Głośno jest o tej płycie, przypuszczam, że zgodnie z oczekiwaniami twórców. Taka płyta nie powinna przechodzić bez echa. Możecie mówić o niej dobrze lub źle, możecie się nią fascynować albo mówić, że po singlu nawet "nie chce wam się ściągać". Możecie mówić co chcecie, ale jeśli mieliście jakąkolwiek styczność z tym albumem, odczuwacie względem niego uczucia, często bardzo silne (dawno nie widziałem, aż tak zaciętego hejtingu!), a to świadczy o tym, że jest wart uwagi.
WdoWA to niewątpliwie nieszablonowa osobowość. Szogun może być nienawidzony przez fanatyków "trueschoolu", ale już jakiś czas temu wszedł do ścisłej czołówki polskich producentów. Jak wiele zmieniło się od "Braggacadabra"? Czy ten "odlot" nie jest zbyt daleki? Czy te kilka dyszek za płytę to dużo?
WdoWA to niewątpliwie nieszablonowa osobowość. Szogun może być nienawidzony przez fanatyków "trueschoolu", ale już jakiś czas temu wszedł do ścisłej czołówki polskich producentów. Jak wiele zmieniło się od "Braggacadabra"? Czy ten "odlot" nie jest zbyt daleki? Czy te kilka dyszek za płytę to dużo?