Gavlyn "Habit That You Blame" - recenzja
Jako, że już jutro koncert w Warszawie, w klubie 1500m2 do wynajęcia, warto napisać coś o, występującej na nim gwieździe. Tu właśnie pojawia się niedawno wydana pudełkowa wersja „Habit That You Blame”.
Co to takiego, spytacie? Jest to reedycja pierwszego krążka Gavlyn. Dokładniej mówiąc fizyczna wersja darmowego debiutu. Czy warto go sprawdzić? Na pewno.
„Habit That You Blame” otwiera utwór pod tym samym tytułem. Już on pokazuje całkiem niezłe umiejętności i talent młodej femcee. Do tego Gavlyn ma wrodzoną zdolność do dobierania sobie dobrych bitów. Za produkcję odpowiedzialni są mało znani producenci. Jedyną ksywką, która możecie kojarzyć jest Moresounds. Stworzył on muzykę do kawałka „Staring Problems” z drugiej płyty raperki. Pomimo braku znanych nazwisk, płyta jest nad wyraz dobrze wyprodukowana, bity bujają jak trzeba i wpadają w ucho.Na uwagę zasługuje „Smoots”. Jest to zrobiony w nowojorskim samplowanym stylu, jednak z wielkim dodatkiem słonecznego klimatu z Kalifornii.
Lirycznie album też daje radę. Mamy tu trochę rozkminek, opowiadań o zajawce do rapu. Oczywiście wszystko to z perspektywy początkującej raperki, która dopiero za jakiś czas stanie się popularna. Ale nie tylko w takich tematach porusza się Gavlyn. Twarz się uśmiecha słuchając łotrzykowskiej opowiastki w „007”, ale też przejmuje negatywne emocje z „In my Dreams”. Ten ostatni to poruszający kawałek o depresji i strachu przed zaśnięciem. Będąc zaznajomionym z „From the Art” byłem zaskoczony, że Gav potrafi nawinąć tekst z tak ponurą atmosferą.
Wersja pudełkowa różni się od tej pierwszej kilkoma szczegółami. Po pierwsze usunięto z niej „Who the Fuck Freestyle”. Po drugie obydwa kawałki, które później pojawiły się na „From the Art” również nie są dostępne na reedycji. Czy to dobrze? Tak. Freestyle Gavlyn nie był powalający, a obecność „What I Do” i „2 the Feelin’” była naprawdę zbyteczna. Na ich miejsce znajdziemy nowy utwór, który nie pojawił się na pierwotnej wersji, czyli „Hectic”, powstały po sesji nagraniowej drugiego krążka, jednak idealnie komponujący się z całością.
Rzecz jasna nie jest to płyta idealna. Słychać tu jeszcze niedociągnięcia we flow, ale również wielki potencjał 18-letniej wtedy Gavlyn. Polecam zapoznać się z obydwiema wersjami „Habits That You Blame”. A tej ocenianej dzisiaj wystawiam 4 z małym minusem. No i czekamy na „Modest Confidence”.