Hirek Wrona wspomina "ojców chrzestnych" polskiego rapu
Dyskusja o tym kogo faktycznie nazywać można pionierem, a kto jedynie podczepia się pod sukces rapu trwa u nas od dawna. W Stanach "ojcostwo" jest jasne - ojcem hip-hopu określany jest DJ Kool Herc (który zagrał pierwszą hip-hopową imprezę w historii) a ojcem chrzestnym Afrika Bambaataa (który stworzył m.in. podział na 4 elementy - djing, rap, breakdance i graffiti).
A jak wygląda to w Polsce? Przy okazji relacji z 20 urodzin Asfaltu 'swoistym ojcem chrzestnym' określił się Roman Rogowiecki - dziennikarz muzyczny, publicysta i manager, który pracował w BMG, gdy label wydawał debiut Liroya. Wpis ten spotkał się z krytyką części aktywistów i dziennikarzy rapowych, a głos w dyskusji dorzucił na swoim fanpage'u Hirek Wrona, działający w naszym hip-hopie od jego początków... Przy okazji przywołał wiele ważnych postaci, będących dziś w cieniu.
"Rozgorzała jakaś bezsensowna dyskusja roszczeniowa o "ojcowstwie" w polskim rapie. Poniżej kilka znanych mi i zapamiętanych faktów, które pomogą badaczom historii polskiego rapu.
W 1987 roku rozpoczęliśmy z Grzegorzem Brzozowiczem i Maciejem Chmielem na antenie Trójki (Program 3 Polskiego Radia) audycję #RadioClash. Niebawem dołączył do nas nieoceniony Filip Łobodziński. Nie wiem czy jako pierwsi graliśmy na antenie ogólnopolskiej rap, ale z pewnością w naszych audycjach pojawiali się Run DMC i N.W.A. Może byli też inni artyści ze świata rapu, ale nie pamiętam.
Na przełomie lat 80 i 90 powrócił z Berlina Sławek Pietrzak, który zaraził rapem Kazika Staszewskiego.
W Radio Kolor 103 FM swoją audycję miała Bogna Świątkowska, a w Radiostacji - Druh Sławek, pionierscy propagatorzy kultury i zacnych brzmień.
Wówczas w WWA działali już Trials X. Później usłyszałem o DJ-u 600V, Tede, Peji i kilku innych entuzjastach. W 1995 roku wydana została płyta Liroya i rozpoczął się bum na rap. Powstało BeatRecords, Asfalt Records czy RRX Desant z Krzysztofem Kozakiem i inne niezależne wydawnictwa. Rozpoczęli też działalność entuzjaści kultury: Marek Zioło, niesamowity i niezwykle pracowity Marcin Grabski czy Joanna Tyszkiewicz, Andrzej Tyszkiewicz. Każdy robił swoją robotę i efektem tego było m.in.: wydanie płyty WWO przez BMG (obecnie Sony Music Poland), pierwszej płyty Fisza, ciut wcześniej Kalibra 44 i WYP3 przez SP Records czy zorganizowanie Hiphopopole (przy wydatnej pomocy Marcina Grabskiego i Cezarego Ciszewskiego). Oczywiście działo się o wiele więcej.
Jeszcze o pokoleniu ludzi, którzy zaczeli pisać o tej kulturze w XXI wieku: Andrzej Cała, Marcin Flint i Radek Miszczak. Zasługi ich w dokumentowaniu historii polskiej kultury hip-hop są bezcenne. Pojawił się znakomity ŚLIZG. Powstały hiphop.pl i hip-hop.pl. Było też kilka innych ważnych stron internetowych.
Działał wielki talent dziennikarski, DJ-ski i muzyczny Igor Pudło. Wytwórnia T1-Teraz miała swoje 5 minut z Grammatikiem, w którym narodziły się talenty Eldo i NOONa. Wreszcie działał też kompletnie zapomniany dziś Camey.
Nazwiska, nazwy i fakty zaczerpnąłem z głowy zatem proszę o wyrozumiałość i przepraszam za ewentualne pomyłki lub pominięcie ważnych zdarzeń.
Późniejsze losy polskiego rapu są powszechnie znane dzięki wielu artykułom i książkom m.in. w/w autorów.
Dziś kultura ma się świetnie i dobrze. I stało się to co dzieje się z każdą subkultura na świecie: jedni skomercjalizowali się, inni cały czas tkwią w "podziemiu".
Jednak nie wydaje mi się - ale mogę się mylić - by ktokolwiek miał prawo nazywać siebie "ojcem chrzestnym polskiego rapu".
I na zakończenie: cieszę się, że mogłem i mogę uczestniczyć w procesie rozwoju hip-hopu w Polsce.
Jednak NIGDY nie uważałem się i nie uważam za jakiegokolwiek eksperta w tej dziedzinie, ani też nie aspirowałem i nie aspiruję do bycia "kimś WAŻNYM" w tzw. środowisku. Mam tam wielu kolegów i znajomym. Mam też zatwardziałych hejterów, którym przesyłam propsy i zachęcam do dalszej kreatywnej działaności :-)
Pozdrawiam wszystkich, którzy położyli choć malutką cegiełkę pod rozwój tej kultury i przeczytali ten tekst do końca. :-)
Tekst ten nie ma celu zdyskredytowania kogokolwiek, ani też gloryfikowania jakiekolwiek osoby lub organizacji.
Jeżeli ktoś może coś dorzucić - zapraszam" - napisał Hirek.
A w komentarzach parę słów od siebie dodała wspomniana w tekście Bogna Świątkowska: "hip hop nie jest i nigdy nie był "czyjś". właśnie to jest w nim super, że musi być rozproszoną wielością. mało własności, dużo wolności!"
Pani Bogna pięknie to ujęła, popieram ją w tych słowach. Pozdrawiam również Pana Wrone !! Życzę wszystkiego dobrego !!
#HipHop4Life