Drake "Views" - recenzja
Na kilka tygodni przed wydaniem "VIEWS" można było odnieść wrażenie, że cała dotychczasowa kariera Drake'a była po to, żeby zbudować hype przed tym albumem. "Hotline Bling" było pierwszym singlem Drizzy'ego, który odniósł ogromny międzynarodowy sukces i zdominował listy przebojów na całym globie, przyjazne radiu "One Dance" również wykręca zawrotne liczby na wszelkiego rodzaju platformach streamingowych i generalnie "VIEWS" po bardzo udanym 2015 roku, miało być taką swoistą "kropką nad i" w karierze rapera z Kanady.
Zaczyna się bardzo dobrze, ponieważ epicko zrealizowane "Keep The Family Close" zapowiada coś nowego, coś co może być tym najważniejszym kamieniem milowym w karierze Drake'a. Niestety całe "Views from the 6" takie nie jest. Miejscami jest mrocznie, miejscami luźno i wakacyjnie, z jednej strony czuć klimat Toronto z drugiej strony dancehallowej Jamajki, jest świetne bragga Drake'a, są historię miłosne, są setki nadających się na cytat atakujący twoją ex na Instagramie tekstów, ale czegoś brakuje. Brakuje na płycie Drake'a w końcu czegoś nowego. Te wszystkie przeze mnie wymienione aspekty "Views" mieliśmy i na "Take Care" i na "Nothing Was The Same" i na "If You're Reading This It's Too Late" i nawet na debiutanckim "Thank Me Later". Te bragga oraz rozkminy życiowe może i są trochę bardziej błyskotliwe, ale nadal nie jest to rewolucja w muzyce Drake'a, której większość fanów na tym etapie jego kariery oczekiwała. Produkcję 40'ego i reszty producentów na czwartym studyjnym albumie rapera z "the 6" brzmią naprawdę dobrze. Mimo, że nadal królują typowe dla współpracownika przydymione, downtempowe klimaty to jednak czuć jakby 40 chciał iść do przodu i trochę zrewolucjonizować to brzmienie, lecz Drake jakby po prostu nie potrafił wyjść ze swojej strefy komfortu. Ciężko mu się dziwić - obecnie wykreowane przez niego styl flow oraz melodii kopiowany jest przez wielu wschodzących raperów, którzy bazując na tym tworzą ogólnoświatowe hity (Bryson Tiller czy Tory Lanez). Sam Drake bardzo dobrze podsumował to w "U With Me", gdzie jego nagła zmiana flow jest moim zdecydowanie ulubionym momentem na albumie.
"Views" jest, z małymi zastrzeżeniami, dobrze złożonym LP, "One Dance" i "Controlla" bardzo przyjemnie bujają i idealnie wpasują się na wielu letnich imprezach. Na świetnych "Childs Play", "Hype" czy "9" Drake składa ciekawe punche, 40 i reszta współproducentów wynajdują ciekawe sample tak jak np. "What These Bitches Want" i "How It's Goin Down" DMX'a w "U With Me?" czy "Mary's Joint" legendarnej divy R&B Mary J Blige w "Weston Road Flows". Z drugiej strony dostaliśmy od ambasadora Toronto Raptors zbyt dużo kawałków mocno średnich lub po prostu słabych. Rozczarowałem się "Grammys" z Futurem, które mógłbym zamienić jakimkolwiek utworem z "What A Time To Be Alive". Dużo większy potencjał niż wykorzystany mają równie numery z Partynextdoorem oraz z nieżyjącym Pimpem C, który zasłużył nas dużo lepsze wykorzystanie swoich nieopublikowanych wcześniej wersów. Te utwory i przykładowo "Still Here" brzmią jak typowe wypełniacze albumu, ale nie rozumiem po co Drake miałby robić taki zabieg skoro raperzy już od kilku lat przyzwyczajają nas do tego, że płyty kończą się na 10-15 trackach. "Views" jest po prostu przydługie i ograniczenie go do chociażby 15 utworów zdecydowanie wyszło by na lepsze.
Drake zmarnował szansę na wejście jeszcze level wyżej w rap grze. Już od dłuższego czasu jest na jej szczycie rywalizując z Kendrickiem Lamarem i J. Cole'em, ale trzeba przypomnieć, że to dopiero jego czwarty studyjny album (nie licząc "So Far Gone" i "If You're Reading This It's Too Late") i na poziom Jaya Z czy Kanye Westa ma czas. Musi na pewno "step his game up", bo "Views", mimo, że jest solidnym materiałem to nie jest tym czego od Drake'a oczekiwali słuchacze. 4/6
Na torrentach... lub Spotify.