Głośno jest o tej płycie, przypuszczam, że zgodnie z oczekiwaniami twórców. Taka płyta nie powinna przechodzić bez echa. Możecie mówić o niej dobrze lub źle, możecie się nią fascynować albo mówić, że po singlu nawet "nie chce wam się ściągać". Możecie mówić co chcecie, ale jeśli mieliście jakąkolwiek styczność z tym albumem, odczuwacie względem niego uczucia, często bardzo silne (dawno nie widziałem, aż tak zaciętego hejtingu!), a to świadczy o tym, że jest wart uwagi.
WdoWA to niewątpliwie nieszablonowa osobowość. Szogun może być nienawidzony przez fanatyków "trueschoolu", ale już jakiś czas temu wszedł do ścisłej czołówki polskich producentów. Jak wiele zmieniło się od "Braggacadabra"? Czy ten "odlot" nie jest zbyt daleki? Czy te kilka dyszek za płytę to dużo?
Wartość kolekcjonerska płyty z pewnością będzie wysoka, bo to
zdecydowanie najlepsze wydanie w historii Alkopoligamii. Wartość
artystyczna? Największe zalety tej płyty to a) Szogun, b) osobowość
WdoWy. Ten pierwszy zrobił płytę, która nawet w wersji instrumentalnej
byłaby fascynująca przez nieprawdopodobne aranżacje i zupełnie nowe na
naszym rynku brzmienie. Retrofuturyzm, techno, pop, nazywajcie to jak
wam się tylko podoba, ale ta płyta brzmi wyśmienicie. Takie kompozycje
jak "Planetarium", "Zapomniałam", "Egotrip ?08" czy "Mój Dom/Opuszczam
Planetę" to dzieła sztuki i... żałuję, że przypadły właśnie WdoWie.
Tego się nie spodziewałem. Artystka dawkowana w jednym-dwóch featach na
płytach kolegów zaskakiwała zdecydowanie in plus. Ta sama WdoWA, która sprawiała, że cofałem jej
zwrotki, nie radziła ciężaru długogrającego krążka. W przewadze słabe
refreny, niepotrzebne improwizacje i niesamowicie irytujące jęczenie i
podnoszenie głosu sprawiają, że ta płyta staje się męcząca. Nie mówię,
że nie ma ciekawego, choć ciutkę przemądrzałego, przekazu czy
zajebistych punchy... To w końcu WdoWA. Potrafi użyć swojego głosu w
sposób fantastyczny (jak w wyśmienitym "Planetarium"), ale to tylko
utwierdza mnie w przekonaniu, że swojego potencjału nie wykorzystała w pełni. Kilka perełek jak numer z Czesławem czy "Egotrip '08" z Piotrem Pacakiem poprawiają odbiór tylko na kilka przesłuchań,
potem się skipuje. Wielka oprawa dla małego rozczarowania.
Podsumowując płyta na pewno jest warta sprawdzenia i zainwestowania w
tę piękną poligrafię, ale mimo wszystko pozostawiająca uczucie
niedosytu, a może nawet silnego zaostrzenia apetytu. Czy te zaspokoił z
kolei "Wu-Mixtape"? O tym za godzinkę. Gdyby
ocena albumu była arytmetycznym podziałem trzech punktów dla MC's i
trzech dla producentów, to byłaby czwórka z podziałem Szogun : WdoWA 3:1. Gdyby
jednak oceniać ją jako całość dałbym tylko 3+, bo po kilkunastu
przesłuchaniach słuchanie tego bez zbytniego wkurwiania staje się
naprawdę trudne. Szkoda.