"To znowu ja, po dziesięciu samobójstwach, pięciu morderstwach i trzech gwałtach" - taki właśnie jest Walles. Łódzki mikrofonowy popierdoleniec dysponujący stylem, który rozpoznajesz po pierwszym wersie, a w tym kraju zdarza się to równie często jak składna i poprawna wypowiedź selekcjonera kadry. Jego nowy mixtape zatytułowany "Łódzkie Gawędy" oparty o kradzione bity, to niby tylko preludium dla tego co ma nastąpić niebawem, ale nie moglibyśmy chyba powstrzymać się przed wrzuceniem tego na ruszt. Walles jest wyjątkowy i niepowtarzalny, dlatego właśnie do jego produkcji podchodzi się zawsze z nastawieniem "ciekawe co tam wymyślił", a nie "ciekawe na jakich bitach opowiedział to co słyszałem już pięćset razy".
Mixtape promowany był teledyskiem do numeru "Perfekcyjna Maszyna". Jak na moje, bardzo kiepski wybór. Poza nim na "Łódzkich Gawędach" jest jeszcze piętnaście tracków, które pokazują zarówno w czym Walles ma wielką przewagę nad sceną, jak i to na co powinien jeszcze zwrócić uwagę.
Mixtape promowany był teledyskiem do numeru "Perfekcyjna Maszyna". Jak na moje, bardzo kiepski wybór. Poza nim na "Łódzkich Gawędach" jest jeszcze piętnaście tracków, które pokazują zarówno w czym Walles ma wielką przewagę nad sceną, jak i to na co powinien jeszcze zwrócić uwagę.