Zanim przeczytacie recenzję "Lotu 2011" i obejrzycie obszerniejszy videowywiad z Te-Trisem zabierzemy was w podróż wgłąb procesu twórczego reprezentanta Aptaunu.
Jeżeli ciekawią was więc inspiracje, ulubione okoliczności do pisania, powody wyboru konkretnych bitów czy przebieg pracy twórczej u naszego Artysty Tygodnia to zajrzyjcie poniżej.
-Skąd biorą się pomysły na Twoje kawałki?
Z każdego źródła, które zasługuje na miano inspiracji. Wiele tematów podrzuca codzienność, co jest aż nazbyt oczywiste.
Wypadkowa wszystkich bodźców, obok których nie przechodzę obojętnie. Pewnie wiele z tych istotnych ciągle pomijam, ale
to tylko mobilizuje mnie do dalszych poszukiwań.
-W jakich okolicznościach najbardziej lubisz pisać?
Nauczyłem się pisać i tworzyć w każdych warunkach, ale zdecydowanie najłatwiej przychodzi mi to kiedy jestem
sam, odcięty od telefonów, e-maili, skoncentrowany tylko i wyłącznie na muzyce. Studio Embrion zapewnia mi
w tej kwestii pełny komfort. Dbam o "momentum".
-Czym kierujesz się przy doborze bitu?
Słucham, sprawdzam czy potrafię nawiązać dialog z muzyką i czy jestem gotowy na to, żeby zwerbalizować ładunek, który niesie. Jeśli nie niesie, mówię - nie.
-W jakich okolicznościach i w jaki sposób najbardziej lubisz nagrywać?
Trochę takie "me, myself and I". Sytuacja bliźniacza do pisania. Jestem realizatorem, pomocnikiem realizatora, artystą i parzycielem kawy w jednym i dobrze mi z tym
jak nigdy. Nikt mi nie przeszkadza, nie pyta o bletki, nie drze japy do telefonu, że ma być podwójny ser, nie próbuje tłumaczyć czegoś co już dawno sobie wytłumaczyłem.
Uwielbiam pracować w grupie, ale sam ze sobą czuję się najlepiej. No, chyba, że z Tortem czy Pogzem, ale wyjątki potwierdzają regułę.
-Jak prace nad warstwą liryczną płyty rozkładają się u Ciebie w czasie?
Kilka miesięcy temu mój zegarek zatrzymał się i postanowiłem zostawić go w takim stanie, bo idealnie oddaje moją postawę.
Zamykam oczy, słucham, oddycham, piszę, nagrywam. Nie interesuje mnie czy napisałem i nagrałem numer w 5 czy w 50 minut.
Potrafię zorganizować siebie w czasie i dopilnować wszelkich deadline'ów, ale rdzeń twórczy, że tak powiem, hoduję pozaczasowo.