roku George'owi Duke'owi "My Old Friend. Celebrating George Duke" i jak popędziłem kupić ją tuż po polskiej premierze. George Duke - niezwykle innowacyjny i kreatywny wokalista, kompozytor, producent i multiinstrumentalista, łączący wiele gatunków, a skrótowo wrzucany do kategorii "jazz fusion", był jednym z moich ulubionych artystów i mam dobrych kilkanaście jego płyt CD w swojej kolekcji.
Al Jarreau poznałem natomiast kilka lat temu, kiedy praktycznie w ciemno (jedynie po usłyszeniu "Distracted") zakupiłem zestaw jego pięciu klasycznych płyt i zachwycił mnie niespotykanym wokalem, sposobnym przeplataniem jazzu, r&b i soulu, wyjątkowym sposobem śpiewania, jakiego nie słyszałem nigdy wcześniej, oraz kipiącą aż z utworów pozytwyną energią. Cztery dni temu, 12 lutego, obiegła świat informacja, że Al Jarreau, zdobywca 7 statuetek Grammy i piosenkarz aktywny na scenie od ponad 40 lat, a mający na koncie m.in. współpracę z Michalem Jacksonem w pamiętnym "We Are The World", odszedł z tego świata. Miał 76 lat.
Tribute album dla George'a Duke'a okazał się natomiast być ostatnim albumem w jego dyskografii i symbolicznym zamknięciem niezwykle owocnej kariery. Pod spodem kilka utworów Ala z różnych okresów jego twórczości, a także odsłuch w całości jego najbardziej znanego albumu - "Breakin' Away" z 1981 roku. Let the music play...
Rest In Peace Al Jarreau (1940-2017)