Gavlyn "Modest Confidence" - recenzja
Gavlyn jest jedną z tych postaci na rapowej scenie, która ostatnimi czasy wywarła na mnie duże wrażenie. Podobało i podoba mi się wciąż, nie epatowanie przez nią seksem, tylko postawienie na seksapil. Taka subtelna różnica. Dlaczego to dla mnie takie istotne? Ano dlatego, że przy całym szacunku choćby dla Lil Kim, czy Foxy Brown, to trochę drażniło mnie w nich to, że zbytnio naśladują facetów. A od zawsze byłem fanem Missy Elliott. Gav zrobiła jeszcze jedną wyjątkową rzecz. Przekonała mnie, że wykorzystanie staroszkolnych bitów wciąż może być czymś ciekawym dla słuchacza, a nie tylko udowadnianiem wszystkim, że jest się prawdziwym, bo ma się "sampel z bitem".
Dlatego też z niecierpliwością czekałem na "Modest Confidence". Apetyt na ten krążek podniosły dwa promujące klipy: "All Too Well" i Guilty Pleasures". Na dodatek, nie tak dawno temu światło dzienne ujrzało nagranie z radia, gdzie raperka przedstawiała kawałek "Search and Destroy". Po tym co usłyszalem, byłem przekonany, że płyta może mieć potencjał na zawojowanie podsumowań roku 2014. A jak wyszło?
Całkiem udanie. Płyta jest mniej naładowana utworami od "From the Art". Jest na niej 13 pozycji, a sam krążek trwa 40 minut. Długość jak dla mnie idealna. Co uderza, na plus oczywiście, to, że album mija bardzo szybko, aż reflektujemy się, że to już prawie koniec. Pozostaje więc uczucie lekkiego niedosytu. Muzycznie krążek troszkę się różni od poprzedniczki. O ile klimat jest bardzo podobny do "From the Art", o tyle zabiegi, aby tę atmosferę uzyskać troszkę się zmieniiły. Cały czas mamy tu sporo jazzujących, soulujących numerów, które w dużej mierze napędzają krążek. Jest w nich jednak więcej melancholii, niz w poprzedniczkach. Jak sama Gav powiedziała, jest to "emo" płyta. Ten jazzowy klimat dopełniony jest przez lekki, A$APowy vibe, zwłaszcza w otwarciu płyty i w "Search and Destroy". Powiem szczerze, że wychodzi to na dobre płycie, ponieważ jest przez to bardziej różnorodna brzmieniowo a swoją drogą, jednym z lepszych bitów jest trapowy "Take Over". Nie spodziewajcie się jednak rozpierdzielu jak u Lexa Lugera, czy Mike Will Made It. Pomimo formy w podziale rytmicznym, podkład jest lekki i perfekcyjnie wpasowuje się w emocjonalny klimat wydawnictwa.
Gospodyni nie odstaje na krok producentów i również pokazuje się z całkiem dobrej strony. Co prawda mogłaby sobie darować toporny skit przed zakończeniem płyty, bo trochę zmarnowała kozacki bit EQ, ale cała reszta daje radę. Raperka poprawiła swoje flow, dykcję i ogólnie lepiej wypada przy mikrofonie. Tekstowo jest bardzo emocjonalnie. Mozna to spłycić do wyrażenia "State of mind" Gavlyn. Zaprasza nas do swojego świata, pokazuje co odczuwa, co ją denerwuje, czego nie lubi. Co prawda nie ma tu jakiś wbijających się w głowę linijek, ale to nie ten typ rapu. Ważne, że przez te około 40 minut, płyta nie nuży. Gav moduluje swoim głosem, przyśpiesza od czasu do czasu, a przy okazji przyciąga swoją liryką do głośników, Może nie miażdżą naszych mózgów, ale miło się ich słucha.
Jestem zadowolony. Serio. "Modest Confidence" to płyta ciekawsza od "From the Art". Słychać na niej spory progres autorki, dobre ucho do podkładów. Zaskoczyło mnie na plus, że pomimo korzystania z nowych trendów w rapie, Gavlyn skupiła się na klimacie krążka, więc te nowe rozwiązania są odpowiednio przełożone na odpowiednią, emocjonalną atmosferę. Fakt, po tym co usłyszałem w 3 pierwszych (All Too Well, Guilty Pleasures, Search and Destroy) utworach liczyłem na coś jeszcze lepszego, ale i tak jestem zadowolony. Ode mnie 4 z małym plusikiem. Polecam poznać krążek.