Gdy tak sięgam pamięcią, to wydaje mi się, że od zawsze narzekano na solowe krążki Abradaba. Przecież nawet fenomenalny "Czerwony Album" był na początku krytykowany, bo to już nie K44. Następna płyta, "Emisja Spalin", także spotkała się z chłodnym przyjęciem. Powód? Bo to nie to samo co... "Czerwony Album". I za każdym razem ten problem powracał. To chyba przez to, że Dab swoimi dziełami zwykł
wyprzedzać pod pewnymi względami gusta słuchaczy, którzy zaczynali
doceniać jego materiały dopiero po "osłuchaniu się".
Zatem nic dziwnego, że mamy podobną sytuację wraz z premierą "Extravertika". Zaskoczył mnie jednak fakt, że to pierwszy raz od czasu "OPK", kiedy to i ja przyłączyłem się do chórów niezadowolenia.
Zatem nic dziwnego, że mamy podobną sytuację wraz z premierą "Extravertika". Zaskoczył mnie jednak fakt, że to pierwszy raz od czasu "OPK", kiedy to i ja przyłączyłem się do chórów niezadowolenia.