Komil szczerze wyznaje - był ofiarą trenera-pe**fila
Komil zrobił trochę zamieszania na scenie rapowej singlem "Monopoly" w 2015 roku, później jednak usunął się muzycznie w cień, w ostatnich latach wracając na mniejszą skalę. Teraz ośmielony aferą "Pandora Gate" postanowił opowiedzieć szerzej o traumatycznym przeżyciu z dzieciństwa.
W ubiegłym roku w gorzkim singlu na 25 urodziny rapował m.in.:
"Zebrało przez lata się we mnie jak ch**, dotarło to do mnie, że byłem gwałcony
I chciałbym to jakoś łagodniej opisać, ale k**wa się nie da, moje życie to bomby
Wybacz mi stary jak nie jesteś gotowy, ja wtedy nie byłem, nie jestem i nie byłem świadomy
Dziesięciolatek, z trenerem szachowym, z nim na zawody,
Miał zaufanie u moich rodziców, jak się kłócili, zasypiałem tuląc maskotki
W tym samym pokoju te niewinne gwałty nazywał ten trener łaskotki, ta"
A teraz postanowił szerzej opowiedzieć o całej sytuacji w osobistym wpisie:
"#pandoragate
Cześć, chciałbym podzielić się historią, która przydarzyła mi się kiedy byłem dzieckiem.
Mając 6 lat moja mama pojechała ze mną na Mistrzostwa Polski przedszkolaków w szachy.
Zająłem 2 miejsce i moja "kariera" szachowa zaczęła w błyskawicznym tempie się rozwijać.
Szukanie trenera, potem jeszcze lepszego trenera, wyjazdy na międzynarodowe turnieje szachowe, które często trwały po 7-10 dni.
Z racji, że moi rodzice mogli sobie pozwolić na inwestowanie w moje szachy, kluby szachowe często nie chciały inwestować w mój rozwój.
Wielu rodziców nie mogło sobie pozwolić na taki komfort i decydowali się na to, co klub zaproponował.
Przy grze przez wiele lat, opłacanie hoteli, wyżywienia, wpisowych i trenera to ogromny wydatek, więc dorośli zaczynają w takich sytuacjach szukać gdzie można zaoszczędzić.
W swojej szachowej karierze miałem wielu trenerów i każdy z nich był świetnym coachem jak i człowiekiem. Prawie każdy.
Kiedy miałem 8-10 lat trenował mnie trener z Rosji, Mikhail K. wtedy jeden z lepszych trenerów dostępnych na rynku. Wytrenował wielu topowych graczy.
Trenując w domu oraz na zawodach szachowych często spędzałem czas sam na sam z tym trenerem, to dość logiczne. W tamtych czasach również popularne było rozwiązanie, że trener mieszka w pokoju ze swoim uczniem z uwagi na koszty.
Nie chciałbym mówić, co dokładnie mi się przydarzało w tamtym okresie, gdyż nie jestem pewien gdzie leży granica między molestowaniem seksualnym a gwałtem, ale do dziś mnie to prześladuje i w sytuacji, która obecnie dzieje się w polskim internecie - chciałbym zabrać głos.
Gdy informowałem o podejrzanych przypadkach na turniejach, była cisza.
Gdyby nie #pandoragate pewnie bym to przemilczał, ale dotarło do mnie, że może nie być lepszego momentu aby się tym podzielić tak, żeby to miało realny wpływ na bezpieczeństwo Bogu ducha winnych dzieci.
Chciałbym aby środowisko szachowe nie zbagatelizowało tej wiadomości, a dyskusja na ten temat zaczęła być czymś więcej niż tematem tabu.
Domyślam się, że w środowiskach innych sportów może być podobnie, nie zapominajcie o raperach.
Dla mnie ta wiadomość to pewnego rodzaju wyznanie, które ma na celu aby coś z tym zrobić.
Nie potrzebuję współczucia ani pokrzepiających wiadomości od (nie)znajomych.
Przerobiłem to w sobie i obecnie jestem szczęśliwym człowiekiem.
Nie domagam się również żadnej "sprawiedliwości", bo to że człowiekowi, który mi to zrobił stała by się krzywda w żaden sposób tego mi nie zrekompensuje.
Z moich informacji wynika, że trener Mikhail K. za to co robił trafił do rosyjskiego więzienia, w którym został zadźgany.
Jest więcej takich jak ja.
Słuchajcie uważniej
Patrzcie szerzej
I co najważniejsze - reagujcie."
Dołączamy się do apelu z ostatnich słów.