Nowa muzyka atakuje nas każdego dnia z każdej strony, ciężko jest nadążyć nawet za najgłośniejszymi premierami a naturalne, że w ich natłoku giną te mniej popularne. Postanowiliśmy na chwilę przyjrzeć się im dokładniej - oto lista subiektywnie wybranych 5 płyt, które w październiku przeszły raczej bez echa, a po które naprawdę warto sięgnąć...
Baby Bash
Baby Bash
Pamiętacie "Suga Suga"? Naaajak. A nawet jeśli nie pamiętacie oryginału, to na bank obił Wam się o uszy cover Robina Schulza, który namieszał na listach w ostatnich kilkunastu miesiącach.
Wówczas Baby Bash wydawał nam się wymuskanym chłoptasiem z castingu - jednak player z Bay Area miał wówczas solidny street-credit i środowiskową podbudowę a mimo zejścia do podziemia nie przestał przez lata robić hitowej muzyki na pograniczu rapu z r&b. Teraz ponownie łączy siły z Frankie J'em, który wyśpiewał mu refren w największym przeboju w karierze - i to łączy siły na pełnym albumie, atakującym nas na dzień dobry soczystym g-funkowym brzmieniem! Sam Bash opisuje materiał jako "soczysty hiszpańsko-angielski krążek dla kochanków, marzycieli i ludzi z dobrym vibem".
Pamiętacie "Suga Suga"? Naaajak. A nawet jeśli nie pamiętacie oryginału, to na bank obił Wam się o uszy cover Robina Schulza, który namieszał na listach w ostatnich kilkunastu miesiącach.
Wówczas Baby Bash wydawał nam się wymuskanym chłoptasiem z castingu - jednak player z Bay Area miał wówczas solidny street-credit i środowiskową podbudowę a mimo zejścia do podziemia nie przestał przez lata robić hitowej muzyki na pograniczu rapu z r&b. Teraz ponownie łączy siły z Frankie J'em, który wyśpiewał mu refren w największym przeboju w karierze - i to łączy siły na pełnym albumie, atakującym nas na dzień dobry soczystym g-funkowym brzmieniem! Sam Bash opisuje materiał jako "soczysty hiszpańsko-angielski krążek dla kochanków, marzycieli i ludzi z dobrym vibem".
Puszczanie takich klipów w listopadzie powinno być zakazane. I to nie dlatego, że autor "Suga Suga" za mocno odleciał, ale dlatego, że obecne tu widoczki rozkładają na łopatki każdego kto musi zmagać się z taką aurą jak ta, którą mamy teraz w Polsce. Leniwy letniaczek z chwytliwym refrenem, o odpowiednio podniebnej tematyce.
Po mainstreamowych "pięciu minutach" Baby Basha nie ma już dawno śladu, ale urodzony w Houston i reprezentujący Vallejo (kalifornijskie Bay Area) raper wciąż działa niezależnie, dostarczając muzykę w podobnym klimacie jak dekadę temu. Jakim? Lekkim, miękkim, mocno zahaczającym o r&b. W nowym singlu krzyżuje swoje siły z młodym talentem, Ty Dolla $ignem, czyli niedawnym nabytkiem Taylor Gangu a "Low-Key" to propozycja, której najbliżej właśnie do chilloutowego r&b.
Kolejny album popularnego dekadę temu reprezentanta Kalifornii. Gościnnie m.in. Z-Ro, Too $hort, Paul Wall czy Snow Tha Product.
Tracklista:
Pamiętacie tego pana i jego "Suga suga", które dekadę temu latało we wszystkich telewizjach muzycznych? Wtedy wydawał się kiczowato-popowy, w obliczu niektórych dzisiejszych wynalazków okazuje się nie być aż takie złe. Mimo że jego mainstreamowe 5 minut dawno dobiegło końca Baby Bash wciąż działa na lokalnej scenie westcoastowej i puszcza takie numery jak ten - miłe dla ucha letniakowe r&b w kalifornijskim stylu i kalifornijskiej scenerii.