Cali Trippin #4 - Śladami E-40 czyli 40 Oz na Cornerze
E-40 to postać w Bay Area znana i szanowana prawie tak mocno jak Snoop czy Dre w L.A. Niezniszczalny, niezatapialny, długowieczny, posiadacz jednej z najbardziej wykręconych rapowych stylówek ever, wciąż stanowiący punkt odniesienia (G-Eazy wspominał, że nic nigdy nie zainspirowało go tak jak widok platyn na ścianie Forty'ego) i wciąż nokautujący młodszych kolegów świeżością nawijki (patrz choćby "Saved" Ty Dolla $igna czy "I Don't Fuck With You" Big Seana). Pseudonim otrzymał od imienia Earl oraz 40-uncjowych (to około 1,5 litra) tanich browarów pitych za młodu w hurtowych ilościach - nie może więc dziwić że dziś, gdy jest już uznanym i szanowanym weteranem postawił także na powrót do korzeni i produkcję własnego alkoholu. Alkoholu, który dostępny jest jedynie lokalnie (polecam artykuł na stronie Forbesa, którego dziennikarka przeleciała 2500 mil specjalnie by napić się likieru E-40'ego) i który koniecznie musieliśmy znaleźć, spróbować i przywieźć do Polski... A gdy już przywieźliśmy... Tak, to właśnie nim zaskoczyliśmy na początku wywiadu G-Eazy'ego, który widząc butelkę Sluricane zakrzyknął "niesamowite, muszę wysłać to E-40'emu!".
Pochodzący z Vallejo w Bay Area 48-letni dziś E-40 to prawdziwy człowiek instytucja, wydający nową muzykę praktycznie na okrągło - kto inny pozwala sobie na premiery 3 czy 4 płyt jednego dnia? No właśnie, ta technika to chyba autorski wymysł Forty Watera. Oprócz tego inwestował kiedyś w Microsoft, prowadził własną burgerownię, klub nocny, napisal podręcznik slangu (choćby słynne 'Pop my collar' to termin jego autorstwa) oraz produkował własny energy drink "40 Water", jest też swoistym ambasadorem Golden State Warriors, co doskonale widać było w trakcie finałów NBA, gdzie obwieszony Złotem 40 obecny był w pierwszym rzędzie na każdym meczu w Oakland. Było więc pewne, że wśród tylu biznesów prędzej czy później kolej musi przyjść także na alkoholowy - i to nie jeden...
Bowiem Earl Stevens (tak w rzeczywistości nazywa się raper) ma na rynku aż 3 własne alkohole - piwo zatytułowane po prostu E-40, wino Earl Stevens Selection oraz likier Sluricane, który promuje chyba najmocniej.
Postawiłem sobie za cel spróbować wszystkie 3, ale - uprzedzając fakty - udało się ów cel zrealizować w 2/3. Okazuje się, że nawet lokalnie znalezienie alkoholi Forty'ego jest nie lada wyzwaniem, a nie wszystkie sklepy alkoholowe posiadają je na stanie, więc zmuszeni byliśmy chodzić i pytać o "likier E-40'ego" w iluś kolejnych Liquor Stores (tak zwą się amerykańskie monopolowe). Sam Sluricane (w podstawowej wersji Hurricane, nawiązującej do klasycznego alkoholu z Bay (i hitowego singla, w którym maczał kiedyś palce E-40) znaleźliśmy dopiero w Las Vegas i do ubiegłego czwartku nie rozpieczętowaliśmy - postanowiłem, że przywiozę go do Polski i zostawię na specjalną okazję (a taką okazał się pierwszy polski koncert najnowszej gwiazdy z Oakland, G-Eazy'ego). Co ciekawe - zgodnie z tym, co pisał Forbes, Sluricane to alkohol nie tylko trudno uchwytny, ale też wyjątkowo strzeżony. Większość sklepów trzyma go bowiem w specjalnych zamkniętych klatkach lub na najwyższych półkach, jako że obarczony jest wyjątkowym ryzykiem kradzieży - w końcu każdy osiedlowy chłopak z Bay Area chciałby spróbować co takiego przygotował jego idol, cena do niskich nie należy (ponad 20$ za butelkę) a uliczna młodzież z okolic Oakland czy Vallejo to jedna z tych, którym lepiej nie wchodzić w drogę.
Skoro Sluricane został odhaczony, ale nie skonsumowany, to przejdźmy więc do piwa o dumnej nazwie E-40, nawiązującego do Olde English 40, podstawowego alkoholu wszystkich ulicznych raperów w Stanach...
I trzeba przyznać, że nie jest to zwykłe piwo a charakteru mu nie brak - charakterystyczny posmak, spora objętość (małe 0,7 litra, duże 1,5 litra czyli właśnie kultowe 40 uncji) oraz równie duża moc (ponad 10%, czyli niczym nasze Dębowe Mocne). W połączeniu z naszym wymęczeniem intensywną amerykańską trasą sprawiło to, że gdy ruszyliśmy nocą przez San Francisco z E-40'm w dłoni to poczuliśmy w głowach już pierwszą puszkę. Postanowiliśmy, że koniecznie musimy znaleźć też odpowiedni "klasyczny corner" do rozpicia, co poskutkowało nocną przeprawą przez pół miasta, w końcu odpowiednią scenerię namierzyliśmy kawałek za China Townem...
A warto dodać, że San Francisco - mimo że o wiele spokojniejsze i mniej niebezpieczne niż okoliczne Oakland - to do w pełni sielankowych regionów też nie należy. Na każdym kroku (nawet w centrum w środku dnia) spotkać można bezdomnych crackheadów a wszechobecne kontrasty, gdzie bezdomni koczują pod wielkimi budynkami centrów finansowych czy galeriami sztuki robią wrażenie. Spotykaliśmy więc bezdomnych proszących o parę dolców na jaranie (tak, tam częściej poproszą cię o kasę na palenie a nie na alkohol), zaczepiających transwestytów, w końcu bójkę i przekopkę pod nocnym klubem. Całościowo jednak w porównaniu z okolicznymi miastami SF wygląda dość spokojnie i bezpiecznie - omijać jedynie dobrze dzielnicę Tenderloin, która naprawdę roi się od bezdomnych i ćpunów a ich ogrom potrafi porazić. Natomiast kontrast społecznych warstw oraz wszelakich kultur zapada w pamięć nie mniej niż krążące to w dół to w górę unikatowe uliczki, na których wzorowane było GTA San Andreas. Tymże akcentem zakończę i za zdrowie Wasze wypiję shocika z dopiero co otwartej butelki Sluricane, od czwartku dodatkowo ozdobionej podpisem Geralda. Cheers!
KONKURS:
Był w nim już do wygrania pakiet zawierający:
- "The Documentary 2" The Game'a z autografem!
- Oryginalny t-shirt The Game'a od BWSPoland
- buty Reebok Classic (których ambasadorem jest Kendrick Lamar) od Reebok Polska
- bon na 200 zł do wydania w California Skateshop
A teraz dorzucamy do niego... "When It's Dark Out" G-Eazy'ego z autografem!
PYTANIE #4:
Pozostańmy przy temacie Sluricane. Jego podstawowa wersja Hurricane (którą to właśnie piliśmy z G-Eazym) nawiązuje również do klasycznego numeru z udziałem E-40'ego - jaki to numer i jak nazywał się skład, który go nagrał?
Odpowiedzi na WSZYSTKIE pytania wyślijcie łącznie mailem gdy ukaże się ostatnie z nich (napiszemy na jaki email i jaki temat wiadomości wpisać). Na razie macie trochę czasu na znalezienie poprawnej odpowiedzi.
Kolejny, 5 odcinek już w tygodniu, tym razem przeniesiemy się już do Południowej Kalifornii!